Ledwie otworzyliśmy wolny rynek w NHL, a już możemy go zamykać. Toronto Maple Leafs w niedzielne popołudnie złowili najgrubszą rybę pływającą w hokejowym stawie w epoce salary cap. Tak, tak – John Tavares został Klonowym Liściem. Przez najbliższe 7 lat będzie grać w Toronto, za co zainkasuje 77 milionów dolarów.
Perspektywa Islanders
Czytam o pretensjach płynących z Long Island: że John mógł uprzedzić wcześniej o swoich planach, że zburzył wszystko to co udało się zbudować w ostatnich latach, że zdradził, że poszedł na łatwiznę… Pewnie zabrzmię jak typowy nosacz z popularnych memów cieszący się, że „somsiadowi” ukradli Passata, ale… Sami do tego doprowadziliście. Jest mi strasznie żal kibiców nieustannie cierpiących od wielu lat. Nieudolne rządy Mike’a Milbury’ego, równie beznadziejny Garth Snow, brak pewnego dachu nad głową, powodujące psychiczne załamanie kontrakty Aleksieja Jaszyna i Ricka DiPietro, a teraz jeszcze John Tavares opuszczający pokład. Kibicowska trauma. Nie żal mi za to rządzących organizacją. Pretensje do Kanadyjczyka o zmarnowanie waszego czasu to ironia wyższego szczebla zważywszy, że to wy jako Islanders zmarnowaliście mu prawie 10 lat kariery. Aż przypomina się słynna scenka, w której mąż zamiast powiedzieć „poproszę sól” mówi: „ty stara kur**, zmarnowałaś mi 20 lat życia”. Drodzy Wyspiarze, powinniście cieszyć się, że wytrzymał tak długo, pewnie wielu innych na jego miejscu zażądałoby transferu jakieś 4 lata temu.
Obudziliście się panowie stanowczo za późno. Owszem, zatrudnienie Lou Lamoriello, nakłonienie Barry’ego Trotza do pracy w klubie czy podpisanie porozumienia w sprawie budowy nowej hali to trzy kapitalne pociągnięcia – problem w tym, że Tavares już nie może dłużej czekać i żyć obietnicą lepszego jutra. Zadziałaliście poniewczasie, kiedy było już po herbacie. Co dalej? Kontrakty Leo Komarova i Valtteriego Filppuli pominę dyplomatycznym milczeniem. Zostawię ten temat komuś innemu lub sam do niego wrócę w innym tekście, panowie sportowo nie zasłużyli na to by rozpatrywać ich przydatność w jednym tekście z Tavaresem. Pokuszę się tylko o krótką analogię: w Nowym Jorku płoną hektary lasów, a Lamoriello jak oszalały biega ze szklarnianą konewką. Oczywiście w kadrze zespołu nadal znajduje się co najmniej kilku ciekawych chłopaków ze zdobywcą tytułu debiutanta roku Matem Barzalem na czele, tylko że „kilku ciekawych chłopaków” to ma każdy zespół w NHL. Islanders są jak gracz z Eurobiznesu, który wyciąga kartę „idziesz do więzienia, opuszczasz trzy kolejki, nie przechodzisz przez start, nie pobierasz premii”. Mówiąc krótko – w najbliższej perspektywie są ugotowani.
Perspektywa Tavaresa
Jeżeli słuchaliście ostatnich podcastów dobrze wiecie, że razem z Michałem zgodnie spodziewaliśmy się oglądać 28-latka w San Jose Sharks. Tavares wyjątkowo pasował mi do ekipy z Bay Area jako przejmujący pałeczkę od Joe Thorntona w swoistej sztafecie pokoleń. Rekiny zrobiły wszystko by nakłonić go do wybrania ich oferty – jeśli wierzymy doniesieniom ligowych insiderów Sharks proponowali 91 mln na okres 7 lat, co daje 13 mln za rok gry. To o 2 miliony więcej niż dali Maple Leafs. Wniosek? John bardzo chciał iść do Toronto, czemu też niespecjalnie należy się dziwić.
