1 . Kto straci najwięcej na długoterminowych kontuzjach: Rangers (Stepan, Klein), Oilers (McDavid, Jakupow), Canadiens (Price, Gallagher)?
[wpdevart_poll id=”44″ theme=”1″]
Kowal: Oilers już stracili, i to cały kolejny sezon. Pytanie, czy z tą dwójką byłoby lepiej? Moim zdaniem niekoniecznie. Rangers bez Stepana powinni przetrwać, jeśli do końca roku kalendarzowego będą grać „.500 hockey”, wówczas powinni być zadowoleni. Mam nieodparte wrażenie, że najbardziej ucierpią Canadiens. Nie wierzę, by duet Tokarski-Condon podołał przez kolejny miesiąc i to Habs mogą zanotować największy regres. Z drugiej strony wypracowali sobie tak dużą przewagę, że ewentualna czkawka nie odbije się jakimiś rażącymi stratami w tabeli.
Ruszel: Jeśli chodzi o drużynę, jej głębokość i potrzeby – najwięcej stracą Rangers. Stepan to jednak first-line center i to z doświadczeniem, bardzo dobry „glue guy”, pracownik także w defensywie. To duża strata, a w defensywie Klein także dosyć wymiennie stosowany znacznie ogranicza teraz opcje Alaina Vigneaulta. Habs już udowodnili, że potrafią osiągać dobre wyniki. Oilers w tej kolumnie nie mają racji byty bo żeby coś stracić trzeba najpierw coś mieć/gdzieś być. Oni nie „byli”ani przez chwile. Indywidualnie najbardziej stracił McDavid bo chyba uciekła mu nagroda najlepszego młodzieżowca, a nawet jeśli zdoła ją wywalczyć, to znów będzie narracja że NHL go nachalnie promuje. To samo z Price i obroną tytułu MVP, to się już nie zdarzy, a szkoda bo wcale nie jest gorszy niż w poprzedniej kampanii.
Burzyński: W moim odczuciu te kontuzje niewiele zmieniają w kontekście tych zespołów. Canadiens i Rangers tak czy inaczej utrzymają miejsca gwarantujące awans do play-off, a Oilers jak to Oilers, z McDavidem czy bez niego, o awans w tym roku i tak by nie powalczyli.
Kolasiński: Najwięcej stracą zdecydowanie Oilers. Inne drużyny będą szukać rozwiązania i je znajdą, a Oilers nie muszą szukać kolejnej wymówki, dlaczego są do bani mimo całej plejady gwiazd – wymówka znalazła się sama.
2. Sytuacja bramkarzy w Toronto Maple Leafs rozwija się w odwrotnym kierunku niż zakładał klub, Bernier wylądował w AHL, Reimer ma kończący się kontrakt. Co dalej na tej pozycji u „the Buds”?
[wpdevart_poll id=”43″ theme=”1″]
Kowal: Nie jest tajemnicą, że to Bernier z założenia miał być „tym” gościem u Babcocka. Póki co zupełnie mu to nie wychodzi, choć akurat krótka wizyta w AHL może mu tylko pomóc i wcale nie przekreśla jego przyszłości w klubie. Dziennikarze w Toronto od początku sezonu donosili, że Reimer nie otrzyma nowej oferty, Być może jednak wobec kryzysu Berniera oraz zaskakującej gry Reimsa organizacja zrewiduje swoje plany? A może Lou, Brendan i spółka szykują jakąś wielką niespodziankę po sezonie? Wiemy, że prędzej czy późnej decyzję pomiędzy Freddiem Andersenem a Johnem Gibsonem muszą podjąć Anaheim Ducks, Detroit Red Wings zapewne poszukają chętnego na Jimmy’ego Howarda, a Siemion Warłamow przestał być pewniakiem w bramce Colorado Avalanche…
Ruszel: Garret Sparks to królik wyciągnięty z kapelusza, ale ten numer nie zadziała na zbyt długo. Jeden dwa gorsze mecze (a będą takie, bo nie co sezon będzie nam wyskakiwać historia jak Andrew Hammond z Ottawy poprzedniego sezonu) i zostanie spuszczony w toalecie. Mianowany przedwcześnie na numer jeden najbliższych dwóch lat Bernier musi pozbierać resztki godności w AHL i pewnie wróci na stabilnym poziomie, co wcale nie znaczy że Toronto Maple Leafs nie powinni przeprosić się z Reimerem. To gość który powinien być w ich rotacji i kogoś „tańszego” i lepszego nie znajdą.
