Kogóż nie emocjonują niespodzianek w sporcie? Kiedy tylko coś wymyka się spod kontroli bukmacherskich speców, wtedy zaczyna się to, co tygryski lubią najbardziej. Zapach sensacji roznosi się w powietrzu, a kibice wciągają go nosem jak kuracjusze powietrze pełne jodu nad polskim morzem. Przyjrzymy się zatem pięciu najbardziej sensacyjnym uczestnikom finałów NHL, a zarazem najsłabszym ekipom, które dotarły do tego etapu rozgrywek ever.

1991: Minnesota North Stars

O różnicy pomiędzy finałowymi rywalami mówi dobitnie wynik ostatniego meczu. Pittsburgh Penguins triumfowali 8:0 i to na terenie rywala. Mario Lemieux zdobył gola oraz trzy asysty, zostając triumfatorem Trofeum Conna Smythe’a. Kontuzja wykluczyła go z gry w jednym ze spotkań, a w pozostałych pięciu uzbierał 12 „oczek”.

Gwiazdy Północy do play-offów wdarły się z bilansem 27-39-14, mając na koncie jedynie 42,5 procent punktów, które były do wywalczenia. Do osiągnięcia fazy pucharowej wystarczyło udowodnienie wyższości nad jednym przeciwnikiem z dywizji. W Grupie Norrisa rywalizowało pięć ekip, a zdecydowanie najsłabiej prezentowali się Toronto Maple Leafs. North Stars okazali się lepsi od Liści o 11 punktów, ale nie mieli szans na nawiązanie walki z Chicago Blackhawks, St. Louis Blues oraz Detroit Red Wings.

Ich przygoda z play-offami powinna zakończyć się na pierwszej rundzie, gdzie przyszło im mierzyć się ze zdobywcami Trofeum Prezydentów, czyli ekipą Czarnych Jastrzębi. Zespół z Minnesoty sensacyjnie ograł rywali 4-2 w serii, po czym w tym samym stosunku pokonał drugą najlepszą drużynę regular season, to jest Nutki z St. Louis. Dla zobrazowania różnicy poziomów wystarczy wspomnieć, że te kluby zdobyły w części zasadniczej o 38 i 37 punktów więcej od podopiecznych Boba Gaineya.

W finale Konferencji Clarence’a Campbella drużyna z Bloomington oddała zaledwie jeden mecz wciąż panującym Edmonton Oilers, eliminując ich niespodziewanie z walki o obronę Pucharu Stanleya.

Ostatnią przeszkodą były Pingwiny, z którymi Dave Gagner, Mike Modano i spółka prowadzili już 2-1, ale od tego stanu hokeiści z Miasta Stali już nie dali im nic ugrać.

1982: Vancouver Canucks

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

5 KOMENTARZE

  1. Brakuje mi tutaj jakiegoś konkretnego kryterium słabości drużyn. Ponadto sensacyjny wcale nie równa się słaby. Podsumowując: nie podoba mi się ta lista!

    Zatem do rzeczy:

    1. Minnesota w 1991 roku
    Owszem, w sezonie było słabo. Ale w drodze do finału poległy dwie najlepsze drużyny sezonu regularnego i obrońca tytułu. Co jak co, ale przypadkiem takiej ścieżki zdrowia nie da się przejść. A i w finale było bardzo równo w pięciu meczach. Dopiero w szóstym ostro w ryj. Dlatego nie używałbym tego meczu jako jednego z głównych argumentów, tym bardziej, że obaj bramkarze North Stars wpuszczali wszystko jak leci – John Casey po wycofaniu z bramki po wpuszczeniu trzech prostych strzałów wrócił do niej przy stanie 0:6, bo zmiennik był jeszcze gorszy. Zadziwiające, że wszyscy pamiętają 0:8, a nikt nie pamięta co było wcześniej.

    2. Vancouver Canucks w 1982 roku.
    Nie wiem, nie znam się.

    3. Buffalo Sabres w 1999 roku
    Jestem w stanie się zgodzić. Co prawda Buffalo to nie był jednorazowy wystrzał, drużyna nie pojawiła się w play-offs znikąd. Rok wcześniej był finał konferencji, przedtem półfinał. Ale siódme miejsce w konferencji i niespotykana autostrada do finału podważają siłę Sabres. Co prawda w pierwszej rundzie Szable pokonały drugą w konferencji Ottawę, ale Senators wtedy dostawali w cymbał od każdego w pierwszej rundzie.

