Pięć lat temu w USA odbyła się debata polityczna, w trakcie której część słuchaczy w ramach protestu wyszła uznając, że głoszone były tam poglądy seksistowskie. Pogląd, który tak rozsierdził część publiczności, wygłosiła… kobieta, a brzmiał on „kobiety są z reguły niższe od mężczyzn”. Oburzenie i fala protestów sparaliżowały możliwość prowadzenia debaty. Świat hokeja również próbuje przekonać wszystkich, że kobieta i mężczyzna się niczym nie różnią. Kolejna próba wprowadzenia kobiet do męskiej ligi za nami. Doskonale sprzedana, i zresztą bardzo przyjemna akcja prowokuje już głosy, że kobiety powinny móc grać w NHL. Otóż nie powinny, a oto dlaczego.

Najlepsza Pani Bramkarz w lidze

Podczas treningów na poziomie NHL obecnych jest przynajmniej dwóch bramkarzy, a bardzo często jest ich trzech. Trenuje każdy, kto nie został zesłany do niższej ligi. Bramkarze mają swoich trenerów, a ich treningi wyglądają inaczej, niż treningi zawodników z pola. W takim Nashville Predators trening wyglądał jednak nieco inaczej. Mówi się, że wysoki bramkarz to podstawa, ale w dzisiejszej NHL niekoniecznie jest to prawda. Wszak w Nashville rezerwowym jest nie najwyższy Juuse Saros (179 cm wzrostu). Tym razem jednak na ćwiczeniach pojawił się kolejny, jeszcze niższy golkiper. A konkretnie „golkiperka” – wówczas zawodniczka Boston Pride – Katie Burt.  Amerykanka mierzy 170 centymetrów wzrostu i uznawana była za jedną z czołowych bramkarek damskiego hokeja na świecie.

Burt zaliczyła bardzo udany trening, fenomenalnie broniąc zdecydowaną większość strzałów i nie ustępując pod względem wydolności jej doświadczonym kolegom z Nashville. Pod wrażeniem jej atletyzmu był choćby wymieniony już „Juice” (tak na Sarosa mówią koledzy z drużyny), który przyznał że mógłby poduczyć się od niej nieco na temat szybkości i prędkości reakcji. Tu jednak realistyczna wersja „Potężnych Kaczorów” powinna się skończyć, i należałoby spojrzeć realnie na tematykę wspólnej NHL dla kobiet i mężczyzn. Pierwszy argument boli w oczy już na starcie.

To nie sprawdzian poziomu NHL, to pokazówka

Katie Burt nie pojawiła się na treningu Predators jako wzmocnienie ekipy podczas ćwiczeń. Nie pojawiła się nawet w ramach poszukiwań bramkarza awaryjnego, jakie to niedawno przeprowadzili chociażby Los Angeles Kings. Dziewczyna nie miała na to szans. Pojawiła się natomiast, jako czołowy bramkarz ligi NWHL, ponieważ Nashville jest miejscem, gdzie odbywał się mecz gwiazd tej organizacji. Katie Burt wpadła potrenować z Drapieżcami nie w ramach „wymiany kulturowej”, ale reklamy dla tego wydarzenia. Prawda jest brutalna – Katie Burt przyszła by media zechciały choć słowem wspomnieć o kobiecej lidze, która na co dzień fundowana jest po części z dobrej woli i kieszeni zawodników NHL.  Katie jest szybka i utalentowana, ale na trening nie wniosła rewolucji – wniosła media, które na co dzień za nią nie podążają.

Trenowała, jak każdy inny

Nie, proszę państwa, nie trenowała jak każdy inny zawodnik Nashville Predators. Z pewnością rozgrzewa się i rozciąga co najmniej na podobnym, zawodowym poziomie co Rinne czy Saros, ale w tym miejscu mniej więcej podobieństwa się kończą. Tutaj również pojawia się główny argument przeciwko próbom wystawiania kobiet do grania w bramce przeciwko mężczyznom.  Burt nie otrzymywała strzałów z podobną siłą, jakie serwowane są jej fińskim kolegom po fachu. Porównywanie dynamiki spotkań NWHL i NHL, przy całym szacunku do pań, jest niedorzeczne. Najcięższe w historii działo kobiecego hokeja na świecie, Blake Holden, jest w stanie posłać gumę kijem z prędkością 87 mil na godzinę (około 104 km/h).

Dla porównania najmocniejszy strzał zawodnika NHL, a tu bez zaskoczenia jest to Shea Weber, to prędkość 108 mil na godzinę (ok. 173 km/h). Jeżeli różnica  niemal 70 kilometrów na godzinę nie ktoś uważa za niewielką, to proponuje dać się przejechać przez samochód jadący z prędkością 10 km/h, a potem z prędkością 80 km/h. A tak na poważnie, już 15-20 km/h robi dla bramkarza kolosalną różnicę. Maska bramkarska chroni przed śmiercią – nie zawsze ochroni przed wstrząsem mózgu. Wie o tym już niemal połowa bramkarzy NHL.

