W ciągu jednego spotkania, bramkarz jest w stanie wypocić kilkanaście kilogramów – czyli tyle, ile Ryszard Kalisz, żeby wejść pod prysznic. Bramkarze muszą być najlepszymi łyżwiarzami na lodzie. Muszą także być najbardziej atletyczni z całej drużyny. Wśród golkiperów są roboty do biegania o żelaznym cardio i mięśniach z tytanu… ale czy ma to całkowite przełożenie na sytuację, w której trzeba złapać krążek?
Jeszcze kilka lat temu nawet w samej NHL zdarzali się bramkarze, którzy na tle kolegów po fachu wyglądali, jakby podjadali za bramką gdy akcja nie toczy się w ich tercji. Sam wielki Martin Brodeur, którego „równie wielki” Sean Avery nazwał „tłuściochem”, kończąc karierę ważył ponad 100 kg, a w ciągu swojej kariery był znakomitym, ale jednak „pączusiem”.
Jednak te czasy minęły jak podnieta z okazji znalezienia Tazosa w chipsach. Dziś bramkarze to wysokie, szczupłe cardio-bestie, które na swoich potencjometrach mają dwa wskaźniki – „Sen” oraz „Aż padniesz”. Tegoroczne testy wydolnościowe i sprawnościowe organizowane przez NHL dla prospektów do draftu potwierdziły, ze bramkarze są w życiowych formach, ale w dalszym ciągu żaden z nich może nigdy nie ubrać parkanów w barwach drużyny z najlepszej ligi świata.
Wśród przeszło 100 zawodników biorących udział w testach było ośmiu bramkarzy. Najlepiej wypadł Carter Hart przybywający z WHL (a w drafcie wybrany z #48 przez Philadelphia Flyers). Wyjątkowo imponującym wynikiem Harta było drugie miejsce ze wszystkich graczy obozu w kategorii VO2 max czyli pułapie tlenowym – konkurencji która sprawdza pojemność płuc ich wydolność oraz wydolność fizyczną. Najlepszym w tej kategorii jest inny młody goalie Evan Fitzpatrick (wybrany z #59 przez St. Louis Blues). Bramkarz o nazwisku dobrze znanym w świecie zamaskowanych strażników bramek katował się tymi ćwiczeniami długo przed obozem, co sprawiło, że była to dla niego formalność.
I co ? I Cardio
Atletyzm to oczywista strona hokeja, ale to żaden gwarant dobrej kariery bramkarskiej. Dobre oko, zmysł i talent nie tworzą się poprzez podciąganie się na drążku czy liczenie kalorii z Ewą Chodakowską. Gdyby światem bramkarzy w NHL rządziło „cardio”, zapewne Keith Kinkaid odbierał by teraz Vezina Trophy, a Malcolm Subban poklepywał by teraz swojego brata mówiąc „nie martw się – też kiedyś będziesz zarabiać tyle co ja”. W praktyce jednak, żywą legendą jest ponad 100 kilogramowy Jonathan Quick z Los Angeles Kings, któremu kilogramy zupełnie nie przeszkadzają wyłapywać niemożliwe krążki i bronić stylem, który momentami przypomina trudniejszą do wklepania kombinację z Mortal Kombat niż paradę bramkarza.
Smutna prawda
Ośmiu wspaniałych bramkarzy na ostatnich testach w Buffalo to najlepiej kondycyjnie przygotowany zestaw bramkarzy od czasów przeprowadzania tych testów. Ale wiele wskazuje również na to, że 95-100% z nich będzie musiało zadowolić się dyplomem z tych testów bo w NHL może nie być dla nich miejsca. Żaden z wymienionych tak naprawdę nie jest oczywistym kandydatem do NHL. Hart zbiera najlepsze opinie, ale nie widać w nim nie wiadomo jakiego talentu. Fitzpatrick raczej nie przekonuje swoją postawą – a reszta panów, czyli np. Zachary Sawchenko byli na obozie, można powiedzieć, z braku laku.
W wielu sportach kondycja i wydolność są ważne, ale nie decydujące. w UFC karierę kończyć będzie niebawem Roy Nelson – otyły Amerykanin obdarzony prawym cepem, który jest w stanie urwać głowę. Robert Lewandowski jest szybki, ale pewnie nie jest najszybszym zawodnikiem na świecie, co nie przeszkadza mu być jednym z najlepszych (a w każdym razie każdy zakątek telewizora, lodówki i zmywarki powtarza mi to 50 razy dziennie).
Reasumując, wszystkich ośmiu kandydatów do draftu 2016 (ostatecznie wydraftowano ich więcej aż 18.) będzie żyło długo i szczęśliwie, a ich dzieci już po urodzeniu pobiją rekord na setkę. Ale to nie zmienia faktu, że do gry w NHL trzeba dużo więcej niż wszystkiego czego można nauczyć swój organizm – potrzeba tego „czegoś” co jedni nazywają talentem, inni szczęściem, a jeszcze inni kombinacją tych dwóch.