Dzisiaj w naszym cyklu biografii przyglądamy się tym razem zawodnikowi, za którego sprawą ostatnimi czasy było głośno. Jest to austriacki hokeista Philadelphia Flyers, Michael Raffl, który zasłabł w dramatycznych okolicznościach.

Na początek uspokajamy – z Rafflem jest już wszystko dobrze. Warto jednak przyglądnąć się temu zawodnikowi bowiem z dużą dozą prawdopodobieństwa będziemy mogli go zobaczyć w akcji w Polsce – podczas przyszłorocznych Mistrzostw Świata Dywizji 1A w Katowicach gdzie Michael może reprezentować barwy Austrii.

Historia Michaela jest o tyle ciekawa, że jest to jeden z tych zawodników, którzy nigdy nie byli draftowani, a przed przylotem do USA nie grali w silnych europejskich ligach. Rodzina Rafflów hokejowe tradycje ma zaszczepione od pokoleń. Ojciec Michaela był zawodowym hokeistą, podobnie jak jego starszy brat. Największe sukcesy z tej trójki święci jednak młodszy syn – obecny zawodnik Philadephia Flyers.

https://www.youtube.com/watch?v=ljO8uTyLtj8

Raffl pierwsze hokejowe kroki stawiał w rodzimym Villacher SV, w którym to grał aż do 2011 roku po czym po raz pierwszy opuścił swój kraj aby grać poza jego granicami. Trafił on wówczas do Leksands IF klubu szwedzkiej Allsvenskan czyli drugiego szczebla rozgrywek w tym kraju, w którym to spędził dwa sezony po czym jego kariera przybrała niespodziewanego rozpędu – Flyers zaoferowali austriackiemu napastnikowi kontrakt w NHL.

Rzecz jasna Raffl nie zastanawiał się zbyt długo i od razu przyjął propozycję „Lotników”. W swoim debiutanckim sezonie 2013/2014 Michael zagrał w barwach klubu z Pensylwanii 68. spotkań sezonu regularnego, w których zdobył 9. bramek oraz 17. asyst co można było uznać za wynik całkiem niezły. Przełomowy był jednak dla niego kolejny sezon, w którym to zdobył on aż 21. bramek w 67. meczach będąc tym samym jednym z najskuteczniejszych strzelców swojego zespołu. Gdybyśmy podzielili jego zarobki przez ilość zdobytych bramek zapewne doszlibyśmy do wniosku, że Austriak strzelał jedne z najtańszych bramek w całej lidze.

Co prawda Raffl jest zawodnikiem, który średnio raz na sezon łapie kontuzję, ale przy jego relatywnie niskim kontrakcie statystyki są i tak wyśmienite. Michael na stałe zadomowił się już w NHL i ani myśli wracać jak na razie do Austrii. No oczywiście prócz zgrupowań narodowej kadry, w której to zawodnik Flyers gry nigdy nie odmawia. Być może to właśnie jego będą musieli zatrzymać defensorzy polskiej reprezentacji na kwietniowym czempionacie.

Cała hokejowa Austria jest dumna ze swojego 26-letniego reprezentanta. Sam zawodnik w każdym wywiadzie, że to iż występuje on teraz w najlepszej hokejowej lidze świata jest głównie zasługą jego ojca i brata. Sami Austriacy zaś mogą się cieszyć z coraz większej ilości swoich zawodników w NHL. Czy przyjdzie dożyć kiedyś takich czasów i nam, Polakom?

Ściąganie zawodników z Europy dla klubów z NHL to typowe „low risk, high reward”. Zespoły nie ryzykują praktycznie nic, a mogą wyłapać wisienki takie jak Raffl – zawodnik, który dowodzi, że nawet z przeciętnej austriackiej ligi można dostać się do NHL. Niech to będzie motywacją dla naszych krajowych hokeistów.