Gdybym bym dzieciakiem grającym w hokeja w Polsce, to nie miałbym żadnej ochoty na zdobywanie mistrzostwa tego smutnego kraju. Katowice, czyli miasto seksu i biznesu, czy „ogrodów” wedle nazwy marketingowej pokazało, że hokej nie znaczy dla niego nic. Mam tu na myśli oczywiście „grubych Bogdanów” czyli wszystkich, na których pensje tak ochoczo się zrzucamy, bo kibice nie zawiedli. Spójrzmy prawdzie w oczy – gdyby nie kibice popularnej „GieKSy”, nikt w Katowicach nie zauważyłby, że ich rodzima ekipa jest najlepsza w kraju.
Nastroje były niesamowite
Rzadko można to powiedzieć o polskiej lidze, ale chociażby przez ilość zagranicznych zawodników w PHL, poziom był na pewno najlepszy od kilku lat. GKS Katowice rozgrywał czwarty mecz w Oświęcimiu i wiele wskazywało na to, że „Majstra” nie zdobędzie na własnym lodzie, a przywiezie go właśnie z Oświęcimia. Zdarzały się dziwne przypadki ludzi twierdzących, że dobrze by było ten mecz „oddać” Unii żeby mistrza świętować w Spodku (w praktyce w „Satelicie”). Sami kibice z Katowic i zawodnicy gasili tak bezdennie głupie komentarze. Katowice czekały na mistrza tak długo, że zawodnicy tej ekipy, którzy zrobili to ostatni raz, są już dawno emerytami w ujęciu normalnych pracowników, a nie sportowców.
https://nhlw.pl/2022/04/wielkanocne-granie-ktore-przeszlo-historii/
Miasto reklamujące się jako miasto ogrodów, biznesu, sukcesu, sedesu, zaczesu i delikatesu miało wszelkie możliwości by rozpropagować dyscyplinę ekipą mistrzowską. Mistrz Polski GKS Katowice jest bardzo dobrą rzeczą dla polskiego hokeja. Na drodze stanęła tylko jedna przeszkoda.
Może jeszcze okolicznościowe dyplomy?
Nieprzebrany tłum kibiców witał zawodników GieKSy, którzy przywieźli mistrzowski tytuł z boju na wyjeździe. Impreza trwała do rana, zawodnicy rozdali masę autografów, robili sobie masę zdjęć i byli dla swoich kibiców na wyciągnięcie ręki. Choć duża część polskich hokeistów nie ma bladego pojęcia o tym, jak przyciągnąć do siebie fanów (zwyczajnie mając to w dupie), to tej części nie było tego wieczoru w „Kato”. „Gieksiarze” urządzili ekipie nocną paradę zwycięstwa, a filmiki i fotografie z tego wydarzenia stawały się viralowe nawet poza granicami Rzeczpospolitej Inflacyjnej.
Kibice NHL mają do świętowania kilka dni, a włączając wielką paradę przez całe miasto. W Szwecji miasta i samorządy same pchają się by takie wydarzenia były huczne. Miejscowości, które często słyną jedynie z hokeja, robią z tego swój absolutny atut. TOTALNIE NIE ZNAM SIĘ NA PIŁCE NOŻNEJ ANI SIATKÓWCE, ale zaryzykuję tezę, że 14 miejsce na drugim poziomie rozgrywkowym w przypadku piłkarzy i 8 miejsce w przypadku siatkarzy to nie są osiągnięcia do ogłaszania na banerach. Natomiast mając najlepszą ekipę hokejową w kraju, można chwalić się tym bez wstydu w mieście z tak bogatą tradycją hokejową.
Spotterzy w NHL. Jak działają Ci, którzy „wyłapują” wstrząsy mózgu?
Miasto Katowice naprawdę zrobiło tutaj dobrą robotę. Nie żartuję. Jeśli oczywiście Miasto Katowice działa również jako grupa rekonstrukcyjna wizyt sekretarzy PZPR czy „przyjaciół” ze związku radzieckiego (celowo piszę małą literą). Program dla mistrzów był przebogaty
Po pierwsze – zawodnicy dostali okolicznościowe koszulki i czapeczki, czyli coś, co dostaje co drugie dziecko za 4 miejsce w mistrzostwach szkoły w zbijaka. Oczywiście, jako miły dodatek, jest to świetna sprawa i coś, co hokeiści mogą powiesić sobie nad łóżkiem albo oddać na szczytne cele. Natomiast mogę sobie tylko wyobrazić jak Hudson czy Eriksson mówią „i tyle kurwa?” w języku polskim dowiadując się, że to w zasadzie połowa całego świętowania.
