Za nami tydzień rozgrywek. Tydzień z niewielkim okładem – sezon zaczął się dokładnie 9 dni temu. Kilka ekip pokazało nam się już nawet pięć razy, niektóre trzy lub cztery, a „rodzynek” w postaci Caroliny rozegrał tylko dwa spotkania. Co możemy wywnioskować po pierwszych nockach z poważnym hokejem?
1. Jak Diabeł z pudełka
Przed rozpoczęciem rozgrywek po cichu myślałem o New Jersey Devils jako drużynie, która może zaliczyć zauważalny postęp. Niekoniecznie chodziło mi od razu o awans do playoffów, natomiast zawstydzający rezultat z kampanii 16/17 uznałem za realny do poprawienia. Owszem, silna i wyrównana dywizja Metro nie ułatwi zadania, natomiast w pierwszym tygodniu mamy do czynienia z czymś jeszcze bardziej zaskakującym: Devils grają wyjątkowo atrakcyjny dla oka hokej.
Stereotypowe myślenie o klubie z Newark nakazuje wracać wspomnieniami do czasów Jacquesa Lemaire’a, a więc głębokiej defensywy, tłoku w tercji neutralnej i wybijanek stosowanych przez Martina Brodeura. To oczywiście zamierzchłe czasy, po nich przerobiliśmy epokę Zacha Parise i Ilji Kowalczuka, jednak dopiero najnowsza wersja Diabłów prezentuje po prostu ładny styl.
Spokojne zwycięstwo nad Colorado, lekcja udzielona Buffalo, rozprawienie się z Toronto… Devils oglądało się znakomicie, a przyznam, że jeszcze rok temu gdybym miał do wyboru obejrzenie ich meczu lub spacer po szkle bez wahania zdecydowałbym się na tę drugą opcję. Wyniki prawdopodobnie ulegną pogorszeniu, natomiast w New Jersey wreszcie jest na kogo popatrzeć. Hall, Zacha, Palmieri, Hischier, niesamowity Bratt…
2. Kontuzje nie mają sensu
W tekstach przedsezonowych próbowałem prowadzić was zdrowotnym tropem, czyli spodziewałem się utrudnionego startu tych najbardziej poszkodowanych pod względem kontuzji. Szpital w St. Louis, cierpiący w Ottawie Karlsson, rozbici Ducks. Najmocniej pokiereszowani Blues właśnie wygrali czwarte z kolei spotkanie na otwarcie Ligi, dopiero drugi raz w swojej historii:
https://twitter.com/STLBlueshistory/status/917927543759663104
Pierwszy i jedyny raz tak dobrze rozpoczęli w sezonie 13/14, a więc całkiem niedawno. Co ciekawe wtedy również w meczu numer 4 pokonali NY Rangers. Nieco gorzej idzie Ottawie, choć
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Akurat akcja #VegasStrong dla mnie mocno na plus. Lokalna społeczność ma przy tej smutnej okazji się zjednoczyć wokół klubu.
Popieram, wiele bzdurnych celebracji i ceremonii jest przed meczami nie tylko NHL ale i innych lig. Ta chociaż długa miała jednak swoje znaczenie, pierwszy mecz w Vegas zawodowej ligi zaliczanej do tych najlepszych na świecie. Wiadomo że to działania typu PR ale w jakiejś części chociaż też hołd i klasa organizacji że nie zrobiono cyrku udając że tamtych smutnych wydarzeń nie było.
I ta naszywka bardzo dobrze zaprojektowana, naturalnie pasuje na bluzie meczowej.
Najniższa frekwencja na meczu Hurricanes od 2001 roku. Podobne osiągnięcia Coyotes i Panters.
O ile te lokalizacje hokejowe się trochę „mszczą”, to jak spojrzeć na frekwencje Blackhawks jakieś 10 lat temu. Nie przyjmuję tłumaczenia, że to dawno temu było, bodajże w 2006 roku na jednym z meczy było ok. 8-9 tyś widzów. Fakt, faktem że Hawks wtedy grali sieczkę, jednak to miasto, te tradycje, te sukcesy, te nazwiska ……..
Comments are closed.