Lista ruchów do Chicago Blackhawks w ostatnim tygodniu:
- Andrew Ladd z Winnipeg Jets (za 1-rundowy pick w drafcie 2016 i warunkowy pick w 2018 oraz Marko Dano) 36 procent wynagrodzenia Ladda pozostaje po stronie Winnipeg
- Christian Ehrhoff z Los Angeles Kings (za Roba Scuderiego) 50 procent wynagrodzenia Scuderiego zostaje po stronie Chicago, 15 procent płacy Ehrhoffa utrzymuje Los Angeles.
- Dale Weise i Tomas Fleischmann z Montreal Canadiens (za Phillip Danault i drugą rundę w drafcie 2018) 30 procent wynagrodzenia Weisa obciąża nadal budżet Montrealu
Adrian:
A więc Chicago! Cwane lisy (a właściwie Jastrzębie) przechytrzyły wszystkich i zgarnęły topowego „ufaska” w osobie Andrew Ladda. Stan Bowman zadziałał błyskawicznie, nie czekał do ostatniej chwili, tylko pewnym chwytem sięgnął po kapitana Winnipeg Jets jak po swoje… I nic w tym dziwnego, wszak Ladd to jego zaufany człowiek – gdyby nie realia płacowe poprzednich lat, z pewnością nigdy nie opuszczałby Wietrznego Miasta. Zewsząd słyszę, że Bowman mocno przepłacił, ale czy oddanie pierwszego wyboru w drafcie i lekko zagubionego Marko Dano za tak sprawdzonego gracza jak Ladd to wygórowana cena? Nie sądzę, przecież nie każdy draftowy wybór – a na pewno nie każdy dwudziesty czy trzydziesty numer – to gwarancja pozyskania przyszłej gwiazdy NHL… Blackhawks mieli być all-in i kolejny raz bardzo mocno zagrali o pełną pulę, tylko pozazdrościć takiego menedżera. Nie ma pozorowania pracy, nie ma wymówek, nie ma kręcenia nosem: jest rzetelnie wykonana robota i stuprocentowe przygotowanie zespołu do gry o najwyższą stawkę.
Michał:
Rzeczywiście nie można odmówić Bowmanowi aktywności, to nie typowy krawaciarz, który bierze pensje i symuluje że coś robi i gdzieś dzwoni. Wydaje się, że ten ruch jest korzystny dla obu stron i wpisuje się pozytywnie w cele jakie chcą osiągnąć. Blackhawks wiadomo, walka o Stanleya Cup będzie dużo łatwiejsza z tak wzmocnionym lewym skrzydłem. Jets mają prospekta, który może wystrzelić w każdej chwili i możliwość dobrania kolejnego talentu.
W całej sprawie denerwuje chyba tylko fakt, że Czarne Jastrzębie po raz kolejny „oszukują” system finansowej równowagi NHL. Oszukują w cudzysłowie bo robią to zgodnie z zasadami. Otóż takie wzmocnienie jak Ladd nie byłoby możliwe gdyby nie kontuzja Mariana Hossy i jego obecność na liście LTIR (długoterminowo kontuzjowanych). Słowak odpocznie sobie teraz do końca regular season, a potem w play-off wróci jak gdyby nigdy nic do składu, bo w fazie pucharowej restrykcje budżetowe drużyn już nie obowiązują. Rok temu Blackhawks na tej samej zasadzie pozyskały Vermette’a i Timonena, korzystając niejako na kontuzji Patricka Kane’a.
Mnie tylko zastanawia czy nie tworzy nam się groźny casus, który w przyszłości dostrzegą też inni i zaczną się istne „jaja”.
Adrian:
A ja doceniam kreatywność. Podoba mi się, że Bowman stara się pomóc zespołowi w każdy możliwy sposób, nawet jeśli to łączy się z wejściem w „szarą strefę”. Menago Blackhawks ma po prostu łeb do interesów – to przecież nie jest pierwszy raz, kiedy udaje mu się znaleźć lukę w finansowych przepisach. Spójrzmy na umowy, które podpisał kiedyś z rzeczonym Hossą czy Duncanem Keithem: sztuczne wydłużenie ich kontraktów miało na celu zbicie średniej zarobków i to było ewidentnym zagraniem po bandzie, lecz na tamten czas żadne przepisy tego nie zabraniały.