Po drugie – zdjęcia „góry” z hokeistami… w pustej hali. Tak, proszę Państwa. Kibice tego grodu czekali na mistrza kilkadziesiąt lat, w związku z tym metaforycznie kazano im „spierdalać za drzwi” bo szlachta „se bendzie tera fotki szczelać”. Ja wiem, że nic tak nie cieszy fanów jak zdjęcia drużyny z politykami i działaczami (politycy i działacze naprawdę tak myślą). Nie zabrakło śmietanki, która znana jest z tego, że do zdjęcia stanie zawsze, choćby nie miała pojęcia po kiego chu*a ta fotka jest (jestem przekonany, że kibice GKS Katowice wyrecytowali sobie te nazwiska z pamięci). Tak więc, zdjęcie jak z apelu w szkole podstawowej szwedzcy zawodnicy mają zaliczone i z pewnością z dumą pochwalą się kolegom grającym w ich ojczyźnie
PS – wiem, że chcecie odpowiedzi na to pytanie więc spieszę uspokoić – włodarze miasta dostali swoje medale za mistrzostwo Polski w hokeju.
Po trzecie – Wepchnięcie zawodników na mecz siatkówki. Tak. Żeby wyszło, że drużyna się gdzieś pokazała, wcisnęli mistrzów na mecz siatkówki do Spodka. Po co najlepszej ekipie hokejowej w kraju własna impreza (choćby w jakimś mniejszym obiekcie) skoro można ich wepchnąć jako ciekawostkę przyrodniczą?
Nawet trabanta…
W przerwach między spotkaniami, które można oglądać na najdroższym na świecie gamepassie czyli PolskiHokej.tv, co chwila pojawiają się hokeiści GKS Tychy, którzy wsiadają do Malucha pomalowanego w barwy klubowe i jadą nim przez miasto. Mistrzowie Polski nie dostali nawet tego. Normalnym byłoby wsadzenie ich do autobusu, danie im „herbatki” na poprawę humoru i tournée po mieście z wielką pompą.
Na szczęście zamiast tego był obiadek w restauracji. Nie mam pojęcia, jaki był to lokal, ale stoły przygotowane wyśmienicie – drugi dzień Komunii Świętej w 2003 roku. Zawodnicy mogli spotkać się.. a jakże…z włodarzami i podziękować im za zdobycie tytułu najlepszych w Polsce.
Także feta niesamowita. Oprócz tego, Kapitan Grzegorz Pasiut wystąpił we wszystkich programach „publicznych”, których nikt nie ogląda i mógł spokojnie odpowiadać na pytanie „jakie to uczucie zdobyć mistrza Polski”.
Czego zabrakło?
Do perfekcyjnego upamiętnienia pierwszego tytułu od 1970 roku zabrakło naprawdę niewiele. Można było, na przykład, zorganizować spotkanie hokeistów z arcybiskupem albo zrobić pokazowy mecz Mistrzowie Polski kontra Zarząd Dróg i Mostów w Katowicach. Zabrakło okolicznościowego Apelu z orkiestrą i kotylionami. Grzegorz Pasiut mógł dostać symboliczne klucze do miasta, Patryk Wronka miesięczny zapas żelatyny a Kuba Wanacki 15 rolek papieru toaletowego.
Mimo wszystko, rekonstrukcja świętowania jak za poprzedniego systemu wyszła znakomicie.
A poważnie…
A na poważnie, to większą imprezę miała Paris Hilton z okazji odpłatnego otwarcia centrum handlowego, a nawet Miuosh z okazji tego, że zwyczajnie przeszedł się po mieście. Więcej przestrzeni Katowice przyznały politykowi spoza miasta, by ten mógł sobie przemawiać do ludzi (czy tego chcą czy nie) na temat swoich różnych preferencji życiowych. Kiedy nie założyłem maseczki w centrum handlowym i obsiadła mnie zgraja funkcjonariuszy pewnej niedouczonej służby mundurowej z kompleksem nie bycia policją, to już wygenerowałem większe zainteresowanie miasta, niż GKS Katowice.
I jak ma być kurwa dobrze w tym polskim hokeju?
Święte słowa Kojot. Polać mu za ten artykuł.
Comments are closed.