Not everyday you can live a childhood dream pic.twitter.com/YUTKdfMALl
— John Tavares (@91Tavares) July 1, 2018
Fotka tyleż sentymentalna co „wygodna” – założyłbym się o każdą kwotę, że gdyby Maple Leafs byli pogrążeni w takim chaosie jak jeszcze 3 lata temu John nawet nie rozważyłby ich kandydatury, nawet pomimo spania w klubowej pościeli 20 lat temu. Pamiętacie jak latem 2016 najgorętszym wolnym strzelcem w erze salary cap miał zostać Steven Stamkos? Mieliśmy niejako powtórkę z rozrywki, bowiem o kapitana Tampy walczyły te same kluby co teraz o Tavaresa. Sharks obeszli się smakiem, Leafs dosłownie tydzień przed decyzją Stamkosa draftowali Austona Matthewsa będąc na samym początku drogi. Stamkos wybrał więc bezpieczną opcję zostając w Tampa Bay. To dwie kolosalne różnice między Stamkosem a Tavaresem: stan posiadania ich macierzystych ekip oraz kondycja Maple Leafs. Eks-kapitan Wyspiarzy wchodzi dziś do szatni czującej, że wielkie chwile są na wyciągnięcie ręki. Cała Liga widzi jak dynamicznie rośnie w siłę ekipa z Ontario, dlatego też kompletnie nie dziwię się decyzji kanadyjskiego centra.
Perspektywa Maple Leafs
Cokolwiek wydarzy się w kolejnych dwóch miesiącach offseason nie będzie miało wpływu na ocenę lata 2018. No, chyba że ktoś mocny zgarnie Erika Karlssona. Na dziś to Toronto Maple Leafs są niekwestionowanymi królami polowania, Free Agency 2018 możemy uznać za zamknięte.
Pierwsza myśl: Brendan Shanahan pisze podręcznik jak należy budować zespół w dużym hokejowym rynku, a takim niewątpliwie jest Toronto. Przełknięto kilka beznadziejnych sezonów, poprawnie wskazano zawodników wartych zatrzymania po poprzednim reżimie (Kadri, Rielly, Gardiner), trafnie wyselekcjonowano utalentowaną młodzież w drafcie (Matthews, Nylander, Marner), kilkoma kreatywnymi ruchami uzupełniono drużynę (Zajcew, Andersen), a na finiszu dodano wielkie nazwisko z rynku wolnych zawodników korzystając ze swojej finansowo-marketingowej potęgi oraz uderzając w sentymentalne tony związane z klubowymi tradycjami. Wybaczcie prywatę: dokładnie takiej przebudowy życzę sobie w New York Rangers.
Mówię o finiszu, ale tak właściwie to dopiero początek. Maple Leafs usadowili się właśnie w ścisłej czołówce zespołów tytułujących się pretendentami do mistrzostwa. 28-letni Tavares, 21-letni Matthews, 21-letni Marner, 29-letni Andersen, 22-letni Nylander… Często przekonuję, że w dzisiejszej NHL nie sposób prognozować coś dalej niż na 1-2 lata do przodu, natomiast w tym konkretnym przypadku można zaryzykować śmiałą hipotezę: Leafs są w dobrej kondycji na najbliższe 5-7 lat. Czy sięgną po Puchar? Tego nie wiem, aczkolwiek mam poczucie, że zrobiono naprawdę dużo, by osiągnąć ostateczny cel. Mam za to pewność co do jednego: Klonowe Liście znowu będą nienawidzone przez resztę Ligi. Już wczoraj intensywność z jaką uderzano w mediach społecznościowych w organizację z Kanady uległa tysiąckrotnemu zwiększeniu. Niewiele klubów budzi tyle emocji co Maple Leafs kiedy ci byli słabi (a byli bardzo słabi przez bardzo długo), co zatem stanie się teraz, gdy Toronto będą liczącym się graczem? Strach pomyśleć.
Złorzeczący klubowi z Ontario znaleźli przynajmniej kilka powodów, dla których zakontraktowanie Tavaresa to błąd. Za długa umowa, w dodatku przepłacona, a tak w ogóle to Tavares jest gwiazdą drugiego sortu, no i za parę lat przez jego kontrakt uciekną im inni ważni zawodnicy.
