Sudbury Wolves przegrali po dogrywce 4:5 z Mississauga Steelheads, w meczu w którym duże kontrowersje wzbudzało sędziowanie. Wilki aż 10-krotnie grały w osłabieniu. Udało im się wybronić z ośmiu takich przypadków, a minuty w trakcie tego liczebnego wariantu na lodzie spędzał Alan Łyszczarczyk. Z gry w „penalty kill” swojej drużyny bardzo zadowolony był trener Dave Matsos, który jednak wolałby gdyby wynik tego spotkania zatrzymał się na 3:1 – tak jak to było po zakończeniu drugiej tercji.
W ostatniej odsłonie sędziowie odgwizdywali każde nawet drobne przewinienie Wilków (trzy kary, z czego padł jeden gol), pomijając czasem wyraźne przekroczenie przepisów ze strony Steelheads. Conor Cummins z Wolves został tak mocno uderzony kijem, że z trudem opanowano krwawienie. Należało się za to cztery minuty kary, ale sędziowie pomylili się myśląc, że powodem urazu hokeisty był krążek, a nie kij rywala.
Wcześnie w zawodach odbywających się w Sudbury widzowie zobaczyli bezbramkową pierwszą tercję. Na początku drugiej w przewadze zagrali gospodarze i zdobyli bramkę otwierającą wynik na 1:0. Asystę przy tym trafieniu zanotował Alan Łyszczarczyk punktując w drugim meczu z rzędu. Nowotarżanin wprowadził gumę do strefy ataku i wybrał najlepszą opcję zagrywając z lewego skrzydła do wjeżdżającego korytarzem międzybulikowym Patricka Murphy’ego.
Był to 40 punkt Polaka w 56 występie w Ontario Hockey League. Alan w meczu strzelał na bramkę dwukrotnie, w zestawieniu „plus/minus” był na -1, co oznacza że Wolves z nim na lodzie stracili o jedną bramkę więcej niż strzelili. 18-latek ma na swoim koncie 13 goli i 27 asyst, jest drugi w klasyfikacji kanadyjskiej zespołu. Jego drużyna wciąż jest ostatnia w Konferencji Wschodniej.