Riley Sheahan z Detroit Red Wings na dwa lata za 4.15 milionów (2.075M na rok)
Zastrzeżony wolny agent Riley Sheahan po rozegraniu drugiego pełnego sezonu dla Czerwonych Skrzydeł został wynagrodzony bridge-dealem, który wydaje się korzystny dla obu stron. Sheahan miał „wsteczną” kampanię, gorszą niż pierwsza pełna i gorszą niż debiutancka 2013-14 (wówczas średnia nawet 0.5 pkt na mecz). Nie zniechęciło to jednak ekipy z Moto Miasta do inwestycji w swój były pierwszorundowy pick z 2010 roku.
Sheahan wchodził do ligi z predyspozycjami do gry two-way, dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, może być stosowany jak shutdown center do „zaklejenia” konkretnego napastnika przeciwników. Pod tym względem rozwój 24-latka poszedł tak jak zakładano, niestety nie rozwinęły się cechy produkcyjne oraz szeroko rozumianego teamwork. Sheahan nadal ma problemy z znalezieniem chemii i często wkracza niepotrzebnie w kompetencje swoich kolegów z formacji (chce robić za dużo, a gra zazwyczaj z bardzo dobrymi partnerami jak Nyquist i Tatar).
W poprawianiu się nie pomagają słabsze wyniki całej ekipy Detroit w ofensywie, w ubiegłym sezonie drużyna zdobyła tylko 209 goli, a więc była w trzeciej dziesiątce ligi pod tym względem – to z pewnością nie wina Sheahana, a wręcz jeden z powodów dla których „ucierpiał” (między innymi gorsze wyniki power-play i mniej jego udziału w tych minutach). To zawodnik zdolny do utrzymywania się przy krążku i przenoszenia posiadania do strefy ataku – na co wskazuje bardzo korzystny współczynnik corsi 54% z ostatnich trzech lat.
To zawodnik z nieudowodnionym jeszcze, ale potencjałem na top6. Nie ma już wiele czasu na uzyskanie nowych umiejętności, bo zbliża się do 200GP w NHL, a w klubie liczono że da powody do radości i pozwoli pogodniej patrzeć na starzejących się Dacjuka i Zetterberga. Uniwersalny bo zdolny do gry na każdej pozycji w ataku, jego kontrakt można porównać do tego co dostali w 2015 roku Lance Bouma z Calgary Flames i w 2014 roku Nick Bonino wówczas w Anaheim Ducks. Sheahan ma zadatki by grać podobnie jak Bonino, a talentem z pewnością przewyższa Boume.
Chłopak ma za sobą też świetną wzruszającą historię, gdy pozytywnie odpowiedział na prośbę jednej z fanek marzącej o zaproszeniu go na studniówkę. Był bardziej zdenerwowany niż przed meczami rangi play-off, ale zrobił wspaniałą rzecz dla dziewczyny chorej na raka mózgu
Detroit przez dwa lata będzie mogło stwierdzić czy gracz rokuje na bycie czymś więcej niż role-player i podejmie decyzję. Nie będzie nic złego jeśli Sheahan zostanie trzecioliniowym centrem z znakomitymi wynikami, każda drużyna marzy przecież o głębi składu z wartościowymi graczami bottom six. W przypadku Detroit dużo zależy od tego jak potoczy się sytuacja z pozostałymi prospektami jak Dylan Larkin czy Andreas Athanasiou. Ktoś z tej grupy w przyszłości musi być zdolny do walki na pozycji 1C/2C.
W grę wchodził zapewne jednoroczny deal, ale wówczas trzeba by zapłacić zawodnikowi od pół do nawet miliona więcej, co pewnie nie było na rękę menadżerowi Kenowi Hollandowi. Na tę chwilę ma gracza z upsidem, ale już gotowego do spędzania na lodzie średnio ponad dwóch minut w penalty kill. Z dwóch goli jakie DRW zdobyli w SH w tym sezonie jedno trafienie było autorstwa Sheana, a klub z pewnością liczy że jeśli nie będzie wiodącą postacią organizacji to jeszcze mocniej wyspecjalizuje się właśnie w tym aspekcie.
Sven Baertschi z Vancouver Canucks na dwa lata za 3.7 milionów (1.7M w pierwszym i 2M w drugim roku)
Przez trzy lata nie przekonał do siebie ludzi w Calgary Flames, którzy przez ten czas postawili po prostu na inne młode talenty. Przełomowy dla niego był rok 2014, ciężki ale też otwierający nowe ścieżki. W sezonie 14-15 reprezentował barwy aż czterech drużyn (Flames/Adirondack oraz Canucks/Utica), ale dzięki swojej determinacji i cierpliwości szwajcarski napastnik dostał od trenera Willie Desjardinsa dużo więcej szans w następnej kampanii. 69 GP zamienił na 28 punktów w tym 15 bramek – wszystkie wartości stanowiły jego nowe career-highs.
