AH

Pittsburgh Penguins po meczu numer pięć byli w trudnej sytuacji, przegrywali w serii 2-3 i chociaż to nie była jeszcze misja niemożliwa to szansę nie przemawiały na ich korzyść. Pingwiny zdobyły się jednak na duży wyczyn, zagrały dwa świetne mecze i zwyciężyły w serii z Tampa Bay Lightning 4-3. Ich trener Mike Sullivan (objął posadę szkoleniowca w trakcie sezonu 12 grudnia i odmienił oblicze zespołu) pokusił się nawet o stwierdzenie, że rozgrywka numer siedem była w ich wykonaniu najlepszym meczem tej konfrontacji. Trudno się nie zgodzić, stracona tylko jedna bramka i kontrola nad meczem przez 2/3 jego trwania przyczyniły się do sukcesu.

AH i UPS?

Pens zagrają w bezpośrednich bojach o Stanley Cup pierwszy raz od 2009 roku, wówczas zdobyli trofeum. Od tamtej pory nie udawało się jednak powtórzyć tak dobrego wyniku, chociaż były na to okazje choćby w 2013, gdy w finale Konferencji Wschodniej rywalizowano z Boston Bruins. Sidney Crosby nie bał się unieść w górę Trofeum Księcia Walii (dla zwycięzcy Konferencji Wschodniej w play-off), mimo że przesąd mówi aby tego nie robić.  Tak samo postąpił jednak w 2009 i poskutkowało dobrym wynikiem, a kiedy „poddał” się przesądowi w 2008 jego ekipa przegrała finałowy bój. Bilans dla „dotykania” jest więc korzystny i nie ma podstaw by mu nie zaufać.

EH

Najpilniej strzeżona tajemnica tych play-off? Występ w meczu numer siedem Stevena Stamkosa. Jeszcze kilkanaście godzin przed batalią pojawiały się informację, że Stammer nie jest gotowy by grać w hokej. Pauzował od 31 marca z powodu wykrytego skrzepu i koniecznej z tego względu operacji. Kiedy przyszło jednak do wypełniania protokołu jego nazwisko się w nim pojawiło.

Pewnie niedługo dowiemy się jaka historia tym kierowała, czy nie jest to czasem gra na własne ryzyko kapitana Lightning. Gra z powodu być może ostatniej szansy na przywdzianie trykotu Bolts. Rynek kontraktowy już niedługo staje otworem przed Stamkosem i niewykluczone że opuści Florydę kuszony innymi opcjami, będzie mógł wtedy z podniesioną głową powiedzieć, że pożegnał się ze starym zespołem godnie stając do walki i dając z siebie wszystko.

Czy pomógł? Nie pomógł. Był słabo dysponowany, zagrał niecałe 12 minut oddając tylko dwa strzały i będąc najczęściej poza posiadaniem krążka (corsi 36%). Mimo to miał najlepszą okazję, by wyrównać stan meczu na 2:2 w końcówce drugiej tercji. Sprytny strzał na lewy słupek spotkał się jednak ze znakomitą obroną ze strony 22-letniego bramkarz Matta Murraya.

AH

Bohaterem dnia był „późny” 24-letni pierwszoroczniak Bryan Rust strzelec obu bramek dla Pittsburgha. Rust dał się w tych play-off poznać jako clutch zawodnik, a tacy zawsze mają respekt i wzięcie. Wcześniej zdobył już dwie bramki w jednym meczu, także w spotkaniu-eliminatorze (w grze numer pięć vs New York Rangers). Jakiś jasny punkt po stronie Lightning? Na pewno nie Anton Stralman (nie licząc totalnie rzuconego na głęboką wodę Slatera Koekkoeka był na -2 najgorzej z obrońców tej konfrontacji przeliczając +/- na czas gry, do tego tylko jeden punkt w ofensywie), raczej warto wyróżnić Jonathana Drouina, który czterokrotnie trafił do bramki w tej serii nawet w ostatnim spotkaniu (gol na 1:1).

 

W wielkim finale zmierzą się ekipy Pingwinów z Pittsburgha i Rekinów z San Jose, pierwsze starcie już w nocy z poniedziałku na wtorek (30-31 maja).