Człowiek w cieniu wielkiego Henrika Lundqvista zdecydował się nie szukać blasku sławy gdzie indziej i zostaje w Nowym Jorku. Antii Raanta za 2 lata gry dla Rangers zarobi tyle, ile w Polsce trzeba najpierw ukraść – okrągły milion rocznie. Czy Rangers postąpili słusznie zatrzymując Fina?
Jeśli się nie zepsuło, to nie ma co naprawiać
26-letni Raanta jest już po przenosinach z Chicago. Ewidentnie Fin nie ma ochoty na przeprowadzki, a po drugiej najpewniej jest świadomy tego, że na swój czas bramkarze w NHL muszą zazwyczaj czekać. Jeśli nie jesteś Martym Brodeurem i nie wjeżdżasz z buta w NHL ww 1 sezonie w karierze, to zazwyczaj twój czas przyjdzie za kilka lat. Raanta być może studiował kilka karier, które skończyły się zbyt szybko z okazji nadmiernego pędu ku karierze jedynki.
W NHL bramkarz rezerwowy ma 2 wyjścia. Pierwsze to właśnie sposób Raanty czyli godzić się ze stanem faktycznym i cierpliwie czekać na swój czas. Drugi sposób to taki, którym podąża np. Thomas Greiss – który po kilku przeprowadzkach poświecił przez kilka chwil w barwach Islanders.
https://www.youtube.com/watch?v=ZLO9ZcYMtYM
Fundament pod Kolosa
Internet dostałby spazmów i wysypki, gdyby po odpadnięciu Rangers nie rozpoczęły się plotki o transferze Henrika Lundqvista. Jak to mówią „logika się nie klika”, a co głupszy news, to lepszy. Realnie jednak wiemy wszyscy, że 32-letni Szwed jest ostoją klubu i przez kilka lat jeszcze się to nie zmieni. Ale gwiazda Rangers jest jak Sofia Vergara – choć wygląda coraz lepiej, to młodszy się nie robi. I to jest najlepszy powód zatrzymania 26-letniego zmiennika. Raanta nadaje się na bramkarza na 25-30 spotkań w sezonie. Jest w stanie utrzymać drużynę na powierzchni, wygrać spotkanie. Talentu swojej jedynki absolutnie nie ma, ale to dobry rzemieślnik, solidny bramkarz i sympatyczny facet – co ma znaczenie w szatni.
W poprzednim sezonie Fin puszczał niewiele ponad 2 bramki na mecz,a Rangers naprawdę mają luksusową sytuację posiadając rezerwowego tej klasy.
Wojny nie wygrywa nikt
… i Raanta zapewne o tym wie. Gigantyczną zaletą wszystkich Fińskich bramkarzy jest ich stoicki spokój, który wynika z mentalności raczej depresyjnych mieszkańców Finlandii. Stąd też pewność, że Raanta nie będzie (przynajmniej otwarcie) robił podkopów pod Lundqvistem i nie dostarczy mediom paszy z napisem „konflikt w bramce Rangers”.
Lundqvist to bramkarz do zadań specjalnych – choć może w Playoff zbyt wiele zadań dla niego zdaje się specjalnymi. Raanta nie słynie ze spektakularnych obron, które ogląda się 15 lat później jak dobry film akcji. Ale potrafi się świetnie ustawić, doskonale sprawdza się w osłabieniu, bardzo dobrze radzi sobie z potężną presją gdy w Madison Square Garden i raczej koncentruje się na grze w hokeja niż ludziach, którzy tę grę obserwują. Rezerwowy gra stosunkowo rzadko,co sprawia że grozi mu „ostygnięcie”. Antti zdaje się nie mieć tego problemu, a jego profesjonalizm widać na każdym spotkaniu.
Co dalej?
Bardzo wiele zależy od tego, jak sprawować będzie się Król Henryk. Jeżeli dostanie kolejnej młodości, Raante czekają kolejne lata oczekiwania. 34-letni już wówczas Lundqvist może być bardziej podatny na wpadki, co da Finowi pole do popisu. Zadomowiony Fin może dostać szanse od włodarzy, jeżeli przez te 2 lata rozwinie się i pokaże swoją efektowną – nie tylko efektywną – stronę gry.
Jeśli Antti jest pogodzony z rolą dwójki w NHL – to chwała mu za to. Lepiej rozgrywać świetne 20 spotkań, niż tragiczne 60. Problemem dwójek jest to, że ich życie to jedna wielka przeprowadzka. Jakimś cudem kluby nie utrzymują długo rezerwowych bramkarzy… z drugiej strony, ktoś kto dotarł już do NHL, chyba nigdy nie planuje poprzestać na rezerwie, prawda?