Hokejowe cieszynki są zazwyczaj albo eksplozją radości i wulkanem spontaniczności, albo oazą spokoju i ledwo zauważalnym wyrazem zadowolenia.

Los Angeles Kings zaprezentowali nieco inną odsłonę radości po zdobyciu bramki. Po pierwszym golu przeciwko Buffalo Sabres autorstwa Mariana Gaborika panowie po prostu… pogratulowali sobie podając dłonie.

Prawdziwie królewskie i dżentelmeńskie ze strony Kings. Z pewnością nie było tak wykwintnie po meczu w szatni, bo Los Angeles przegrali ten mecz 1:2.

(proponuje z włączonym dźwiękiem 🙂 )