…
AHA.
Nie wiem, od czego zacząć. 7 lat dla 28-latka to za dużo? Gigantyczna bzdura. Nie bądźmy naiwni, taki gracz nie podpisze kontraktu na 3 sezony. Przepłacony? Przecież Tavares nie wybrał nawet najwyższej oferty! 11 milionów dla najlepszego gracza, który faktycznie trafił na wolny rynek w erze salary cap to kwota jak najbardziej przyswajalna. Powtarzam jak mantrę: rośnie czapka płac, to proporcjonalnie do niej rosną wynagrodzenia.
Jako ciekawostkę polecam przyjrzeć się strukturze kontraktu JT. Zaledwie 6 mln 110 tys. zostanie wypłacone mu w regularnych wypłatach, cała reszta to tzw. signing bonus, który pojawi się jednorazową transzą na koncie Tavaresa 1. lipca każdego roku. W praktyce oznacza to, że nawet w przypadku lokautu (lokautów) jego zarobek jest bezpieczny, w dodatku ew. wykupienie kontraktu nie ma najmniejszego sensu – oszczędności dla Toronto byłyby bliskie zeru. Zaznaczmy też, że przez pierwsze dwa lata Johnny zainkasuje 15,9 mln dolarów, czyli maksymalną możliwą kwotę przy bieżącym salary cap.
#Leafs John Tavares – Stats since Joining NHL in 2009-10
Goals: 272 (5th)
Points: 621 (9th)
Even Strength Goals: 186 (7th)
Even Strengh Points: 402 (8th)
Points Per Game: 0.93 (10th)— Sportsnet Stats (@SNstats) July 1, 2018
To kluczowe statystyki obrazujące dotychczasową karierę nowego środkowego Leafs. W każdej z nich jest w czołowej dziesiątce NHL za ostatnie 9 sezonów! Jeśli Tavares nie jest gwiazdą pełną gębą to nikt nią nie jest. A pamiętajmy w jak dysfunkcyjnym klubie wykręcał te statystyki. Bieda-gwiazdami możemy nazwać Paula Stastny’ego albo Ryana O’Reilly’ego, ale na pewno nie Johna freakin’ Tavaresa.
Paradoksalnie indywidualne osiągnięcia 28-latka w Toronto mogą… spaść. Mike Babcock będzie musiał sprawiedliwie dzielić minuty między ataki Tavaresa i Austona Matthewsa, a przecież swoje będzie chciał (i powinien) grać też Nazem Kadri. Niekoniecznie chodzi mi po głowie powiedzenie o sześciu kucharkach, po prostu należy pogodzić się z myślą, że każdy w Toronto ukroi sobie po kawałku punktowego tortu.
There are eight centres with at least two 30-goal seasons in the past three years: Bergeron, Sid, Kadri, Malkin, Matthews, McDavid, Seguin, Tavares. Three of them are now Leafs.
— Bruce Arthur (@bruce_arthur) July 1, 2018
Moi drodzy, to nie jest przypadkowa lista centrów. Kadri może nie jest tak sexy nazwiskiem jak cała reszta, ale nie odbierajmy mu oczywistych zasług. Trio środkowych Matthews-Tavares-Kadri na papierze jest tercetem szytym na miarę trójki z Pittsburgha, a w dalszej perspektywie może być po prostu najlepszym.
