Hokeista Toronto Maple Leafs to pierwszy zawodnik w tym sezonie, który mimo pełni zdrowia z czystym sumieniem może udać się na wakacje. Środkowy ataku Klonowych Liści podsumował swój osobliwy sezon otrzymaniem 4-meczowego zawieszenia. Jako, że Leafs rozegrali już 80 gier, kara wyeliminowała go do samego końca rozgrywek.

Na czym polega osobliwość przypadku Kadriego? Otóż 25-latek podpadł Wydziałowi Bezpieczeństwa już po raz trzeci w tej kampanii, a to nie pierwsze wybryki niesfornego napastnika. Historia Nazema rozpoczyna się jeszcze w 2013 roku, kiedy Department of Safety był domeną Brendana Shanahana, dzisiejszego szefa Kadriego. Wówczas Kanadyjczyk o libańskich korzeniach dostał trzy spotkania „zawiasów” za faul na bramkarzu Minnesota Wild Niklasie Backstromie:

 

Równo rok temu Kadri pauzował kolejne cztery spotkania. Wtedy w fatalny sposób zaatakował łokciem głowę Matta Frasera, napastnika Edmonton Oilers:

 

Dziś ustrzelił swoistego hat-tricka. Po twardej walce i wymianie „uprzejmości” z Lukiem Glendeningiem z Detroit Red Wings zdzielił rywala w głowę kijem trzymanym oburącz. Skutek? Kolejne cztery spotkania karencji.

 

 

Kłopoty Kadriego to jednak nie tylko gorąca głowa. Media w Toronto od wielu tygodni pasjonują się rywalizacją pt. Kadri kontra sędziowie. Obserwujący poczynania Klonowych Liści są przekonani, że ligowi arbitrzy zawarli niepisaną umowę, według której celowo nie odgwizdują fauli popełnionych na napastniku Leafs. Zmowa przeciwko Kadriemu miała powstać po tym, jak na początku kwietnia NHL ujawniła listę ukaranych za symulowanie fauli: na jej szczycie znalazł się oczywiście podopieczny Mike’a Babcocka, który na początku lutego otrzymał pierwsze ostrzeżenie, w marcu wlepiono mu grzywnę w wysokości 2 tysięcy dolarów, wreszcie pod koniec ubiegłego miesiąca musiał zapłacić kolejne 3 tysiące.

Z karami absolutnie nie zgadza się sam Kadri. W wywiadach tłumaczy, że symulowanie a „pomaganie sędziom w podejmowaniu decyzji” to dwie różne rzeczy, a kiedy tylko ureguluje dług wobec Ligi zamierza wrócić do swojego zwykłego stylu gry. Taka deklaracja zawodnika gwarantuje, że topór wojenny między sędziami a hokeistą raczej nie zostanie zakopany. Konflikt z arbitrami jest o tyle ciekawy, iż do pewnego momentu sezonu to właśnie Nazem był zawodnikiem, na którym najczęściej dyktowano kary! Możemy być pewni, iż ta statystka szybko się przeterminuje…

Wcale nie chodzi tutaj o pastwienie się nad Kadrim czy o wyróżnianie jego przypadku – to przecież nie pierwszy i nie ostatni zawodnik w NHL, którego zdecydowanie za często ponoszą emocje, a problem symulowania nie dotyczy tylko Nazema. Z drugiej strony 25-latek nie jest już ligowym nowicjuszem – jemu już po prostu nie wypada zachowywać się w taki sposób, tak samo jak złym pomysłem jest wykonywanie gestu podcinania gardła wobec rywala (kolejne 5 tysięcy grzywny!).

Rzadko spotykamy w NHL tak utalentowanego zawodnika, który jednocześnie słynie z „brudnych” wyskoków i niekoniecznie sportowych zagrań. Zwłaszcza, że przyszłość Kadriego w Toronto rozstrzygnie się już tego lata. Kontrakt zawodnika dobiega końca w czerwcu, po rocznej umowie kolejny raz osiągnie status zastrzeżonego wolnego agenta. Czy Maple Leafs zaufają swojemu tyleż zdolnemu co niesfornemu napastnikowi i zaoferują mu długoterminową umowę? Kadri z pewnością bardzo na to liczy, przecież za swoje występki musiał rozstać się z naprawdę przyzwoitą sumką: