W Ameryce północnej są cztery wielkie ligi zawodowe. W kolejności alfabetycznej: MLB, NBA, NFL, NHL. Z tej czwórki nieustannie na samym końcu jest liga hokejowa. Czemu? Tak to się przedstawia na innych kontynentach, karmi się nas informacją, że to w zasadzie wszystko. A nie należy zapominać, że konkurencja jest szersza: są różne serie wyścigów samochodowych typu IndyCar czy NASCAR, coraz mocniej rozpychająca się MLS oraz ligi uniwersyteckie, które bardziej przywiązują do siebie lokalnych kibiców. A to i tak pewnie nie wszystko.
Hokej to nie sport! Nie w Ameryce
__________________________________ Aby czytać dalej Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować. Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto: NHL W PL
Mbank: 22 1140 2004 0000 3902 8240 3095 W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl

Nazwa | Przelew |
---|
Abonament 30 dni | 19 zł |
Nazwa | Przelew |
---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Nazwa | Przelew |
---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
,,Jeśli NHL nie stworzy takiej drużyny, pozostanie sportem świetlicowym.”
Taka drużyna jest, tyle tylko, że gra w Kanadzie 😀
Hokej w Stanach to trochę jak siatkówka czy piłka ręczna u nas: masa sukcesów reprezentacji, bardzo mocne ligi zawodowe, ale dzieci nadal idą na podwórko grać w ,,gałę”, a nie w ,,siatę” czy ,,rękę”.
Trochę racji w tym jest. Ale moim zdaniem nie za dużo. TML to najlepsza drużyna w najpopularniejszym sporcie w kraju pokroju… Polski. Liczba ludności niemal identyczna. Także porównanie do siatkówki trafne. Szczęściem Kanady jest to, że w promocję hokeja zaangażowani są Jankesi, bo wszystko co amerykańskie jest najlepsze. Bez tego hokej byłby na poziomie wspomnianego zbijaka w skali światowej.
Podobnie jest z koszykówką, która w rankingu popularności była kiedyś gdzieś w okolicach siódmego miejsca w Polsce. Dopiero Szaranowicz, jego wielka pasja, jego ” hej, hej, tu enbiej” rozpaliła młodzież do tego stopnia, że na każdym podwórki stawał kosz. Najważniejsze w tym było to, że to amerykańskie! Euroligi raczej zbyt wielu by nie oglądało. Fanów koszykówki nadal w kraju jest wielu ale to już nie ten szał co lata 90te. Dziwnym trafem zmierzch złotej ery NBA pokrywa się ze zniknięciem jej z otwartej anteny. Od tego momentu nie był to sport egalitarny. Dostęp do oglądania najlepszych z powrotem stał się elitarny.
To tłumaczy trzymanie na siłę drużyny w Arizonie. Populacja porównywalna z Quebec. Ale:
(1) to US&A;
(2) w Quebec wszyscy i tak oglądają hokej, ekipa w NHL nie zmieniłaby dużo; w Arizonie to jedyny magnes, który w temacie hokeja właściwie zmienia wszystko;
(3) Arizona to najszybciej zaludniający się stan obecne.
Nie wiem, czy dobrze odczytuję tezę artykułu, ale ja z głosem lekko polemicznym/uzupełniającym.
Najważniejsza roszada, jaka się dokonała przezdekady w amerykańskich sportach to detronizacja baseballa kosztem futbolu (a obecnie pewnie również koszykówki). Systemy zarządzania tych dwóch lig są diametralnie różne. NFL stawia na inkluzywność, rotację playoffowych drużyn i nadzieje dla gościa z Tennessee czy Wisconsin, że co jakiś czas twój klub zawita w Superbowl. MLB jest ekskluzywny, dla bogaczy z dużym fanbasem i z wielkich (z małymi wyjątkami, np. Cardinals) miast. IMHO powszechność dostępu do sukcesu (lub realnego zbliżenia się do niego) było jednym z kluczowych czynników dynamicznego wzrostu futbolu w USA. MLB na polityce „jeśli jesteś Yank, to masz szczęśliwe życie; jeśli jesteś za Bucs, to cieszysz się z awansu do P-O raz na dekadę” daleko nie zajechało. Mam wrażenie, że ze swoim systemem draftu i sztywnym sałaty cap NHL zdecydowanie próbuje czerpać z futbolu. Słusznie.
Natomiast zgadzam się, że ze względu na college, klimatu dostępność do rekreacji, hokej ma nad sobą nieprzebijalny szklany sufit.