Argument końcowy o finansach Maple Leafs – zbywam go machnięciem ręki. Tyle samo należałoby wydać chcąc zatrzymać przynajmniej dwóch graczy z pakietu van Riemsdyk, Bozak, Komarov. Postawiono na Tavaresa, który jest 10 razy lepszym centerem od Bozaka i równie skutecznym strzelcem co van Riemsdyk. Owszem, już za moment trzeba będzie martwić się o nowe umowy Matthewsa i Marnera, a kontrakt z Nylanderem Leafs muszą dograć już teraz, jednak nie demonizujmy ich położenia. Mają 13,6 mln dolarów luzu pod czapką płac. Plasują się w samym środku stawki, w dodatku nie mają ani jednego na wskroś złego kontraktu. Tanio podpisani są Connor Brown, Zach Hyman, Nazem Kadri. Żaden z obrońców nie zarabia więcej niż 5 mln, posiadają jeden z najtańszych duetów bramkarzy w Lidze. Długoterminowo prezentują się jak najzdrowszy pacjent, a nawet jeśli wpadną w pewne kłopoty to… po prostu poszukają rozwiązania. Nie można odpuścić szansy podpisania JOHNA TAVARESA, bo przewidujemy problem z umową Nikity Zajcewa za 3 sezony. Bądźmy poważni.
Brendanie Shanahanie, Kyle’u Dubasie – składam najniższe pokłony. Zrobiliście najlepszą kontraktową akcję ostatniej dekady. Swoją drogą sprzątnięcie Tavaresa sprzed nosa Lou Lamoriello musi smakować młodemu GMowi Toronto wprost niesamowicie. Co za wejście do NHL. Witamy serdecznie.
Michał w jednej z Nocnych Zmian pisał, że Tavares to już nie jeast gwiazda z samego szczytu, że juz go kilku wyprzedziło. Zdecydujcie się 😉
Wydaje mi się, że Islanders wiedzieli od jakiegoś czasu, że Tavares im ucieknie. Mam także wrażenie, że w pewnych kręgach tajemnicą Poliszynela było to, że #91 pójdzie do Toronto. Dlatego Wyspiarze nie mogli za wiele wytargować sprzedając swojego centra nr 1. Z braku dobrych opcji woleli łudzić się, że uda się go zatrzymać.
W Toronto w tej chwili brakuje mi obrony. Już pisałem o tym, że nienajwyższych lotów ofensywa Bruins wjeżdżała w nich jak w masło.
My nie mamy wspólnej linii redakcji – autorzy są od siebie niezależni każdy ma inne spojrzenie na różne sprawy.
My nie partia, nie ma „dyscypliny partyjnej” 🙂
Ja należę do sceptyków jeśli chodzi o Johna Tavaresa, nawet do sceptyków jeśli chodzi o jego nowy kontrakt w Toronto.
Będzie fajna dyskusja w nowym podkaście na ten temat.
Każdy szanujący się portal jak gazeta.pl czy wpolityce.pl ma jedną obowiązującą linię programową. Wy jacyś amatorzy jesteście, jeszcze ktoś zacznie samodzielnie mysleć i kłótnia gotowe 😉 A ja lubię ten portal i nie chciałbym, żeby zniknął.
No właśnie ta tajemnicza cisza wokół JT wskazuje, że nikt niczego nie wiedział i decyzja faktycznie zapadła w ostatniej chwili, tak to interpretuję. Coś nie chce mi się wierzyć, że wywalono kasę na Lou i Trotza ze świadomością, że Tavares odchodzi, raczej w ten sposób starano się go jeszcze przekonać. Tak samo nie wierzę, że Trotz brałby tę robotę bez choćby cienia nadziei na zatrzymanie kapitana…
Swoją drogą przykład JT pokazuje, że nie wolno zostawiać takiego gracza do końca kontraktu. Są wątpliwości – trzeba szukać wymiany wcześniej. Teraz jest płacz i zgrzytanie zębami, a można było przed deadline albo jeszcze przed sezonem wyciągnąć jakiś konkretny zwrot: pick, dobrego prospekta, kogoś „na już”.
tak jak wpisalem w komentarzu pod radiem genialna decyzja i wlasnie niej bylem najbardziej pewny,oczywiscie poza opcja zostania w Islanders.Za cholere nie pasowal mi Janek w rekinach i brawo ze olal plaze i palmy kalifornii.Puchar zbliza sie do Toronto mega szybkim krokiem.Teraz pytanie kto bedzie kapitanem i kto bedzie nominalnie centrem numer 1.Ja bym postawil na 34 ale Janek pewnie dostal obietnice w kontrakcie odnosnie ataku w ktorym zagra.Teraz tylko czekam na dobre ruchy Wild i mamy piekne wprowadzenie do sezonu.
