Akcja która przesądziła o końcowym rezultacie mecz numer dwa finałów rozpoczęła się od wznowienia wygranego prze Sidneya Crosby’ego. Mimo że to był kluczowy bulik wygrany przez numer „87” to nie był odosobniony przypadek, przy 24. podejściach na koło Crosby wygrywał 17-krotnie. Był więc według statystyk najlepiej wznawiającym zawodnikiem meczu górując w 71 procent pojedynków po „rzucie sędziowskim”.
SHEARY! SHER BAN KE! @IceSinghHNIC @HarpPandher @RandipJanda
*Drops Mic* #HockeyNightPunjabi pic.twitter.com/I6PhE6MrYd
— Hockey Night Punjabi (@HkyNightPunjabi) 2 czerwca 2016
Zasługa oszustwa
W całym play-off Crosby ma średnią wygranych wznowień na poziomie 52 procent, w sezonie zasadniczym był to o procent mniej, dobrze ale do wybitności w tej materii trochę brakuje. Logan Couture na cztery buliki przeciwko Sidneyowi Crosby’emu przegrał trzy, a swoją frustrację podparł tezą, jakoby rywal oszukiwał i miał po swojej stronie sędziów – Oszukuje i nikt na to nie reaguje, bo jest Sidneyem Crosbym – stwierdził Couture jeden z alternatywnych kapitanów Sharks.
-Odrywał kij zbyt szybko, a arbitrzy nie zwracali na to uwagi. Kogo innego dawno odesłaliby na bok. Dzieje się tak z konkretnego powodu, dlatego że jest tym kim jest – żalił się Couture, a w pewien sposób wtórował mu kolega z drużyny Marc-Eduard Vlasic – Być może przy tym ostatnim faceoff powinni byli nakazać mu zmianę i zrestartować bulik, ale co ja tam wiem.
Element strategii
To nie pierwsze oskarżenie wiążące sędziów i ich sprzyjające Crosby’emu gwizdki, zastanówmy się jednak czy ma to jakiś sens? Raczej nie. W żadnym wcześniejszym meczu tych play-off Crosby nie wygrał tak wielu wznowień, po prostu znalazł sposób na regularne ogrywanie rywali, a na powtórkach nie widać śladów naciągania przez niego zasad. Do tego kluczowego bulika, po którym zakończyła się dogrywka, Crosby stawał oko w oko z Joelem Wardem – niezbyt wyspecjalizowanym graczem w tym konkretnym elemencie.
Wypada wierzyć, że wypowiedź Logana Couture’a to też element strategii dotyczącej całej serii, a nie zwykłe wylewanie żali w kierunku mediów. Być może napastnik Rekinów mówiąc takie rzeczy chce zwrócić uwagę na sędziów by ci bardziej pilnowali nawet drobnych wykroczeń Crosby’ego co w jakiś sposób utrudni mu tak dobrą grę jak w meczu numer dwa.
Niekonwencjonalny styl
Kiedy kreowany na wielki talent Crosby stawiał pierwsze kroki w NHL w materii faceoffów był bardzo kiepski. Przegrywał większość z nich i jak teraz podkreśla, było to zupełnie normalne – Każdy rookie ma z tym problem, wchodzisz do ligi silnych facetów, a siła jest ci potrzebna gdy sędzia rzuca krążek na lód. To nie wszystko, weterani dobrze wiedza jak Cie wyblokować i skorzystać z pomocy swoich skrzydłowych. Tego wszystkiego trzeba się nauczyć – mówi Crosby na temat „tajemnej” wiedzy o bulikach.
Crosby pracował nad tym i w każdym sezonie osiągał lepsze wyniki. Nadal często zostaje po treningach lub bierze udział w opcjonalnych sesjach by udoskonalać swój styl – nieco niekonwencjonalny i opierający się w dużej mierze na refleksie (przez co balansujący na granicy poprawności względem zasad). Nawet przed meczem numer dwa pojedynkował się z Erikiem Fehrem.
To nie przypadek
-On nie jest w tym dobry przez przypadek, tylko dzięki ciężkiej pracy i dbałości o detale. To wyróżnia go spośród setek innych, to sprawia że nie jestem zdziwiony iż potrafi zdominować innych na kole bulikowym – powiedział trener Mike Sullivan, który w ważnych chwilach oddaje pałeczkę dyrygenta właśnie w ręce Crosby’ego. Ostatnia akcja była obmyślona i zagrana właśnie pod dyktando Crosby’ego, który dokładnie poinstruował całą piątkę Pingwinów na lodzie co mają robić.