Bycie trenerem w klubie, w którym gra syn właściciela nie jest łatwym zadaniem. Człowiek, który płaci Ci za pracę, jest jednocześnie ślepo zapatrzony w swoją pociechę i wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi będzie wierzył w jego umiejętności. Gdy nie podzielisz jego entuzjazmu może się to skończyć zwolnieniem…
Taka historia dotknęła Johna Grudena trenera Flin Firebirds. Klub powstał całkiem niedawno, biznesmen Rolf Nilsen wykupił organizacje z rąk Petera Karmanosa Juniora (właściciel Carolina Hurricanes) i przeniósł ją z Plymouth (gdzie grali jako Whalers).
OHL zatwierdziła ten ruch i z zadowoleniem umieściła Ogniste Ptaki w Konferencji Zachodniej. Chociaż klub nie ma najmocniejszej kadry, a jego wyniki nie były przesadnie satysfakcjonujące nikt nie myślał o zwolnieniu trenera Grudena.
Szokujące decyzja zdziwiła tym bardziej, że została podjęta i obwieszczona tuż po wygranym meczu Firebirds z Oshawa Generals – najlepszą juniorską drużyną Kanady ubiegłego roku. Sukces i wysiłek graczy Flint na lodzie nie miał żadnego znaczenia dla pana Nilsena, który argumentował tylko w jeden sposób:
„Mój syn gra za mało, prosiłem, mówiłem, nie słuchałeś więc zwalniam Cię, bo mogę! (oczywiście to tylko moja „wersja” i wyobrażenie monologu, jakiego na dywaniku wysłuchać musiał Gruden).
Nie wiadomo ile wpływu na takie zachowanie ojca było w 17-letnim Hakanie Nilsenie. Ten młody defensor to według większości skautów zawodnik z „pogranicza” OHL. Jego umiejętności pozwalają mu na bycie max siódmym obrońcą. Trener i tak był łaskawy wpuszczając go na średnio 17 minut i dając pograć w power-play.
Może jest to bogu ducha winny dzieciak, który padł ofiarą ambicji tatusia (na to wskazywałaby jego reakcja w tej sytuacji, pozostał z resztą drużyny nie uciekł do ojczulka). Ale może być też tak, że w zaciszu domowego ogniska dawał do zrozumienia że ten trener nie jest jego wymarzonym opiekunem.
Gracze dowiedzieli się o zwolnieniu Grudena przebywając jeszcze w szatni, ale ich reakcja była jak przystało na młodych ludzi natychmiastowa, emocjonalna i… właściwa. Wszyscy jak jeden mąż wyszli po klubowych schodkach na górę do biura „prezesa” i rzucili pod jego drzwiami klubowe bluzy. ODCHODZIMY brzmiał wspólny okrzyk. W akcji uczestniczył też wspomniany już syn Hakan Nilsen.
Ekipa spędziła noc wspólnie, to miał być pokaz solidarności i był. Mimo wyraźnego odarcia z szacunku trener Gruden zapewnił, że jest w stanie zapomnieć o całej „akcji” i wrócić do pracy jeśli będzie taka wola. Rzeczywiście pojawiła się taka propozycja.
Najważniejsze osoby w klubie spotkały się z trenerem i hokeistami. Przeproszono za podjęcie pochopnych decyzji i przywrócono wcześniejszy byt. Niesmak jednak może pozostać na długo, podobnie jak rysa wizerunkowa na klubie i całej Ontario Hockey League.
Ciekawe też jak będzie wyglądała gra Firebirds w następnych meczach i jaką pozycję będzie miał w drużynie Hakan Nilsen. Następny mecz Ogniste Ptaki grają w piątek przeciwko Sarnia Sting.
Graczem dobrze znającym sprawę „od kuchni” jest zapewne Zack Bowman klubowy kolega Alana Łyszczarczyka. Rozpoczął on rozgrywki w barwach Flint, ale w ramach wymiany trafił do Sudbury Wolves i jest ich pierwszym bramkarzem.