„Puchar zbliza sie do Toronto mega szybkim krokiem” – jak co roku. Po objazdowym cyrku wakacyjnym trafi znowu na jakiś czas do mauzoleum, czy gdzie oni go tam będą trzymać w trakcie sezonu, aż pokażą go w finałach w czerwcu 2019.
Ja się zgadzam z Adrianem niemal w 100% . Wiec dobitnie tez jak mantrę.. Wyspoarze zmarnowali 10 (?) lat kariery Tavaresa nie robiąc nic , a mając ku temu instrumenty . Facet psychicznie potrzebuje sukcesu jak tlenu i Tak Toronto jest w zasięgu tego sukcesu . moja dobrze teraz zbilansowane doświadczenie z młodością w składzie . Zastanawiam się tylko czy za kilka lat w podobnym tonie nie będziemy mówić o McDavidzie
McDavid już w trzecim swoim sezonie zaszedł dalej niż Tavares w ciągu całej dekady.
Złote dziecko bez PO 😉 ale niech trzepie dalej po 100 pkt
Ale wiesz że chłopak zaszedł dalej w PO po dwóch latach kariery niż JT przez 10 lat? I nie wszystko da się zrzucić na poczet nieudolnych lub bardzie udolnych kolegów z drużyny?
Po pierwsze gdzie w moim poście było porównanie Mc i Tavy ? nigdzie . To ze nadworny ” dopierdalacz się do wszystkiego co napisane” Kapitan to wyciągnął to już jego sprawa 😉 Ja tylko zwracam uwagę czy czasem nie będziemy o tym chłopaczynie z Edmonton po latach posuchy mówić /pisać w podobnym tonie co artykuł Adiego w sprawie Tavaresa . to wszystko . Czytanie ze zrozumieniem nie boli
Wszystko jest możliwe, no ale jak na razie w tej przerwie międzysezonowej Oilers wykonali całkiem rozsądne ruchy. Pożegnali panów ze sztabu trenerskiego odpowiedzialnych za PK, co chyba było największym problemem drużyny w poprzednim sezonie. W tym samym celu ściągnięto do Edmonton Brodziaka. Podpisali też Koskinena, żeby Talbot nie musiał już sam tyrać na bramce, tylko żeby miał też jakąś pomoc. No i przede wszystkim mam nadzieję, że Lucic, Klefbom i Benning nie są obecnie aż tak słabi jak ich ostatnie sezony.
Wszystko możliwe. Nie zdziwi mnie ani trochę, jeśli McDavid sukcesów będzie musiał szukać w innym klubie i to wcale nie będzie jego wina.
Luźna myśl w temacie: jeżeli jest jedna kwestia, której totalnie nie ogarniam u wielu kibiców hokeja (i nie tylko) to jest nią piętnowanie wybitnej jednostki za niezdolność poprowadzenia przeciętych zespołów do sukcesów. Choćbyśmy wsadzili do Islanders zamiast Tavaresa jakąś hybrydę Karlssona/Crosby’ego/McDavida/Owieczkina i tak nic by to nie dało, w pojedynkę nie wygrasz.
Jak siedzę na grupach kibicowskich Oilers to raczej nie obwinia się go tam za złe wyniki. Najbardziej obrywa się Chiarellemu, Luciciowi i obrońcom.
Rencami i nogami podpisuję się pod tym co napisał Adrian.
Niudacznikom w zarządzie Islanders – hak w smak, szkoda mi zwykłych fanów Wyspiarzy, którzy upatrywali w Tavaresie powrotu swej ekipy do lat chwały, ale niestety byli oszukiwani i karmieni papką od wielu lat.
Mnie osobiście boli to że w rywalizacji miasta NY, Wyspiarze znowu dają atuty swoim adwersarzom z Manhattanu. O utalentowanej młodzieży w NYI słyszę od 10 lat, czy obecna bez Tavaresa zaistnieje w przyszłości?
Comments are closed.