1 . rozwód Benna i Seguina
Po serii trzech porażek z rzędu i ostatnim kiepskim występie swoich największych gwiazd, Lindy Ruff zdecydował się na odważne ruchy taktyczne. Szkoleniowiec postanowił rozdzielić grających przez większość tego sezonu razem Tylera Seguina i Jamiego Benna. To oczywiście nie znaczy, że winą była ich współpraca. Problem był szerszy, ale takie krótkoterminowe rozwiązanie pomogło Gwiazdom się przełamać i wygrać 2:1 z Winnipeg Jets po rzutach karnych.
Zmiany wprowadziły jednak dużo chaosu, niektórzy zapominali czasem podstaw
Nie oznacza to, że Seguin i Benn nie wrócą do jednej formacji, jedno zwycięstwo nie znaczy też że Stars mają ten mini kryzysik za sobą – wystarczy zobaczyć ile mieli strat własnych (15 giveaways) by wiedzieć że nie wszystko jest już tak jak było w ich najlepszych okresach. Widać że większych problemów z tą zmianą nie będzie miał Seguin, który strzelił gola i potem przypieczętował wygraną w rzutach karnych. Bardzo ciekawe czy wysoką formę utrzyma bez niego kapitan Benn.
2 . Rekiny zapłaciły cenę za nieskuteczność
Czasami nie wystarczy mieć krążek dłużej, częściej strzelać (36 do 25). Trzeba też być skutecznym, wykorzystywać nadarzające się sytuacje. W innym wypadku sami kręcimy na siebie bata, tak właśnie jak ukręcili sobie San Jose Sharks w meczu z Detroit Red Wings. Kalifornijski zespół miał inicjatywę na początku trzeciej tercji i wyglądało na to, że to prędzej oni niż rywal przełamią stan remisowy 1:1.
Były ku temu okazję bo najpierw fiński napastnik Donskoi z bliska trafił w słupek, a zaraz potem Joel Ward został zastopowany przez Petra Mrazka. To były dwie z sześciu high-scoring change w tej części meczu dla Sharks, obie nie zakończyły się golem. Detroit Red Wings mieli tylko jedną taką wysoko procentową szansę i tą jedną zamienili na gola – było to zresztą zaraz po tej fantastycznej interwencji Mrazka na Wardzie, kontrę po prawej wykańczał Dacjuk, a z dobitką pośpieszył Abdelkader który miał świeże siły wchodząc do gry prosto z ławki.
Na koniec meczu Sharks zrozumieli chyba jak mocno zostali „ograbieni” przez Red Wings i rzucili się do walki. Szkoda że do takiej walki i to już po końcowej syrenie. Joe Thornton okładający 15 lat młodszego Glendeninga to taki sobie widok, pewnie jakieś powody ku temu zamieszaniu były. Mam nadzieje. Jeśli tylko chodzi o przegraną w dosyć frajerskim stylu to kiepski finisz.
3. sędzia zapatrzył się na Kopitara, a Muzzin go powalił
Dobry arbiter zawsze wie gdzie jest krążek, zawsze obserwuje go i najbliższe otoczenie. „Zebra” Kelly Sutherland tak bardzo zagapił się na to co Anże Kopitar ma zamiar zrobić, że nie zdołał obronić się przed agresywnie najeżdżającym Jakem Muzzinem. Oczywiście celem obrońcy Królów nie było powalenie sędziego, ale niechybnie tak właśnie się stało.
Czasem jest po prostu zbyt ciasno i zbyt szybko by zdążyć się uchylić, wybrać inny tor jazdy itp. Na szczęście dla arbitra nie zakończyło się to żadnym wstrząśnieniem mózgu, wrócił do swojej pracy na starcie drugiej odsłony. Kings wygrali z Maple Leafs 2:1, a asystę przy pierwszym trafieniu zanotował nowo pozyskany Vincent Lecavalier. W meczu zagrał też Luke Schenn sprowadzony razem z Vinnym z Philly (oddał trzy strzały i dwie minuty spędził na ławce kar).
Ciężki lecz przypadkowy bodiczek na sędzim nie był jedynym ostrym momentem tego boju. Grano twardo, czego dowodem także mocne hity Lucicia na Kadrim czy prawdopodobnie będące podmiotem jakiegoś dłuższego zawieszenia wejście Polaka na Toffolim .
4. Panthers podtrzymali zwycięską serię
Na kanadyjskim terenie Ottawy Senators swoją serię zwycięstw podtrzymali Florida Panthers, chociaż zagrali jeden ze słabszych meczy w tej imponującej passie wygranych. Pantery strzeliły dwie bramki w odstępie ośmiu sekund w pierwszej tercji i na długo zadowoliły się takim stanem rzeczy. W sumie hokeiści z ciepłej Florydy w zimnej obecnie Kanadzie oddali tylko 16 strzałów w światło bramki, przyjęli dwa razy więcej i tylko dzięki przytomności i dobrej kontroli nad odbijanymi uderzeniami Luongo udało się wywieźć korzystny rezultat z stolicy CAN. Najlepszy w ekipie Senatorów był Kyle Turris, który stanowił największe zagrożenie pod bramką gości. Co ciekawe to już drugie zwycięstw Panthers nad Senators w tej 11-meczowej serii i drugie „ledwo-ledwo” (obrazek po prawej).
„Licznik” goli Aleksandra Owieczkina nieuchronnie zbliża się do połowy tysiąca. Rosjanin zdobył jednego z goli dla Washington Capitals w ich wygranej potyczce z New York Islanders 4:1. 500. bramek to wynik, który uzyskało do tej pory tylko 43. hokeistów w historii NHL. Gol numer 497 „Aleksander Wielki” w dużej mierze zawdzięcza… serwisantowi Brockowi Mylesowi. Owieczkin chwilę przed strzeleniem bramki na 2:0 złamał kij i tylko szybka reakcja człowieka odpowiedzialnego za sprzęt na ławce Capitals umożliwiła mu kontynuowanie akcji w odpowiednim tempie. Moja rada dla Wyspiarzy – jak najszybciej ogarnąć sobie treningi na Brooklynie lub w bliskim pobliżu. Bezsensowne jest obecnie stosowane rozwiązanie z odbywaniem zajęć w salkach gdzieś na Long Island i pojawianiu się w Barclays Center tylko na mecze. To nie będzie działać.
Komplet wyników NHL z 7 stycznia:
New York Islanders – Washington Capitals 1:4
Ottawa Senators – Florida Panthers 2:3
Minnesota Wild – Philadelphia Flyers 3:4 po dogrywce
Dallas Stars – Winnipeg Jets 2:1pen
Calgary Flames – Arizona Coyotes 1:2
Los Angeles Kings – Toronto Maple Leafs 2:1
San Jose Sharks – Detroit Red Wings 1:2