A więc finał. Po sześciu tygodniach playoffowych zmagań dotarliśmy niemal do końca. Hokejowy sezon 2015/2016 potrwa jeszcze maksymalnie siedem spotkań, a jak doskonale wiecie o Puchar Stanleya zagrają Pittburgh Penguins i San Jose Sharks.

Po trzecim ataku ich poznacie

Głównych bohaterów znacie zapewne na pamięć. Joe Thornton, Patrick Marleau, Joe Pavelski, Sidney Crosby, Jewgienij Małkin – te nazwiska odmieniliśmy już przez wszystkie przypadki. Finałowa rywalizacja będzie starciem dwóch klubów o wielkiej sile rażenia, ale też niezwykle równomiernie rozłożonych akcentach. Formacje Crosby’ego, Małkina, Thorntona czy  Marleau  punktują bez zarzutu, ale to zawodnicy spoza top-6 mogą zrobić różnicę. Do tej pory z pewnością ją robiły – żadna defensywa na wschodzie skupiając swoją uwagę na atakach Sida i Geno nie miała argumentów przeciwko formacji Carl Hagelin-Nick Bonino-Phil Kessel. Czy Rekiny dysponują aż taką głębią? Na papierze niekoniecznie, choć przecież trzeci atak Joel Ward-Chris Tierney-Melker Karlsson nie należy do ułomków, zwłaszcza ten pierwszy może pochwalić się wysoką skutecznością.

Drużynę buduje się od bramki? Bzdura!

Na pewno znacie ten hokejowy slogan. Ależ to jest piramidalna bzdura! Jasne, wysokiej jakości bramkarz z pewnością nie zaszkodzi, jednak zwykle za golkipera uznanej klasy sporo się płaci. W tym roku do SCF dotarły drużyny z całkowitymi żółtodziobami. Matt Murray i jego kilkanaście spotkań na poziomie NHL ma tylko trochę mniejsze doświadczenie niż Martin Jones, który NHL do tego sezonu poznawał tylko zza pleców Jonathana Quicka. Zauważcie, że mistrzowie z ostatnich 5 sezonów rzadko kiedy posiadali golkipera o wielkim nazwisku i przede wszystkim z wielkim kontraktem. Amerykanin z LA wybił się dopiero po pierwszym Pucharze, Corey Crawford na długoterminowy kontrakt zapracował również dopiero kiedy był już posiadaczem mistrzowskiego pierścienia. Ani Jones ani Murray raczej nie znajdą się w gronie kandydatów do MVP, lecz dali swoim drużynom tyle, ile było potrzebne.

Cegiełka do cegiełki

Największe różnice możemy znaleźć w porównaniu defensyw obu zespołów. Rekiny od trade deadline grają praktycznie niezmienionym składem personalnym, w dodatku każdy zawodnik pasuje do roli jaką odgrywa w szóstce obrońców. Brent Burns sieje spustoszenie w ofensywie podczas gdy Paul Martin pilnuje porządku. Świetną shutdown pair stworzyli Marc-Edouard Vlasic, najbardziej niedoceniany zawodnik Sharks oraz Justin Brown. Trzecia para to zaskakująco skuteczna postawa Romana Polaka i Brendena Dillona. Nikt nie gra za wysoko, rozdysponowanie minut między całą szóstkę odpowiada ich umiejętnościom. Zupełnie inaczej jest w Pittsburghu, gdzie – w największym stopniu – kontuzje zmusiły trenerów do improwizowania. Oczywiście najważniejszą postacią jest Kris Letang, lecz wobec kontuzji Trevora Daleya kapitalnie wspiera go Brian Dumoulin. Przesuniętego wyżej Dumoulina musi zastąpić nieregularny Olli Maatta, sparowany z Benem Lovejoyem, a pozostałe minuty przypadną Ianowi Cole’owi oraz Justinowi Schultzowi. Kombinowana defensywa Pingwinów trzyma się dzielnie, jednak jeśli szukać ewentualnych pęknięć, to właśnie tutaj.

Hokejowe dzieła sztuki

O losach mistrzostwa może rozstrzygnąć powerplay. Potencjał po obu stronach jest kosmiczny, a co najważniejsze zarówno Sharks jak i Penguins już pokazali, że należy uważać na łapane kary. Zakładając, że w grze 5-na-5 będziemy oscylować w okolicach remisu, o wszystkim może zadecydować 1-2 trafienie więcej w przewadze. 27% w PP San Jose, 23,4% Pittsburgh – czy te niespełna 4% będą stanowić różnicę? Taką nadzieję z pewnością ma Peter DeBoer, 11. trener w historii, który doprowadził drugi klub do finału Pucharu Stanleya. Przed czterema laty w pierwszym roku pracy z New Jersey również dotarł do tej fazy, jednak wówczas poległ z sześciu spotkaniach. Absolutnym debiutantem jest Mike Sullivan, który z kolei chce pójść w ślady Dana Bylsmy. Amerykanin przejmował Penguins w trakcie kampanii 2009 i tak odmienił zespół po Michelu Therrienie, że sięgnął po Stana. Sullivan też wziął Penguins w połowie rozgrywek i jest na najlepszej drodze do powtórzenia wyczynu Bylsmy.

Typy redakcji

Kowal: Sharks w 6

Ruszel: Penguins w 7

Szewczyk: Penguins w 7

Burzyński: Penguins w 6

Jonga: Sharks w 7

Kinic: Sharks w 5

Milczarski: Penguins w 7

Kolasiński: Sharks w 6