Nie ma jeszcze w NHL oficjalnego „dress code” czyli instrukcji dotyczącej ubioru obowiązującej wszystkich zawodników na eventach organizowanych przez ligę. Takie coś zastosowano w NBA, gdzie panowie w pewnym momencie zaczęli trochę zbyt ekstrawagancko podchodzić do kwestii mody i ubioru.

Ma to swoje plusy i zalety, ale hokejowa kultura lepiej czuje się bez „nakazów” z góry. Jeden woli sportowy schludny t-shirt i bluzę z kapturem, drugi elegancką bluzkę z długim rękawem i sweter, jeszcze inny stawia na elegancję garnituru lub co najmniej marynarki.

Prezentujemy pięciu najlepiej ubranych hokeistów NHL:

5 . Brent Burns

Jego komplety wymyślnych garniturów, wyróżniających się marynarek i nakryć głowy robią z niego wręcz bajkową postać na tle ligowej „szarości”

4. Tyler Seguin

Człowiek, który lubi poimprezować w trakcie offseasonu (a według niektórych także i w trakcie kampanii) nie ma problemu z wbiciem się w „mały czarny” garniturek. Kobiece serca ledwo wytrzymują jego pobyty na „ściankach”, ten chłopak wie jak się bawić i jak się pokazać. Brakuje nam tylko jakiegoś teksańskiego elementu nawiązującego do Dallas Stars, Tyler co powiesz na kowbojskie buty z ostrogami?

 

 

VINCENT-LECAVALIER-Vanity-Fair-Best-Dressed-NHL-Players

 

 

3. Vincent Lecavalier

Weteran kończy po tym sezonie karierę (chyba że się rozmyśli i wpędzi Deana Lombardiego w stan przedzawałowy) przez lata imponował udanym doborem stroju do okazji. Nie snobował, nie przesadzał z frywolnością. W punkt dobrze. Teraz gdy gra w LA Kings trzyma fason, wcześniej przez kilka lat w Filadelfii nikt szczególnie nie zwracał uwagi na to jak chodzi ubrany, w okolicach Hollywood jest już zupełnie inaczej.

 

 

2. P.K Subban

Sam o sobie mówi, że po prostu lubi dobrze wyglądać. Uwielbia przebieranki i interesuje się trendami w modzie. Widać że jest przygotowany na każde wyjście, niektórzy z jego bliskiego otoczenia śmieją się, że PKS nie ruszy się nigdzie bez godzinnego pobytu w łazience i tylko trochę krótszego okresy „dopasowywania” wdzianek przed lustrem.

 

1 . Henrik Lundqvist

Król to po prostu Król. Elegancki i wytworny gdy jest to konieczne, rockowy i na luzie gdy tylko może. Błyszczał już na wielu nowojorskich salonach, wernisażach i wydarzeniach kulturowych. Bywał też widywany w barach dla motocyklistów, rockmenów i w sportowych samochodach. Ikona stylu, bożyszcze kobiet. Jeśli któraś kobieta zarzuci wam stereotym hokeisty (spocony brzydal bez zębów) pokażcie jej Henryka!

henrik-lundqvist-interview-1090651-TwoByOne