Kącik analiz dziś przyjrzy się jednej sytuacji, najbardziej nagłośnionej z ostatniej nocy. W meczu Los Angeles Kings kontra Edmonton Oilers przy stanie 3:2 dla Królów ekipa Nafciarzy grając bez bramkarza mocno przycisnęła rywala. Dwie groźne okazje w ostatnich sekundach meczu zmusiły do wysiłku bramkarza Jonathana Quicka. Poradził sobie z oboma strzałami, ale przy tym drugim mogło dojść do niezaliczenia prawidłowego trafienia Connora McDavida.

Widzimy, że na cztery sekundy przed końcową syreną McDavid dostał od obrońców Kings nie lada prezent, nie było to najłatwiejsze technicznie uderzenie ale akurat z techniką „jedynka” ostatniego draftu nie ma najmniejszego problemu. Strzał z backhandu i RABUNEK ze strony Quicka, tak wydawało się w pierwszej chwili. Widzimy od razu protestujących graczy Oilers, mają na to lepsze spojrzenie niż telewizyjne kamery pokazujące obraz z szerszej perspektywy. To samo spojrzenie powinni mieć sędziowie, zwłaszcza ten dojeżdżający z narożnika do bramki, podejmuje on decyzję o niezaliczeniu gola. Jak na złość nikt nie patrzy z perspektywy, która wskazuje na gol:

CSN1CpeVEAAhdEKWidzimy dosyć oczywisty układ, sędziowie mają wątpliwości więc jest obowiązkowy telefon do Toronto. Tam dysponują wieloma kamerami, ale tą jedną (z której pochodzi screen) chyba przeoczyli lub po prostu jej znaczenie zostało obniżone. Skupiono się na widoku z góry, a ten oczywiście nie mógł nic podpowiedzieć.

12065712_1054413111258537_8648086240536501928_nWidać na nim obronę i fakt, że łapaczka Quicka znajduje się głęboko za linią bramkową. Co jednak z tego skoro nie widać krążka i według zasad nie można „domyślać” się gdzie on się znajduje. Trzeba mieć na to namacalny dowód. Oto oficjalna treść komunikatu w tej sytuacji:

W 19:56 trzeciej tercji pojedynku Los Angeles Kings/Edmonton Oilers nagranie wideo nie było w stanie wskazać jednoznacznie czy strzał Connor McDavid’s sprawił, że krążek przekroczył linie bramkową. W tej sytuacji w mocy pozostaje pierwsza decyzja sędziowska na lodzie – no goal Edmonton.

Żeby nie dać się zwariować, przypomnijmy sobie sytuacje z ubiegłej fazy play-off, gdy Calgary Flames znaleźli się w bardzo podobnej sytuacji. Wtedy uderzał Sam Bennet, a bronił prawym parkanem Frederik Andersen z Anaheim Ducks. To była faza pucharowa, moment gdy jeden gol waży losy pojedynku (stan 3:2) więc sytuacja jeszcze bardziej pod napięciem dla „zebr”. Wtedy też internet obiegały różne screenshoty pokazujące jakoby jak bardzo ślepi są sędziowie NHL, jak bardzo nieudolna jest komórka do sprawdzania powtórek w Toronto.

VVEAAqOCmMało kto bierze pod uwagę proste zasady geometryczne, nakazujące zastanowić się nad kątem padania obrazu z którego patrzymy. Geometria i perspektywa to wszystko w takich sytuacjach, zapytajcie geodetów oni wam wytłumaczą. Albo zobaczcie to nagranie, które także daje do myślenia:

Oczywiście dyskusja będzie trwać dopóki nie stanie się jasność. Jakie mamy więc propozycje rozwiązań? Najprostsze to technologia goal-line czyli chip działający na zasadzie GPS. Innym uderzając już w wątek nieco żartobliwy może być przeźroczysty materiał rękawicy lub coś na zasadzie rentgenowskiej kamery nad poprzeczką.

Komplet wyników 26 października:

Winnipeg Jets – Minnesota Wild 5:4

New York Rangers – Calgary Flames 4:1

Edmonton Oilers – Los Angeles Kings 2:3