Boże Ciało dało nam nie tylko możliwość czterodniowego odpoczynku, ale także dwa mecze wielkiego finału bez konieczności żywotu wampira na dzień następny. Dziękujemy za tę możliwość. Tematy rozgrzewkowe tym razem przyjmują się słabo, chociaż jest dłuższa sentencja z obu stron na temat zmarłego w tym roku Bohdana Tomaszewskiego.
Wjeżdżamy w finały i okazuje się że mecz numer jeden obu nas rozczarował, a numer dwa zachwycił. Nie chodzi o to, kto i jak wygrał, ale raczej o to jak toczyła się gra. Liczba bramek także nie jest wyznacznikiem jakości, po prostu obie strony można chwalić za drugi występ podczas gdy w pierwszym… doszukiwaliśmy się tych słabszych chwil.
Do diabła mamy prawo wymagać poziomu za te setki dolarów, których nie mamy okazji wydać na bilety 🙂 A gdy pada hasło bilety, przypominamy sprawę Kazimierza Grenia. Mamy nadzieje, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze będziemy mieli okazję kiedyś o tym prominentnym działaczu porozmawiać.
Jest mowa o wampirach, zębach i tym kto ma klasę. Inna sprawa czy ta „klasa” czasami działa na korzyść, być może dla dobra ogółu czasami lepiej tej klasy nie mieć. Victor Hedman i Błyskawice z Florydy na swoje nieszczęście mają klasę tą pozasportową też.
Jest o przeklinaniu po francusku oraz o bramkarskich wariacjach, czyli historii drugiego spotkania finałowego. Siadanie na kibelku, numerek „dwa”, a może fochy? Staramy się rozwikłać zagadki tego wydarzenia.
Wersja do ściągnięcia: http://www10.zippyshare.com/v/sGJ8hZdf/file.html