Być może zagrania Bowmana komuś skojarzą się z manewrami Deana Lombardiego, menedżera LA Kings: on też lubi sobie pogrzebać w ligowym kodeksie prawnym, tyle że on zwykle robił to by wyplątać się ze zgotowanych samemu sobie kłopotów, tymczasem szef Jastrzębi działa z dobrymi intencjami.
Czy na naszych oczach powstaje precedens? Prawdopodobnie. Roczny lokaut w 2020 roku z pewnością pozwoli rozwiązać ten problem…
Michał:
Słusznie zauważyłeś że to nie pierwsze tak „bezczelne” wykorzystanie luki w zasadach obowiązującej CBA (zbioru zasad w ramach której działa liga). Wspomniane wieloletnie kontrakty masowo zawierane tuż przed poprzednim lokautem – obecnie maksimum ustawiono na 7-8 lat. Takiej korekty spodziewam się także w tej sprawie, chociaż z drugiej strony kto miałby o nią zabiegać?
Gracze? Z perspektywy Ladda i Hossy „nic się nie stało” i jeden i drugi korzystają, zwiększając swoje szansę na indywidualny sukces. Kluby? Te mniej „rozrzutne” prowadzące politykę „mało wydać” mogą protestować, ale dobrze wiemy że ich menadżerowie nie mają takiej siły przebicia na zjazdach i negocjacjach. Tam rządzą wielcy i bogaci, a także ci z tradycjami. Ci zazwyczaj wolą mieć otwartą furtkę do tego typu drobnych naciągnięć.
Trzeba też nadmienić, że mimo tego „uchybienia” NHL ma jeden z najbardziej „żelaznych” systemów typu salary cap. Zarówno w NBA jak i MLB i NFL zasady finansowe są nieco inne, mniej surowe. Istnieją wyjątki, możliwości przekraczania limitów nawet na całe sezony pod warunkiem wniesienia do ligowego skarbca dodatkowych opłat (tak zwany podatek od bogactwa). Może więc lepiej nie narzekać, bo mogłoby być znacznie gorzej. Moglibyśmy być piłką nożną bez żadnej sensownej struktury pogrążać się w teatrzyku kilku wszechmogących organizacji.
Adrian:
To prawda, choć żelazne reguły też mają swoje minusy. Tak jak pisałem na początku: gdyby nie salary cap, to Andrew Ladd prawdopodobnie nigdy nie opuściłby Chicago. Hawks regularnie są ofiarą własnych sukcesów, co roku muszą pozbywać się ważnych zawodników.
Swoją drogą ważnego gracza pozbyli się właśnie Jets. Dziś serca ich kibiców krwawią, podejrzewam jednak, że już wkrótce zaakceptują ten stan rzeczy. Kevin Cheveldayoff po prostu musiał to zrobić. Jets ani nie mieli szans na playoff, ani nie mieli szans na przedłużenie współpracy ze swoim kapitanem. To musiała być trudna decyzja, acz jej konieczność nie podlegała dyskusji. Tym samym sprawdziły się prognozy, że Winnipeg okaże się za małym miastem na dwa wielkie kontrakty Ladda i Dustina Byfugliena. Liczę, że młody Dano choć w pewnym stopniu zastąpi Andrew. Ma na to odpowiednie papiery, szkoda, że stracił aż tyle miesięcy na zapleczu poważnego hokeja – dosłownie i w przenośni.
Michał:
Jak się okazało to nie jedyny ruch Chicago, a zaledwie przyczółek do dalszej „konstrukcji” arki Bowmana. Czy dopłynie znowu do Stanley Cup? Z przybyciem Ladda szansę się zwiększyły. Za tym poszedł jeszcze ruch pobrania Ehrhoffa z Kings w wymianie za Scuderiego oraz ściągnięcie Dale’a Weise’a i Thomasa Fleischmanna. To mniejsze, ale kto wie czy nie kluczowe dopełnienie kadry weteranami. Jeszcze raz na logikę – jak to możliwe że ekipa która przed sezonem musiała rozmontowywać skład by rozpocząć rozgrywki w określonym budżecie, teraz jest największym graczem rynku transferowego? IR.