    4. Philadelphia Flyers w 2010 roku
    Strzał kulą w płot. Flyers to była na papierze silna ekipa. Analitycy stawiali ich wśród faworytów wschodu. Zastanawiano się czy Ray Emery wygra 40 meczy w sezonie. Stevens nie dał rady więc zmieniono sternika. Zanim Laviolette poukładał klocki po swojemu, trochę czasu minęło. Stąd niska pozycja w tabeli. Potem szli jak burza grając bez bramkarza. Fantastyczne były finały z dynastią Blackhawks. Gdyby w Philadeplhii między słupkami stał ktoś, kto był chociaż przeciętną ligową, byłby puchar dla Lotników. Potwierdzeniem siły Flyers było drugie miejsce na wschodzie rok później. Należy także pamiętać, że sezon wcześniej i później drużyna z Philadelphii odpadała w play-offs z późniejszymi mistrzami.

    5. St. Louis Blues pod koniec lat sześćdziesiątych.
    Pełna zgoda! To była tragedia. Chronieni systemem jak Japonia w Grupie A na mistrzostwach świata.

    Zamiast North Stars i Flyers rozważał:
    – Edmonton Oilers 2006: najniższe rozstawienie i po pokonaniu Detroit autostrada do finału (rywalizacja z drużynami nr 5 i 6 w konferencji);
    – Anaheim Ducks 2003: niskie rozstawienie, 12 meczy wygranych tylko jedną bramką, drużyna ciagnięta za uszy tylko przez bramkarza – MVP playoffs(!) pomimo porażki;
    – Carolina Hurricanes 2002: wysokie rozstawienie wynikało tylko z faktu, że w konferecji byli wtedy sami kelnerzy. Gdyby nie to, byłoby miejsce nr 7. No i oczywiście autostrada do finału, w którym Hurricanes nie istnieli. To główny kandydat na tę listę.
    – Washington Capitals 1998: przecietna drużyna, której szczęśliwym zrządzeniem losu trafiła się droga usłana różami do finału, w którym szybko, łatwo polegli 0:4;
    Zastanawiałem się jeszcze nad Chicago z 1992 roku i Florydą z 1996. Czasów sprzed 1991 roku nie pamiętam.

    Podsumowując. Wywaliłbym koniecznie z listy definitywnie Philadelphię 2010 i zamienil ją na Carolinę 2002. Pozabyłbym się także Minnesoty 1991, bo w play-offs zwyciężali najlepszych (acz przyjmuję argument, że w sezonie więcej meczy przegrali niż wygrali) i zastąpił Waszyngtonem 1998.

  2. Ja już nie wiem co musiałoby się stać, abyście pochwalili Buffalo…
    Nawet grając jeden z najlepszych „hokejów” w swojej historii całej organizacji ciągle czyta się u was jaki to był fart, anty-hokej, nie da się tego oglądać… 🙂
    Chłopaki mieli złotą epokę z takimi zawodnikami jak Hasek, Zhitnik, Wooley, Peca, Satan, Audette, Barnes i to właśnie dzięki temu zespołowi zakochałem się w tym teamie do dnia dzisiejszego (ostatnio bez wzajemności:P) bo grali typowo męski hokej… To że oni tego finału wówczas nie wygrali to był skandal, ok – to wiemy, ale docenić powinniście fakt że była to ekipa godna naprawdę kilku miłych słów 😀
    pozdro

    • Tomasz dziś w audycji pochwalimy 🙂
      A tak poważnie (bo audycja będzie o dywizji Pacific), myślę że doczekasz się takich czasów/tekstów.
      Co do tej drużyny tu opisanej, taka konwencja tekstu przyjęta, Sabres wtedy mocni ale w tym konkretnym roczniku w finale wyraźnie słabsi. Ciesze się że jesteś z nami na portalu 🙂

  3. Do wypowiedzi Kapitana BG odnośnie Flyers z 2010 roku dodam że to przecież Lotnicy napisali kawał historii w drugiej rundzie PO, eliminując Bruins choć dostawali już bęcki 0-3 ……….
    To nie był słaby finalista, zresztą większość speców stawiała na Lotników kosztem Blackhawks w tym finale.
    A co do bramkarza Flyers to pełna zgoda.

Comments are closed.