// Dzisiejsza Nocna zmiana pisana wspólnymi siłami przez Michała i Pawła Gierlickiego //
Drużyna sezonu: Washington Capitals
To już pewne. Mamy to na piśmie. Co prawda nie wygrali Presidents’ Trophy. Nie mieli najmocniejszego składu na przestrzeni ostatnich lat. Nie przejechali się po przeciwnikach jak czołg (powrót z 0:2 z CBJ, ciężkie boje z Penguins, siedem meczy z Tampą). Mimo to najlepszym zespołem ligi NHL w sezonie 2017/2018 możemy z czystym sumieniem nazwać Washington Capitals.
Mecz dnia: Game 5
Co prawda znacie już jego wynik, ale parę rzeczy warto nadmienić. Przede wszystkim widać było, że zawodnicy z Miasta Grzechu nie wyjechali na lód z niczym (przynajmniej w pierwszej i drugiej tercji). Grali bardziej fizycznie, ofiarniej blokowali strzały, mieli też nieco szczęścia i do połowy trzeciej tercji zanosiło się na to, że seria zostanie przedłużona do Game 6, później może nawet Game 7.
Nie było co prawda takiego tempa gry jak np. w Game 1, zawodnicy nie rzucili się na siebie, ale emocji nie brakowało od samego początku, nawet na rozgrzewce „się działo”:
W tercji pierwszej, zakończonej bezbramkowo, mieliśmy chociażby Toma Wilsona ustawiającego przeciwników przy bandach, jakąś przepychankę przy boksie Knights, strzał w słupek w powerplayu Ovechkina, strzał Noska w osłabieniu, który Holtby obronił maską, niezłe postawy bramkarzy, dużo hitów (18 – 10 dla Vegas). Mimo tego, że emocji nie brakowało, w moim odczuciu była to najsłabsza tercja spotkania. Raziła w oczy między innymi statystyka strat, w której Rycerze „prowadzili” aż 7 – 1.
W drugiej tercji mecz dużo bardziej się otworzył. Zaczęła się od kolejnej gry w przewadze dla Waszyngtonu, w której między innymi taką obroną popisał się Fleury:
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Wyśnił się mój najlepszy sportowy sen;) jako fan Caps dziś jestem w Waszyngtonie z Ovim i spółką!!!:) go Caps go!
Ja No cóż kibicowałem. Vegas, ale pełny szacun dla Caps, ponieważ Oviemu się należało jak psu kość – musiał to kiedyś wygrać, swoją drogą w Caps też miałem swojego ulubieńca – DSP. Vegas tak czy siak odwalili kawał dobrej roboty 🙂 Mają teraz już okazję podwiesić 2 banery pod dachem po 1 sezonie 🙂
I radość i smutek zarazem.
Tyle miesięcy bez NHL smutne.
Pytanie rano Czy warto zarywać noce dla hokeja i koszykówki?
Ktoś kto tego nie lubi to nigdy nas nie zrozumie. Jak złapiesz wirus NHL to z każdym rokiem chorujesz coraz bardziej a ludzie tego nie rozumieją.
Wielkie Gratulacje !
Dla Cara Alexa i jego armii Capitals.
Dla Naszej redakcji podziękowania i ukłony za pracę i wspólną drogę przez ten Cały Wspaniały sezon!
Wydajność w pracy podczas play off-ów spadła u mnie radykalnie ale…nothing is like NHL playoffs:)
Do DetSuc: Zalozylem na szybko maila, odezwij sie stary ( ko*************@**et.pl )
Niestety jestem w drodze. Bede na necie ok. 21.
Korde cieszyłem się jak dzieciak?,qrwa jak widziałem radość Obiegi to czułem się tak jakby to Minnesota wygrała, Brawa dla Vegas za cały sezon i ostatni mecz.
Cierpienia już wcale nie tak młodego kibica Capitals zakończone 😀
Kibicuje Capitals od 2002 roku. Przeżyłem reorganizację drużyny, radość po loterii o pierwszy numer draftu (nota bene, Capitals mieli mniejsze szanse na wybór Owieczkina niż Penguins, ale los zadecydował, że Ovi wylądował w Waszyngtonie, a Malkin w Pittsburghu; później dołączył do niego Crosby…co zdobył Ovi a co dwójka z Penguins w kolejnych latach, każdy wie) i kolejne sezony, w których Capitals pieli się w górę, a za ich lepszą grą szły coraz większe nadzieje i aspiracje. Pamiętam 2009 i ciężką batalię z Rangers i późniejszą rywalizację z Penguins, która naznaczyła piętnem Capitals na następne lata. W pewnym momencie życia, dobrych kilka lat temu, przestałem śledzić polskie strony temat NHL nie udziełem się już się na forach bo nie miałem siły opisywać swoich kolejnych zawodów. W dalszym ciągu żywiłem jednak nadzieję. W tym roku w trakcie oglądania rywalizacji z Penguins zobaczyłem zupełnie inny zespół niż 9 lat temu i wiedziałem, że Trotz w końcu stworzył z Capitals „play-off team”. I co najważniejsze, wyraźnie było widać, że Capsom po prostu bardziej zależało. Ich świetna gra w środkowej tercji wynikała często z większej energii i zaangażowania niż umiejętności indywidualnych. Wielu zawodników miało lepsze i gorsze spotkania, ale w najważniejszych momentach znajdował się ktoś, kto robił różnicę. Eller miał sporo dobrych momentów (nie było Pucharu gdyby tak godnie nie zastąpił kontuzjowanego Backtroma w rywalizacji z Tampą), ale też i niejeden gorszy. To po błędzie Orłowa (który miał przecież w tych play-offach okresy gry wręcz wybitnej) Ovi musiał faulować, co spowodowało przewagę (fatalnie rozgrywaną przez Vegas) przy której z kolei słabo zachował się Orpik, który przez klincz z Karlssonem stworzył sytuację 4-na-3 przed bramką Holtby’ego. Gdy zobaczył co zrobił, po prostu wyżył się na Karlssonie. Pewnie, że brzydkie, ale pokazuje, jak mu zależało. Na koniec nie mogę nie wspomnieć Devante Smith-Pelly’ego – to jego po latach będę pamiętał jako cichego bohatera tych play-offów. Nie zapomnę nie tylko jego bramek, ale też i energii, którą wnosił na lód. Ciężka praca popłaca i w końcu przyniesie efekty – morał z tych play-offów sponsorowany przez Owieczkina i Smith-Pelly’ego 😉 Pozdrawiam
Comments are closed.