Zatrudnianie gwiazd sportu w tym NHL i estrady w filmach nie jest niczym nowym. Świat hokeja też naoglądał się już napastników, obrońców i bramkarzy w popularnych serialach. Nie mówimy tu jedynie o „Potężnych Kaczorach” czy „Goon”, ale o produkcjach nie traktujących ani trochę o hokeju.
Autor: Michał Kolasiński
Jakimś cudem całkowicie bokiem przeszła w mediach wieść, że w serialu „Wikingowie” możemy zobaczyć Brenta Burnsa z San Jose Sharks, który ewidentnie urodził się do tej roli. Mało kto jednak wie, że prowokował różne media, by „załatwiły mu robotę” w którymś z jego ulubionych seriali. Zresztą nie tylko on, a więc kto jeszcze zasmakował filmowej sławy? Poniżej nasze wideo, a dla lubiących czytać także tekst:
NHL – owy Król Ragnar
Genialnym jest, że dożyliśmy czasów, gdzie nasze ulubione gwiazdy występują w poważnych i ambitnych przedsięwzięciach. Należy tu napomnieć, że wielki Wayne Gretzky, w szczycie swojej formy, występował w przaśnym odpowiedniku „Tańca z Gwiazdami”, albo w kilku innych produkcjach, gdzie był sam sobą, a jego rola polegała na imponowaniu innym faktem, że był sobą i rozmawiał ze zwykłymi zjadaczami chleba. W „Mighty Ducks” Mike Modano genialnie odgrywa rolę słynnego hokeisty… Mike’a Modano. I tak dalej. Na szczęście świat wpadł na to, że dużo ciekawiej ogląda się bogacza grającego biedaka czy rapera grającego niemowę.
Brent Burns wciela się w Skane, drugoplanową postać w drugiej części szóstego sezonu „Wikingów” – najbardziej kasowej i najpoważniejszej produkcji traktującej o wielkich facetach ze Skandynawii, którzy w „1 z 10” pytani o zainteresowania odpowiadaliby „pływam, grabię palę i gwałcę”. Choć Burns nie doczeka się roli pokroju samego Króla Ragnara, to jego 190 cm wzrostu i niepełne uzębienie sprawia, że nie da się go pominąć. Burns świetnie radzi sobie z grą aktorską, a z hokeja może na plan serialu wnieść to, że na planie również ma wyglądać na złego i ma siać postrach. Dzięki temu zyskujemy kolejną gwiazdę NHL w świetnym serialu, a także możemy zapomnieć o zdjęciu, gdzie obrońca widnieje z Joe Thorntonem z gołym tyłkiem i kijem w ręku.
Warto tu nadmienić, że w produkcji śpiewała Anna Maria Jopek, a utwór wykonała na żywo na planie serialu bez dogrywania czegokolwiek w studio. Burns wyrażał zainteresowanie grą aktorską (i to właśnie w Vikings) już pięć lat temu, gdy podszczypywał dziennikarzy w stylu „jeśli macie możliwość wciśnięcia mnie do obsady, to będę wdzięczny”. Rzeczywiście trudno wyobrazić sobie bardziej odpowiednio kandydata. Kto by pomyślał, że aby zrobić karierę w serialach, wystarczy stracić kilka zębów i nie golić się od 20 roku życia?
Dobry policjant z NHL
Mark Whalberg fantastycznie sprawdził się w filmie o dramatycznym dniu w Bostonie. Film przenosi nas do 2013 roku, kiedy to podczas maratonu bostońskiego przypuszczono atak bombowy na centrum miasta, a następnie zaczął się pościg i polowanie na sprawców. W najważniejszej scenie filmy, podczas której policja zasadza się na potencjalnego zamachowca, jednym z funkcjonariuszy jest sam… Sean Avery – najbardziej znienawidzony zawodnik w historii hokeja na lodzie. Avery fantastycznie wciela się w przerażonego policjanta, który robi co może by winny nie dał rady ujść z życiem. Oczywiście jak przystało na amerykańską produkcję kosztującą tyle co PKB Podlasia, Sean najpierw strzela schowany za drzwiami radiowozu, potem zakrwawiony robi wiele fikołków unikając strzałów rywala by w końcu napieprzać do oponenta z karabinu maszynowego. Wiadomo, że dla bostońskiej policji to brzmi jak opis co drugiego czwartku, ale mimo wszystko obrazek robi wrażenie. Avery spisuje się naprawdę doskonale i świat hokeja zupełnie nie ma się czego wstydzić.
Mniej ambitnie NHL – owy głupi i głupszy
Jeśli oglądałeś „Głupi i Głupszy” to miałeś zajebiste dzieciństwo bez Internetu, komórek ale pewnie też bez maszyny parowej, koła, ognia i zapewne modliłeś się do patyków i błyskawic. Jednak miałeś również „przyjemność” zobaczyć mniej ambitne kino z udziałem hokeistów. W scenie, w której głowni bohaterowie siedzą w barze, Cam Neely – legendarny zawodnik Boston Bruins, grający kierowcę ciężarówki Seabussa, wchodzi do baru, grozi obu panom i…. bardzo soczyście spluwa do kanapki jednego z nich. Jakby to ujął Marlo Brando, „Ja pierd**ę”.
Ale to nie koniec – muza filmowa natchnęła autorów do jeszcze jednej sceny. W tej oto części filmu, Neely dopada Jima Carey’a w momencie, gdy ten oddaje mocz. Następnie…. sam rozpina rozporek by oddać mocz na niego mocz. Wtedy drugi z bohaterów wpada do kabiny, uderza drzwiami Cama tak, że ten pada nieprzytomny na ziemię (choć w realu zapewne nawet nie poczułby impaktu) i moczy nogę w toalecie, ponieważ noga się mu pali. Krótko mówiąc – autorzy naszego hitowego „Erotica 2022”, mimo ewidentnych starań, nie zrobili najgorszego gniota w historii nagrywania obrazów na kamerze.
Czekamy na hit nad hity
Oprócz tych produkcji, nie doczekaliśmy się zbyt wielu więcej sensowniejszych ról granych przez zawodników. Filmów traktujących o hokeju jest cała masa i są one najeżone znanymi z lodowisk twarzami, natomiast próżno szukać lepszych występów na wielkim czy małym ekranie, które poruszałyby inną tematykę niż uganianie się za krążkiem.