AH
San Jose Sharks wygrali z St. Louis Blues 4:0 wyrównując stan rywalizacji w finale Konferencji Zachodniej na 1-1. Czyste konto zachował Martin Jones notując 26 interwencji i drugi „shutout” w trakcie tegorocznej fazy play-off.
AH i EH
Pierwsze zagrożenie w meczu stworzył „solo” Władimir Tarasienko, któremu tego dnia urodził się pierwszy syn. Jego żona Yana długo nie chciała się zgodzić by „Taras” wystąpił w spotkaniu zamiast być z rodziną, ale ostatecznie puściła męża na te kilka godzin. Strzelec 40. goli w sezonie zasadniczym rozpoczął karierę taty od porażki. Był jednak bardzo blisko we wspomnianej pierwszej poważnej akcji tego meczu.
AH
Skoro jesteśmy przy temacie dzieci. Pociechom z Missouri wyraźnie brakuje takich wesołych wujków jakim potrafi być Joe Thornton. Ta beztroska zabawa przy boksie zawodników San Jose Sharks chwyta za serca, sport sportem ale takie rzeczy wykraczają gdzieś poza to czym wszyscy tak bardzo się emocjonujemy. Swoją drogą z tą brodą (wytestowaną już przez Backesa w meczu numer jeden) Thornton rzeczywiście przypomina jakiegoś czarodzieja (Gandalfa?) lub świętego mikołaja – jakby go tylko dobrze ucharakteryzować.
AH
Dwa ze swoich trafień (na 2:0 i 3:0) Rekiny zainkasowały w „power play” i dwa razy z rzędu egzekutorem tego fragmentu gry był Brent Burns. „Jaskiniowiec” uchodzący za specjalistę od gier w przewadze był nieomylny – dwukrotnie asystował mu Logan Couture podnosząc swoją liczbę punktów w play-off do 19 (prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej tej części rozgrywek).