Burzyński: Bernier swoją postawą w tym sezonie chyba pogrzebał już swoje szanse na zaistnienie w Toronto. Reimer zaś odpalił i jest mocnym punktem drużyny Mike’a Babcocka, na którym partnerzy mogą polegać. James powinien dostać nowy kontrakt, zwłaszcza że, jeżeli ma trochę oleju w głowie, mając w pamięci słabsze poprzednie kampanie, nie będzie oczekiwał nie wiadomo jakich pieniędzy. W roli zmiennika coraz więcej szans powinien dostawać młody Garret Sparks, a jeżeli nie sprawdzi w tym sezonie, latem Leafs będą mieli możliwość poszukać jakiegoś solidnego backupa wśród dostępnych niezastrzeżonych wolnych graczy. Być może postawienie na Reimera jako na „jedynkę” może wydawać się dość ryzykowne, ale chyba nikt nie oczekuje, że przebudowa w Toronto zakończy się już w przyszłym sezonie, który prawdopodobnie również spisze ich na walkę w dole tabeli.
Kolasiński: W Toronto, w związku z prestiżem drużyny, której ostatni Puchar Stanley’a zbiegł się chyba z katastrofą Hindenburga, presja jest potężna, i klub nie bardzo stosuje długoterminową politykę w jakiejkolwiek sprawie – i nie inaczej jest w kwestii bramkarzy. Od czasu Curtisa Josepha, tam chyba nie było nikogo, kto poderwałby drużynę do czegokolwiek. Ale patrząc na historię, jeśli nie zrobił tego ani Joseph, ani Mats Sundin – to trzeba mieć nadzieję że Jezus Chrystus myśli o powrocie i karierze bramkarza.
3. Jeśli miałbyś w tej chwili skreślić definitywnie szansę jednej z ekip na play-off, to którą byś wybrał? Skalę trudności pytania podnosimy jednym „ale” – musisz wybrać spośród ekip obecnie znajdujących się w czołowych ósemkach konferencji.
[wpdevart_poll id=”42″ theme=”1″]
Kowal: Coyotes. Na dziś (5. grudnia) to oni zajmują trzecie miejsce w dywizji Pacific, ale taki stan rzeczy długo się nie utrzyma. Nie chodzi tu o hejtowanie graczy z Arizony, po prostu Kojoty powoli wyhamowują, a wiatr w żagle łapią Anaheim Ducks. To nie wróży niczego dobrego dla Dave’a Tippetta i spółki.
Ruszel: Pójdę wysoko i sięgnę aż po Nashville Predators piątych na Zachodzie. Duże rozbiegunowanie formy (strzelanie po siedem goli na mecz by później nie strzelać nic przez trzy mecze) nie świadczy najlepiej o pracy wykonanej w międzysezonie. Filip Forsberg gra dobrze, czuje krążek i jest lepszy niż był, ale nie ma tej skuteczności co sezon temu, wciąż jest też problem centrów. Wydaje się że Peter Laviolette ma dosyć ograniczone możliwości na rozhulanie ataku. Steve Moses miał być wzmocnieniem tymczasem nie przebił się nawet przez poziom AHL. Mike Ribeiro nie ma już „złotego dotyku”. Dużo tego, może się skończyć stromym spadem, ale na pocieszenie w stanie Tennessee mają All Star Game.
Burzyński: Waham się tutaj pomiędzy trzema drużynami, ale ostatecznie postawię na Senatorów z Ottawy. Nie lubię wróżyć z fusów w takich tematach, dlatego posłużę się współczynnikiem PDO, który Senatorowie mają niemal najwyższy w lidze (wyżej są tylko Rangers, ale chyba nikt nie wierzy, że ekipa z Nowego Jorku odpadnie już w sezonie zasadniczym). W bramce coraz gorzej zaczyna spisywać się Anderson, co z pewnością musi przynieść gorsze wyniki. A za plecami Senatrów są przecież jeszcze takie teamy jak Lightning, Bruins, Penguins, czy pozytywnie zaskakujący w tym sezonie Devils.
Kolasiński: Panthers. Świetnie czują się poza playoff i genialnie radzą sobie z pakowaniem manatków po sezonie zasadniczym. Drużyna ma kolosalne problemy finansowe, kadrowe i wszelkie inne. Nie żeby inwestycja w Jaromira Jagra nie była fajna – ale to zawodnik mało perspektywiczny.
4. Erik Karlsson w tamtym sezonie wygrał Norris Trophy, a teraz przewija się nawet w przymiarkach do Hart Trophy. Jaki jest Twój stosunek do obecnej gry defensora Senators, czy stawianie go w roli MVP rozgrywek to słuszne hipotezy?
