Pierwszy pechowiec za burtą, mistrzowie NHL łapią koło ratunkowe, a… Rekiny trzymają za stery. Zaglądamy do playoffowego notatnika red. Kowala.
1.Rekiny na spidzie
Raz, dwa, trzy. Pavelski, Marleau, Burns – to wyglądało tak prosto, jak brzmi. W grze pięć-na-pięć różnica między San Jose Sharks a Los Angeles Kings była praktycznie niedostrzegalna, jednak po raz kolejny różnicę robi kosmiczny powerplay Rekinów. To nie tylko te trzy gole – dominacja przez wszystkie okresy gry w przewadze była bezdyskusyjna. Wiem, że Washington, że Owieczkin, ale i tak wskazuję na Sharks jako najlepszy powerplay w tegorocznych playoffach. Z drugiej strony: 3-1 z LA, ależ to brzmi znajomo…
2. Przegrałeś? Zmień bramkarza
To już coś więcej niż prawidłowość. W meczu nr 3 Red Wings postawili na Mrazka, Ducks na Game 3 wystawili Fredrika Andersena, Stars zmienili Lehtonena na Niemiego przed Game 4, Flyers dali zagrać Neuvirthowi po 3. porażkach z rzędu, Penguins desygnowali rekonwalescenta Murraya po porażce w Game 2. Efekt? 5 wygranych, 0 porażek. Oskarżyłem Bruce’a Boudreau, trenera Anaheim, o panikowanie i wykonywanie nerwowych ruchów, tymczasem okazało się, że roszada w pełni się opłaciła. Zmiana golkipera to najprostszy z dostępnych manewrów dla każdego z trenerów – tu już za późno na pracę nad taktyką, składanie nowych formacji, poprawianie special teams. W poszukiwaniu impulsu najłatwiej właśnie zmienić bramkarza i póki co ten ruch ma stuprocentową skuteczność.
3. Bohaterowie znikąd
Słuchając jednej z hokejowych audycji usłyszałem bardzo fajne zdanie od któregoś z byłych zawodników: w playoff w ogóle nie liczy się dla ciebie to, z kim grasz w jednej drużynie – siedzicie razem w okopach i jeżeli możecie na siebie liczyć to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wypowiedź odnosiła się akurat do „syna marnotrawnego” rodem z Tampa Bay, Jonathana Drouina. Rozmówcy zastanawiali się, czy burzliwa historia młodego napastnika i jego ostateczny powrót do drużyny zostanie zaakceptowany przez resztę drużyny, jednak powyższa opinia jest niezwykle uniwersalna. Andrew McDonald z Philadelphia Flyers spędził pół roku w AHL. Wczoraj w nocy dał Lotnikom gola na wagę utrzymania się w serii z WSH Capitals. Kluczowa bramka dla Florida Panthers w Game 4 z NY Islanders? Alex Petrovic, autor całych dwóch goli w fazie zasadniczej. To naprawdę nie zawsze muszą być gwiazdy na miarę Pavelskiego, Burnsa i Marleau.
4. Podcięte Skrzydła
Pożegnaliśmy pierwszego uczestnika playoff. Kije golfowe mogą wygrzebywać Detroit Red Wings, którzy przegrali z Tampa Bay Lightning po meczu nr pięć. Seria Bolts-Wings to doskonały przykład na to, jak mylące mogą być statystyki:
Per @EliasSports: The @TBLightning – @DetroitRedWings series was tied or within 1 goal for 89.3% of total playing time (267:48 of 300:00).
— NHL Public Relations (@NHLPR) April 22, 2016
Remis lub 1-bramkowa różnica obowiązywała w rywalizacji przez niemal 270 minut, choć przecież awans Lightning nie podlegał najmniejszej dyskusji czy wątpliwości. Jakie wnioski? Błyskawica zdobywała gole w niezwykle trafnych momentach, vide trafienie Aleksa Killorna na chwilę przed końcem ostatniego spotkania.
5. Baty na Broadwayu
— Dimitri Filipovic (@DimFilipovic) April 22, 2016
Tak nie wygląda zadowolony Henrik Lundqvist. Porażka 0-5 z Pittsburgh Penguins w Game 4 była bezdyskusyjna i bardzo dotkliwa. Pingwiny ponownie nie pozwoliły Strażnikom na przeegzaminowanie Matta Murraya, pierwszego debiutanta w historii Penguins z shutoutem w playoff.
The first rookie in @penguins history to post a shutout in the #StanleyCup Playoffs: @mattmurray_30 pic.twitter.com/uBmOLw3kio
— NHL (@NHL) April 22, 2016
This is a crazy stat, courtesy of @stevezipay – The Rangers have lost five straight playoff games at the Garden, getting outscored 18-3
— 𝗔𝗻𝗱𝘆 𝗚𝗿𝗮𝘇𝗶𝗮𝗻𝗼 (@AndyGraz_19) April 22, 2016
A Nowy Jork? Cóż, Madison Square Garden dawno przestała być twierdzą. Pięć porażek z rzędu, dramatyczny bilans bramkowy… Trudno o większych specjalistów od wyciągania serii ze stanu 1-3, lecz tym razem naprawdę będzie bardzo trudno.
6. St. Louis Blues mieli Chicago na widelcu. Mimo niekorzystnego przebiegu spotkania (1:3 w pewnym momencie) doprowadzili do wyrównania, jednak Hawks tradycyjnie w playoff zagrali magiczną dogrywkę i złapali chwilę oddechu. Mnie jednak najbardziej urzekło zachowanie Robby’ego Fabri, napastnika Nutek, który w kapitalny sposób uchronił swój zespół przed „spaleniem” akcji.
Robby Fabbri just did the splits to stay onside. Incredible. #stlblues pic.twitter.com/pfBJt2umxu
— Cristiano Simonetta (@CMS_74_) April 22, 2016