PS Wielkomiejska publika w USA jest faktycznie bardzo wierna (jak na konsumpcyjny amerykański standard), np. Red Sox (przed złamaniem klątwy Bambino), Knicks, Rangers. Na prowincji jest o to trudniej, bodojazd na mecz to niejednokrotnie pół dnia, a nie 10 stacji metrem. Niemniej dynastie w mniejszych ośrodkach mogą się pojawiać i przekuwać w ogólnokrajowe marki (Cardinals, Steelers itp.)
Fantastyczny wpis! Dzięki. Na każdy akapit można odpowiedzieć kilkoma historiami.
Tak, to prawda – baseball był sportem nr 1 w USA przez długie dekady. Football zawodowy był nie tylko w jego cieniu ale także footballu uczelnianego. Podobnie jeszcze niedawno było w NBA. Indiana Pacers to był tylko doodatek do drużyn uniwersyteckich. A NFL powoli wdrapywała się na szczyt popularności, choć miała ten sam problem co NHL – właściciele drużyn tak mocno strzegli swoich zysków, że dopływ nowych drużyn był bardzo ograniczony a zapotrzebowanie ogromne. Stąd powstała konkurencyjna AFL, a kilka lat później Superbowl będący dodatkowym meczem między mistrzami NFL i AFL. Po kilku latach sie dogadali i zjenoczyli tworząc nowoczesna NFL. Co ciekawe, główną rolę odegrali zawodnicy. Na początku była niepisana umowa o niepodkupowaniu sobie gwiazd ale jak to jest z pieniędzmi, długo spokój nie ostał się. Zaczęła się wojna płacowa pomiędzy AFL i NFL, która zmusiła właścicieli do zjednoczenia się.
Kolejnym krokiem było wprowadzenie sztywnej czapki płac i unrestricted free agency na początku lat 90tych. Ludzie lubili dynastie bardzo popularne wtedy ale w wielu innych miastach były pustki na stadionach. Wisconsin to może nie jest najlepszy przykład, bo Green Bay nosi dumny przydomek Titletown i do dziś jest rekordzistą w ilości mistrzostw NFL (wlicza się w to tytuły sprzed ery Superbowl). Packers to legendarna drużyna, top topów, ale i im groziła relokacja. To jedyna organizacja działająca na zasadach stowarzyszenia. Z tego względu to troche pryszcz na dupie dla wszystkich innych właścicieli klubów NFL, bo z racji swojego statusy Green Bay Packers regularnie co rok muszą publikować bilans zysków i strat. Przez to cały świat widzi, ile zarabiają organizacje NFL.
Ale reszta miejsc takich jak chociażby Tampa czy wspomniane Tennessee przy dobrym doborze personelu jest w stanie szybko wspiąć się z samego dołu na szczyt. Czasem wystarczy jeden draft – tak Seattle Seahawks zbudowało swoją genialną obronę na początku poprzedniej dekady.
MLB było blisko ustanowienia swojej czapki płac ale veto postawili New York Yankees. Nie pamiętam czy byli sami czy ktoś był po ich stronie. Ale to wystarczyło. Nie ma się co dziwić, bo Jankesi dzięki swoim zyskom są w stanie przeznaczyć na pensje więcej niż ktokolwiek inny w MLB. Rozpiętość płac tam jest olbrzymia. Na czele dwa Nowe Jorki i Los Angeles przebijające $250M rocznie, a na dnie dwie organizacje płacące wszystkim graczom mniej niż $50M, m.in. znani z Moneyball Oakland A’s. Zresztą w Oakland rezydowali legendarni Oakland Riders ale się wynieśli do Vegas, bo miasto nie zdecydowało się dołozyć do budowy nowego stadionu. Nawet chciało ale nie było w stanie dofinansować dwóch: baseballowego i footballowego więc żeby nie dyskryminować, nie dało nikomu. Skutek jest taki, że Raiders są w Las Vegas, a Athletics grają na archaicznym obiekcie baseballowo-futbolowym.
Nie wiem jak NBA wychodzi na elastycznej czapce płac. Nie wygląda to najlepiej patrząc po wynikach oglądalności ale ciężko oddzielić znudzenie widzów dominacją Cleveland i Golden State od upolitycznienia wtwołanego BLM. Poza tym słupki oglądalności sportu ogólnie na całym świecie lecą w dół. Z jednym wyjątkiem – NFL. Oni szybko zrozumieli, co pozmieniać. W tym roku jeden mecz pobił rekordową oglądalność (pomijając chyba Superbowle). Dlatego zgadzam się z Tobą, że czerpanie wzorów z NFL jest słuszne. A liga ta jest na tak niebotycznym poziomie, że głównymi wydarzeniami medialnymi w offseason potrafiły być roszady ekip komentatorkich pomiędzy stacjami telewizyjnymi.
Comments are closed.