Matthew Tkachuk #7
Pozycja: lewe skrzydło, uchwyt kija: lewy
Urodzony: 1997 rok, obecna drużyna: London Knights
Typowany numer w drafcie 2016: 2-5
Gdy w 1997 roku przyszedł na świat, jego tata pracował jako kapitan Phoenix Coyotes. Kilka lat temu, w przydużej bluzie St.Louis Blues żegnał razem z publicznością odchodzącego na emeryturę „staruszka”. Dziś sam pisze historie swojej hokejowej kariery, ale już wiadomo, że NHL czeka na niego co najmniej tak samo, jak czekała na Keitha Tkachuka ponad 20 lat temu.
W swoim obecnym klubie- London Knights w lidze OHL, gra z już zaangażowanym przez NHL Mitchem Marnerem, który z numerem 4 powędrował do Toronto Maple Leafs. W reprezentacji USA gra w formacji z numerem 1 nadchodzącego draftu – Austinem Matthewsem. Matthew trafił idealnie – London Knights to drużyna z tradycją wychowywania najlepszych, zwyciężania i szkolenia hokejowych chłopców na hokejowych mężczyzn.
Co już imponuje ?
Szybkość i zaangażowanie. Matt ma ten sam „pazur” w zaciętej grze, co jego ojciec. Póki co nie wydaje się być tak samo krewki jak jego „życiodawca” (Keith zdobył w jednym sezonie 94 punkty i 255 minut kar), ale jego warunki fizyczne dają mu wszelkie możliwości fizycznej gry (185 cm, 85 kg wagi).
„Złośliwy strzał” – tak w skrócie można opisać technikę krótkiego strzału z nadgarstka, którym dysponuje Matt -a który był wizytówką Keitha Tkachuka za jego najlepszych lat. Matt nie zajmuje się sztuczkami ani czarowaniem krążkiem, natomiast ma bardzo silną strzelbę w łapie, a jego panowanie nad krążkiem widać od razu.
Ofiarność. W przewadze Matt jest jednym z pierwszych do zasłaniania bramkarza. Podobnie znów jak jego ojciec, uwielbia również rozgrywać przewagę zza wrogiej bramki i „wpychać” się z krążkiem do bramki.
Zdobycze punktowe. W tym sezonie w 43 spotkaniach Keith zaliczył 81 punktów – a to jego pierwszy sezon w OHL. 19-latek typowany jest na numer 2-5 w nadchodzącym drafcie.
Nad czym trzeba popracować ?
Szybkość. Mat ma potencjał w tej dziedzinie – ale musi jeszcze popracować nad sprintem z krążkiem przy kiju. Jego chęć i głód gry jest imponujący, ale czasami kończy się upadkiem albo poślizgiem z powodu chęci zbyt błyskawicznego zwrotu.
Egoizm. Trochę go Mattowi brakuje. Nie jest to problem, gdy gra się z Marnerem lub Matthewsem, ale młody Tkachuk musi częściej decydować się na strzał i próbować wykorzystać sytuacje przy pomocy swoich umiejętności strzeleckich.
Prywatnie – zbyt dużo powagi. Keith Tkachuk znany był jako absolutny autorytet w szatni, natomiast był absolutnie zabawnym kolesiem, z którym po prostu chciało się grać. Matt póki co podobno jest zbyt sztywny i do wszystkiego podchodzi zbyt poważnie. Z pewnością ciężar nazwiska na plecach nie pomaga – ale Matt robi póki co wszystko jak należy. odrobina dystansu z pewnością pomoże jemu oraz kolegom z drużyny.
Matthew Tkachuk, który na cześć ojca gra z numerem7, ma zadatki na dobrego napastnika dominującego. Nie boi się gry ciałem, świetnie sprawdza się w przewadze, doskonale rozgrywa krążek i wyśmienicie podaje. Podobno największe szanse na niego mają póki co właśnie Maple Leafs – to dobre miejsce, by wyrosnąć na gwiazdę – i być może pomóc Liściom w końcu osiągać sukcesy, z których znani byli gdy telewizor był jeszcze luksusem.