[wpdevart_poll id=”41″ theme=”1″]
Kowal: Tak. Senators bez Karlssona niemal całkowicie tracą na wartości. Nawet New York Rangers nie są tak zależni od Henrika Lundqvista jak Ottawa od Erika. Szwedzki obrońca to definicja MVP dla swojego zespołu.
Ruszel: Byłoby fajnie jakby jakiś defensor dostał Hart Trophy, a realne szansę na to ma chyba tylko Karlsson. Jest wybitny trzeba mu to przyznać i chociaż co podejście do jego tematu staram się go nie lubić nie podziwiać i punktować jego pomyłki, to po prostu wszystko jest nadrabiane przez niego punktami i wpływem na grę Senators. Zależność klubu ze stolicy USA od Karlssona jest olbrzymia, a żeby było ciekawiej wciąż uważam że Szwed może być i będzie jeszcze lepszy niż jest, w końcu nauczy się lepiej bronić (przyjdzie samo z doświadczeniem i koniecznością gdy zacznie nieco siadać motoryka). I can’t wait!
Burzyński: Karlsson jako zdobywca Harta to z pewnością byłoby coś. Póki co prowadzi Senatorów do play-offów, jednak czy uda mu się utrzymać formę i pociągnąć za sobą zespół przez pozostałą część sezonu. Do rozegrania jeszcze wiele gier, a obniżka formy kolegów z pewnością wpłynie także na jego dyspozycję. Nie sądzę, żeby udało mu się powalczyć o to trofeum, właśnie ze względu na kolegów. Także nie stawiałbym go w roli zdecydowanego faworyta do zdobycia Norris Trophy. Moim zdaniem większe szanse na utrzymanie doskonałej dyspozycji ma Klingberg, a pełni potencjału nie pokazał jeszcze także P.K. Subban.
Kolasiński: Z pełną odpowiedzialnością powiem, że gdyby Arizona Coyotes nie byli wiecznie pomijani przez ligę „bo tak”, a „reklama” nie miała aż takiego znaczenia, Karlsson kolejny rok z rzędu gratulowałby Norris Trophy Oliverowi Ekman-Larssonowi. Co do Hart Trophy – dlaczego nie? rozdawnictwo nagród w NHL jest czasami równie sensowne jak słynne już „500 zł na dziecko”
5. Wypowiedzi na temat decyzji sztabu szkoleniowego co do ułożenia linii obrony Minnesota Wild są ostatnio gorącym tematem. Ryan Suter mocno dał do pieca krytykując trenerów Dzikich. Czy to była próba „wrzucenia” coacha Mike’a Yeo pod autobus, czy zwykłe „zagotowanie się” defensora Minnesoty?
[wpdevart_poll id=”40″ theme=”1″]
Kowal: Takie wybuchy z pewnością nie najlepiej wpływają na stosunki trener-zawodnik. Zwłaszcza, kiedy wypowiedź płynie z ust lidera organizacji. Yeo w rozmowie z mediami zbagatelizował tę sprawę, podejrzewam jednak, że w jego biurze odbyła się ostra dyskusja. A w zasadzie monolog, któremu Suter przysłuchiwał się ze spuszczoną głową. Publiczne podważanie decyzji trenera – to nigdy nie jest dobry pomysł.
Ruszel: Suter już przeprosił i przyznał, że nie tak powinno załatwiać się te sprawy. Zawodnik jest od grania i to nie jest nawet podmiot dyskusji. Kwestia tylko tego jaką pozycję Yeo ma w Wild i czy jedna druga taka uwaga od bardzo lubianego przez kibiców zawodnika, nie zasieje w właścicielu i menadżerze ziarnka niepewności. Zobaczymy czy w pierwszej lepszej złej passie Dzikusów nie stanie się tam coś dużego. Jak do tej pory działacze Wild byli bardzo cierpliwi dla szkoleniowca, dali mu czas i możliwości, co dostali w zamian?
Kolasiński: Zawodnikowi nie wolno tak rozgrywać sprawy. Powinien zostać zawieszony, a trener nie może sobie pozwolić na zbieranie batów od kogokolwiek. Nie powinno istnieć takie nazwisko na planecie, które przerośnie autorytet trenera. A ponieważ w Edmonton myślą inaczej, to w tym momencie mogą sobie powspominać czasy, kiedy nie musieli tylko wspominać jeszcze dawniejszych czasów.