Mikael Wikstrand to nazwisko, które z pewnością obiło się o uszy fanom Ottawa Senators. Niestety ci lepiej wspominają jego zdolności magiczne, aniżeli umiejętności hokejowe. W ubiegłym roku Szwed zapadł się bowiem pod ziemię, niespodziewanie zniknął ze stolicy Kanady.
Rok temu we wrześniu Wikstrand został zaproszony przez organizację ze stolicy Kanady do uczestnictwa w obozie przygotowawczym. Szwedzki defensor miał walczyć o miejsce w składzie „Senatorów”, ale zamiast tego w jedną noc spakował wszystkie swoje rzeczy i nie mówiąc nic nikomu – trenerom, kolegom z drużyny, czy nawet swojemu agentowi – wrócił do domu.
Następnego dnia zlokalizowano go na innym kontynencie. Magiczna sztuczka nagłego zniknięcia nie spodobała się jednak generalnemu menadżerowi Sens Bryanowi Murrayowi, który kazał mu wracać do bycia sprzedawcą w warzywniaku. Co gorsze, kanadyjska organizacja zadbała o to, żeby Wikstrand nie mógł grać profesjonalnie w hokeja zawieszając go. Murray polecił szwedzkiemu obrońcy „ligę piwną” i nie chciał o nim słyszeć nigdy więcej.
Rzekoma ucieczka nie była jednak bezpodstawna. Okazało się bowiem, że 22-letni hokeista wrócił do Skandynawii ze względu na brata, u którego lekarze wykryli białaczkę. Trudno zrozumieć jednak, dlaczego Wikstrand nie powiadomił nikogo o wyjeździe, włodarze klubu z Ottawy raczej nie mieliby z tym żadnych problemów. Później zawodnik przyznał, że jego nagła decyzja wyjazdu nie była najlepszym pomysłem. Stwierdził, że o odejściu nie powiadomił nikogo, gdyż chciał zachować swoje sprawy personalne w tajemnicy. Mogło go to kosztować karierę.
Mijały tygodnie i miesiące, w końcu w styczniu „Senatorzy” się ugięli i wypożyczyli Wikstranda do szwedzkiego Färjestad BK. Murray wybaczył mu grzechy i przyznał, że ma nadzieję na jego powrót do Ameryki Północnej.
Wygląda jednak na to, że szybko nie zobaczymy Wikstranda w barwach kanadyjskiego klubu. Mamy kolejny zwrot akcji w tym scenariuszu, po udanym skróconym sezonie szwedzki defensor podpisał czteroletni kontrakt z klubem z Karlstadu. Co oznacza, że najwcześniej za ocean wybierze się w 2021 roku.
Chociaż kto wie, może podczas obozu przygotowawczego nagle spakuje manatki i poleci za ocean. W końcu potrzebujemy nowego „Magika”.