Swoją rolę w trzeciej formacji odgrywał nieźle, chociaż początki miał słabe (rozkręcił się dopiero w grudniu 2015, wcześniej wiele razy był nawet na healthy scratch). Zaczęto się przekonywać, że ściągnięcie go z Flames za pick z drugiej rundy 2015 może stać się nie lada przechwytem. W końcu jest to pierwszorundowy wybór z 2011 roku i potwierdził możliwość niezłej gry w NHL w pierwszym prawie pełnym sezonie. Potrafi być rozgrywającym lewoskrzydłowym, ale jego największym zadaniem ma być strzelanie bramek. Wierzy się, że ma potencjał by stać się regularnym 20-bramkowcem na poziomie najlepszej ligi świata.
https://www.youtube.com/watch?v=7oVx021g0XI
Vancouver prawdopodobnie przeniesie całą formację centrowaną przez Bo Horvata na większe minuty (druga linia) i bazując na tym kontrakcie Baertschi będzie częścią tej zmiany. Jego średni czas na lodzie powinien być większy niż dotychczasowe 13:27. Szwajcar nadal stoi przed ciężkimi testami i koniecznością udowadniania swojej wartości, brakowało mu do tej pory regularności i zbyt często pozbawiany był krążka przez hity rywali. Nad tymi aspektami musi popracować, jeśli chce spełnić oczekiwania zostania top6 napastnikiem NHL. Okazja nadarza się na to świetna i nie byłaby pewnie możliwa w wielu miejscach, ale w Vancouver konkurencja na lewym skrzydle jest znikoma i oprócz Daniela Sedina nie ma „nietykalnej” osoby na tej pozycji. Niewykluczone że sztab szkoleniowy oceniając potencjał Baertschiego dał zielone światło na późniejsze oddanie Huntera Shinkaruka – ruch kontrowersyjny który ocenić będzie można dopiero za kilka sezonów.
Z punktu widzenia finansowego Canucks mogli nieco przesadzić. Podobny kontrakt podpisał rok temu Mike Hoffman z Ottawa Senators ale on był po niemalże 50-punktowej kampanii 2014-15. Dwa lata temu porównywalną umowę uzgodnili Dwight King i Los Angeles Kings, ale to był już zawodnik który pomógł w wygraniu dwóch Pucharów Stanleya. Trzeba jednak brać pod uwagę kontekst i fakt, że drużyna określana jako „Kanadole” nie ma w tej chwili problemów płacowych i musi „szukać” tego typu agresywnych rozwiązań aby nie tracić i tak spadającej w ostatnich latach jakości w składzie.
Dmitrij Jaskin z St. Louis Blues na dwa lata za 2 miliony (1M za rok)
Najmniejszy z trzech dosyć istotnych kontraktów z ostatniego tygodnia, a więc i chyba najlepszy interes z punktu widzenia drużyny. Doug Armstrong stopniowo uchyla rąbka zaufania Dmitrijowi Jaskinowi mimo że ten nie miał tak udanego sezonu jak w 2014-15. Produkcja punktowa Czecha spadła (z 18 pkt na 13 pkt), a najbardziej drastycznie ograniczona została liczba goli zdobywanych przez 23-latka pochodzącego z Omska (z 13G na 4G). To stwarza znaki zapytania.
Mimo to Jaskin pozostaje świetnym technicznie napastnikiem z odpowiednimi warunkami i stwarzającym ciągłe zagrożenie w strefie ataku. Urodzony w Rosji hokeista nie był zdaniem trenera Hitchcocka gotowy do walki w fazie play-off (tylko sześć meczów, średnio na lodzie 8 minut), co miało mieć związek z jego niedostateczną fizycznością jak na styl gry bottom-lines preferowanej przez strategię Bluesmanów.
Trzeba zaznaczyć że czeski skrzydłowy który wystąpi na turnieju World Cup we wrześniu doskonale już radzi sobie z przenoszeniem krążka w strefę ataku i utrzymywaniu go tam. Na co wskazuje najlepsze corsi w drużynie na przestrzeni dwóch ostatnich lat 55.3%. Nie jest to łatwe gdy trener tak jak w zakończonym sezonie rzuca Cię w ustawieniach od 4 do 1 formacji i z żadną formacją nie zapoznałeś się się na dłużej niż 150 minut (lekko ponad 100 minut Jaskin zagrał z Lehterą i Fabbrim.
Liczba strat zawodnika jest niewielka, a grający przeciwko niemu rywale bardzo rzadko byli zdolni oddawać strzały na bramkę Blues – możliwe więc że coach Hitchcock kierował się w swojej selekcji graczy podczas play-off rzeczami które widział na treningach lub osobistym przeczuciem – bo gra Jaskina wygląda od strony defensywnej na bardzo kompletną.
Niewykluczone że wobec dużej konkurencji na skrzydłach Blues i ich rosnących ambicjach, Jaskin ze swoim bardzo przyjaznym kontraktem i sporym upsidem może zostać wymieniony w trakcie sezonu na bardziej doświadczonego w bojach play-off gracza i kogoś gotowego TERAZ na strzelanie większej liczby bramek bądź wykonywanie częstszych kluczowych podań.