Po zakończonym sezonie 2014/2015 wielu postawiło na nim krzyżyk. Ciągłe problemy zdrowotne, słabsze występy gdy już uporał się z kontuzjami, kończący się kontrakt. Beau Bennett był bardzo bliski pożegnania się z Pittsburghiem. Jim Rutherford postanowił jednak dać mu jeszcze jedną, najpewniej ostatnią szansę na udowodnienie swojej przydatności do gry. Bez większych pertraktacji, 23-letni skrzydłowy zgodził się na roczną umowę opiewającą na 800 tysięcy dolarów i postanowił pokazać, że zasługuje na miejsce w szeregach drużyny Mike’a Johnstona.

Gdyby nie osobista sympatia dla osoby Bennetta, stwierdziłbym że, biorąc pod uwagę nieciekawą sytuację z capem, oferowanie mu kolejnej szansy i kolejnego kontraktu jest niczym innym jak wyrzuceniem w błoto 800 tysięcy baksów. Chociaż Penguins rozegrali do tej pory jedynie trzy mecze, wszystkie zresztą przegrywając, śmiało mogę stwierdzić, że Bennett jest jednym z niewielu, do których gry nie można mieć większych zastrzeżeń. Szybkość, przyspieszenie, waleczność, dobry backchecking i niezłe umiejętności ofensywne sprawiły, że na tle zblazowanych jakby gwiazd, Beau wygląda naprawdę imponująco. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że obok młodziutkiego Daniela Spronga, na początku sezonu robi na mnie największe wrażenie.

Ukoronowaniem dobrego startu trwającej kampanii była bramka zdobyta w ostatnim meczu przeciwko Canadiens. Bennett udowodnił swoje nieprzeciętne umiejętności ofensywne najpierw odbierając krążek we własnej tercji, samotnie wyprowadzając kontrę i ładnym, mierzonym strzałem z nadgarstka pokonując Careya Price’a. Mesjaszem Pittsburgha raczej nie zostanie, ale nie sposób było nie zauważyć jego dobrej postawy.

W dobrej grze Bennetta nie pomagają mu koledzy z formacji. Zarówno Sergiej Płotnikow jak i Nick Bonino nie mogą zaliczyć do udanych początku przygody z Penguins. Beau w meczu z Canadiens niemalże fruwał po lodzie, jednakże w większości były to indywidualne popisy. Jeżeli 23-latek utrzyma dobrą formę przez kolejne spotkania, a nominowani przed sezonem do gry w drugiej linii Płotnikow i Perron wciąż będą rozczarowywać, możemy być świadkiem nie lada niespodzianki, gdy w formacji Małkina pojawi się właśnie, odsyłany przed sezonem do wszystkich diabłów, Beau Bennett.

Czy Bennett utrzyma dobrą dyspozycję z początku sezonu oraz, a może przede wszystkim, zdoła uniknąć kontuzji przekonamy się w przeciągu najbliższych kilku miesięcy. Póki co jednak, prognozy są bardzo optymistyczne, a postawa samego zainteresowanego zadaje kłam przedsezonowym oczekiwaniom. Jak widać nie zawsze warto przekreślać zawodników, zwłaszcza tych w młodym wieku. To dopiero początek rozgrywek i wszystko może się jeszcze zdarzyć, a Bennett faktycznie może stać się niewypałem, więc pozostaje mi tylko powiedzieć: Beau, trzymaj się chłopie!