Pierwsze formacje tegorocznych finalistów Pucharu Stanleya faktycznie przypominają nieco wojnę ludzi z Orkami. Po stronie Pingwinów dzielnie, zawsze okrzesani rycerze na czele z Sir Sidney’em Crosbym z Pittseroth, a po drugiej stronie dziki Jo’El Thornton i jego horda. Czy hokej miał kiedykolwiek coś wspólnego z serią Warcraft? Tak.

gniot3Na ekrany kin w Polsce weszła właśnie ekranizacja jednej z gier, od której rozpoczęło się wiele przygód z grami typu RTS. Teksty pokroju „Yes my Lord” lub „They’re destroying our City!” miały momentami większe działanie na nasz umysł niż „posprzątaj pokój” albo „coś byś się pouczył w końcu”. Sam padłem ofiarą gry pt. Warcraft II: Tides of Darkness, gdzie walczyłem z orkami dzielnie, jak kościelny z pokusą podpierniczenia bilonu z tacy.

Gigant na rynku gier komputerowych i twórca gdy która przetrawiła kwadryliony godzin mojego życia – firma Blizzard – od lat robi różne „zabawki” związane z serią, aby jeszcze bardziej rozpropagować grę, a przy okazji zarobić parę groszy na kilku gimnazjalistach chcących wcielić się w rolę przerośniętej ropuchy z młotem w jednej ręce i garścią złota w drugiej. Największą ciekawostką dla mnie jednak okazuje się fakt, że Blizzard próbował zawojować świat hokeja.

NIe do końca wiem, czy był to jakiś plan większego podboju rynku kanadyjskiego, czy po prostu chęć rzucenia się na głębokie, nieznane wody, ale Blizzard udowodnił, że żadnego wyzwania się nie boi.

Efektem tego eksperymentu była umowa z REEBOK na hokejowe bluzy w stylu Warcraft, co szerszym echem odbiło się dopiero w 2010-2011 rok. Chętni na takie zabawki mieli do wyboru czerwoną bluzę drużyny Orkowej Hordy lub Niebieską bluzę Przymierza (czyli tych dobrych – że niby ludzi itp.). Stroje prezentowały się bardzo ładnie, choć były dosyć „minimalistyczne” i dla ludzi nie związanych z hokejem mogły w sumie bardziej przypominać ubranie na zbroję niż sportowy ciuch.

gniot4Co się więc stało, że się nie udało? Otóż sprawa rozbiła się jak pewien samolot o pewne drzewo – o pieniądze. Podobno cena bluzy była absolutnie porażająca i nawet najbardziej zagorzali fani Warcraft oraz NHL rezygnowali po zobaczeniu, ile „pesos” życzą sobie twórcy za dołączenie do hokejowej hordy. Za standardową bluzę firma liczyła sobie aż 100$, natomiast za bluzę z własnym numerem i nazwiskiem (custom) aż 160 Jerzych Waszyngtonów.

W efekcie już od bodajże dobrych 3-4 lat bluzy zostały wycofane, a szczęśliwi posiadacze tych ubrań mogą cieszyć się bardzo kolekcjonerska bluzą oraz faktem bardzo bogatych rodziców.

Bardzo żałuję, że eksperyment się nie udał. Podłączenie się hokeja pod tak znaną i uwielbianą markę mogło tylko pomóc – gdyby tylko sprawa nie rozbiła się o pazerność. Nie zawsze liczy się natychmiastowy zysk – sprzedaż tych bluz nawet po kosztach mogłaby przyczynić się do tego, że fani Ludzi vs Orków przychodziliby na lodowe pole bitwy popatrzeć na takie starcia, jak choćby „ludzkie” Pingwiny i „orkowe” Rekiny :).