Jak co roku we florydzkiej miejscowości Boca Raton odbyła się dwudniowa konferencja z udziałem menedżerów wszystkich trzydziestu jeden organizacji NHL. Tak, trzydziestu jeden – po raz pierwszy w historii do stołu obrad usiadł GM Vegas Golden Knights, George McPhee. Jakie tematy poruszono? Co ustalono? Jak zmieni się nasza ulubiona Liga w najbliższych miesiącach? Na wszystkie pytania odpowiemy poniżej.

Jak zawsze musimy przyczepić się do lokalizacji. Zastanawiacie się, dlaczego zawsze mniej więcej o tej porze roku menedżerowie naradzają się akurat w Boca Raton, a nie na przykład w, hmm, Ottawie? Otóż dlatego:

Tak wygląda panorama Boca Raton. Rzut oka na Ottawę: temperatura spadnie dziś do -7 stopni celsjusza, padający od kilku dni intensywny deszcz zamieni się w opady śniegu… Też wolałbym wybrać się na słoneczną choć wietrzną Florydę (zaplanowana na środę wyprawa na ryby została odwołana z powodu wiatru, czujecie tę rozpacz ligowych „garniturów”?)

Tyle o pogodzie, przejdźmy do konkretów… A przynajmniej spróbujmy.

1. Według Billa Daly’ego, prawej ręki komisarza Gary’ego Bettmana, czapka płac wzrośnie o 2-3 miliony dolarów. To jedna z dobrych wiadomości, bowiem jeszcze przy okazji styczniowego All-Star Game słyszeliśmy, że salary cap zostanie na tym samym poziomie na jakim był w sezonie 16/17. Bieżący maksymalny pułap 73 mln dolarów już teraz bardzo mocno ogranicza możliwości wielu klubów, zatem nawet 2 miliony więcej stanowiłyby konkretną różnicę.

2. Zmienią się zasady bye week. Wprowadzony w tej kampanii pięciodniowy „urlop” przysługujący każdej drużynie będzie

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł

3 KOMENTARZE

  1. Obawiam się, że z punktami za porażkę szybko nic sie nie zmieni. Pozorna bliskość punktowa powoduje większe zainteresowanie co przekłada się na dochody. W USA na pierwszym miejscu są finanse. Paradoksalnie prowadzi to do większej uczciwości niż w europejskich dyscyplinach, w których na pierwszym miejscu jest czysta sportowa rywalizacja.

    Podobnie może być z play-off. Tzw, local rivaly wzbudzają dużo większe zainteresowanie niż mecz z drużyną z miasta oddalonego o ponad tysiąc mil. Dodatkowo wschodnia część zachodu nie za bardzo lubi podróże nad Pacyfik. Mecze kończą się wtedy grubo po północy. W Detroit strasznie narzekano na to.

    Ja mam nadzieję, że wróci się do zwyczaju, że gospodarz będzie grał na biało.

  2. Gdyby to ode mnie zależało, zasady punktacji skonstruowałbym tak:
    *3 pkt dla zwycięzcy w regulaminowym czasie gry
    *0 pkt dla przegranego w takiej sytuacji
    *2 pkt dla zwycięzcy po dogrywce/rzutach karnych
    *1 pkt dla przegranego w takim układzie

    Drużyny wtedy bardziej by się starały wygrywać w regulaminowym czasie, żeby zdobyć 3 pkt a rywala zostawić bez zdobyczy. A w obecnej sytuacji panuje myślenie: ,,czy wygramy w regulaminowym czasie, czy po dogrywce jeden ch**, bo i tak będą dwa punkty i tak”.

    Format playoffów spieprzono do niemożliwości. Dawny czyli 1 vs 8, 2 vs 7 etc. powodował, że było o co się starać w RS. Oczywiście trzeba było to popsuć, żeby było więcej meczów typu SJS-LAK, PIT-WSH czy BOS-MTL.

    • Pozostaje mi tylko przybić z Tobą piątkę, również uważam, że trzeci punkt za wygraną w 60 minut rozwiązałby sporo problemów. Teraz, kiedy na 10 minut przed końcem jest remis, wszyscy bez wyjątku grają ostrożnie, przestają podejmować ryzyko – przecież lepiej dograć do końca i mieć jeden punkt, a o drugi ewentualnie można powalczyć w dogrywce. Instytucja trzeciego „oczka” na pewno zmieniłaby podejście niektórych.

      Tym bardziej, że obecna punktacja w ostatecznym rozrachunku i tak się nie sprawdza. Owszem, do połowy lutego w tabeli jeszcze było bardzo płasko, ale teraz poza dwoma znakami zapytania mamy pełną jasność w kwestii awansu…

      Rozumiem argumentację Ligi jeśli chodzi o pary w playoff. Ta dywizyjna ścieżka jest atrakcyjna, bo wymienione przez Ciebie rywalizacje to są samograje, tylko jak zwykle panowie w garniakach wykazali się krótkowzrocznością nie przewidując, że może dojść do tak znacznej punktowej dysproporcji między dywizjami albo tacy Rangers wbiją się do drabinki dywizji Atlantic. Za chwilę możemy mieć sytuację, że mistrzem tej dywizji po playoff będzie ekipa, która nawet do niej nie należy, heh. Wiem, że to liberalny pomysł, ale mnie np. bardzo podoba się coś co widziałem kiedyś w szwedzkim/angielskim żużlu – pierwsza drużyna po fazie zasadniczej po prostu wybierała sobie przeciwnika w pierwszej rundzie, więc mogła to być równie dobrze drużyna z miejsca ósmego, ale i z czwartego. To na pewno bardziej sprawiedliwe i zdrowsze niż to co mamy teraz. Mnie jako kibica NYR ich obecne wyniki cieszą zawsze: przegrywamy? Jest OK, będzie teoretycznie łatwiejsza ścieżka dywizją Atlantic. Wygrywamy? Też jest OK, w końcu im kibicuję… Ot, paradoksy obecnego systemu.

Comments are closed.