Ale przecież Manon Rheume…

Pisaliśmy już o „kopciuszkowej historii” kanadyjskiej utalentowanej bramkarz Manon Rheaume, która rozegrała dwa spotkania w barwach Tampa Bay Lightning – w obu przypadkach po jednej tercji. Były to spotkania sparingowe. Rheaume puściła kilka bramek, ale zaprezentowała się bardzo solidnie. Jednak szanowni państwo –Kanadyjka sama przyznała, że zawodnicy nie strzelali w jej kierunku tak mocno, jak robili to w przypadku jej męskich zmienników. Rheaume przyznała, że „równouprawnienie” w strzelaniu mogłoby skończyć się dla niej karetką pogotowia. Zawodniczka była świetna, szybka i najlepsza w bramce wśród kobiet w latach 90-tych – ale wciąż musiano dać jej nieco taryfy ulgowej.

https://nhlw.pl/2017/01/kobieta-juz-grala-w-barwach-druzyny-nhl/

„Argument roku”

W internecie zaroiło się od wyzywania się od seksistów i tym podobnych, a polityczne poglądy wdarły się w dyskusję, jak lokaut w NHL – niespodziewanie i w sposób niemile widziany. Wiele mówiło się o tym, że zawodniczka jest profesjonalistką i nie trzeba się o nią martwić. To prawda. Natomiast pewne jest, że robili to sami zawodnicy. 170 cm 22 letniego wątłego ciała to dla Romana Josi potencjalna ofiara śmiertelna, a Szwajcar niezależnie od uznania dla Amerykanki, musiał hamować się z oddawaniem najmocniejszych uderzeń, by dziewczynie nie zrobić krzywdy. Dodatkowo, obrzydliwi seksiści mają w zwyczaju traktować panie ulgowo, przepuszczać je w drzwiach, bronić w niebezpieczeństwie no i… nie nabijać siniaków gdy takowa stoi na bramce.

Drugi argument – już gorszego sortu brzmiał „przecież na treningach nikt nigdy nie strzela jak na meczach”. Szanowni państwo… to jak ci bramkarze mieliby nauczyć się grać w trakcie spotkań? Czy naprawdę ktoś poważnie myśli, że Igor Szestiorkin ma łatwiej na treningach, żeby nie nabić sobie guza? Czy bramkarz zarabiający więcej niż kilkanaście polskich miejscowości razem wziętych byłby oszczędzany żeby sobie nie zrobił krzywdy przed meczem? Takich praktyk nie stosuje się nawet w hokeju amatorskim.

Podsumowując, jeśli pominąć strzały i dopuścić do „międzypłciowego hokeja” w NHL to możemy nawet przymknąć oko na poobijane bramkarki. Natomiast wyobraźmy sobie sytuację, w której Tom Wilson ma „prikaz” stosować równouprawnienie wobec wszystkich zawodniczek – a któraś z nich okaże się złośliwa wobec jego kolegi z drużyny ?

…kurtyna


Podoba Ci się ten artykuł? Wesprzyj nasze dziennikarstwo. Kup dostęp do całego bloga i ciesz się codziennie wartościowymi tekstami, audycjami i wideo na temat hokeja!
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł

4 KOMENTARZE

  1. A ja bym dopuścił kobiety do meczy. Życie i kasa szybko zweryfikuje tego typu pomysły, choć pewnie i na to znajdą wytłumaczenie i „rozwiązanie” ci nowocześni. Przypomina mi się historia piłkarskich mistrzyń świata, które w ramach sparingu zagrały z jakimiś 15-letnimi trampkarzami podrzędnego klubu i dostały baty bodajże 5:0 😉

    • A ja nie, bo mimo uwarunkowań rynkowych w jakiejś chorej głowie urodziłby się pomysł obowiązkowwego posiadania kobiety czy dwóch w składzie. Coś jak młodzieżowiec w polskiej piłce. Choć akurat problem baby w składzie łatwo przy obowiązującym światopoglądzie byłoby rozwiązać. Jakiś Tom Wilson czy inny dowcipniś ogłosiliby, że czują sie kobietami i problem z głowy.

  2. Co ciekawe, w Formule 1 nie ma ograniczeń co do płci. Było pięć, które próbowały ale tylko dwóm udało się wystartować w wyścigu. Żadna nie zdobyła nawet punktu!* Pozostała trójka nie potrafiła sie przebić przez kwalifikacje – były za wolne w stosunku do minimum kwalifikacyjnego lub zbyt wielu mężczyzn było przed nimi gdy więcej chętnych było do ścigania się niż miejsc na starcie. Generalnie im dalej w las, tym gorzej – wymagania fizyczne rosną i kobietom coraz trudniej to wytrzymać.

    W stanach było lepiej. Niejaka Danica Patrick wygrała nawet wyścig i dwa lata z rzędu była w czołowej dziesiątce klasyfikacji końcowej. Ale amerykańska Indy Car to nie to samo co Formuła 1. Wielu mistrzów Indy odbijało się of F1 jak od ściany. Ayrton Senna kiedyś powiedział, że nie będzie się ścigał w stanach z emerytami.

    * – Lella Lombardi zajęła szóste miesjce w przerwanym wyścigu w Hiszpanii w 1975 roku. Zgodnie z zasadami przyznano połowę punktów należacych się za miesjce w stawce. Pani Lombardi dostała pół punkta. Jest to mniej niż pojedynczy punkcik ale jednak jest punktowane miejsce w zawodach. Nie był to taki do końca przypadek, bo w tym samym roku była siódma w Nurburgring, tuż za miejscem punktowanym. Ale i w tym przypadku trzeba przyznać, że tę pozycję zawdzięcza głównie sporej ilości awarii – wyścig ukończyło 9 z 26 kierowców.

  3. Czy Ty wlasnie zazartowales sobie z osob transplciowych w obliczu tego z jak wieloma trudnosciami prawnymi i spolecznymi musza sie zmagac?
    Dziwne, ze przy 'obowiazujacym swiatopogladzie’ tak malo ludzi otwarcie mowi w swiecie hokeja o swojej tozsamosci bo zakladam, ze osob takich jak Luke Prokop jest wiecej.

Comments are closed.