Praca etatowej maskotki drużyny NHL to nie rurki z kremem. W odróżnieniu od NBA, maskotka hokejowa nie jest tak często w centrum uwagi. Nie zmienia to faktu, że dzieciaki, oraz wielu dorosłych bardzo silnie utożsamia drużynowego „pupila” z całym wizerunkiem ukochanej ekipy. Przedstawiamy trzy maskotki, które przejdą do historii jako „strzał w 10” oraz trzy maskotki, które być może są przeklinane przez osoby zatrudnione do wcielania się w nie.

Najlepsze maskotki ligi:

3. Sharkie – maskotka San Jose Sharks

sharks

Świetny przykład na poparcie amerykańskiego powiedzenia „keep it simple”. Sympatyczny „rekinek” od razu budzi miłe skojarzenia mimo, że zwierzęta te nie mają dobrej opinii. Bezpośrednio nawiązujący do logo i nazwy drużyny Sharkie, jest bardzo popularny wśród dzieci w San Jose, a pomysł na jego fanpage oraz robione przez niego „selfies” dostarczają mu tylko tej popularności. W pewnym momencie jego popularność była tak wielka, że zaczął odwiedzać najmłodszych fanów w domach z okazji ich urodzin, a nawet z okazji ślubu dorosłych sympatyków drużyny.

I choć postać rekina z rękami i nogami może spowodować konieczność wizyty u terapeuty przez niektórych wrażliwych fanów, to nie ma wątpliwości co do tego, że Sharkie jest zabiegiem marketingowo idealnym.

2. Gnash – maskotka Nashville Predators

predators

Zatrudnienie tygrysa szablastozębnego na stanowisku maskotki drużyny pochodzącej z ojczyzny muzyki country, wydaje się być kontrowersyjne. Maskotka nawiązuje do 1971 roku i wykopalisk w Nashville, podczas których natrafiono na szkielet tego właśnie pradawnego ssaka. Oprócz świetnych wieści dla świata nauki, okazało się to błogosławieństwem dla świata hokeja w Nashville.

Brak lepszego pomysłu mogłoby skończyć się koniecznością nawiązania do stereotypowego muzyka country i zatrudnienia na stanowisku maskotki wielkiego pluszowego kowboja bez zębów, z butelką whiskey w jednej ręce i kluczykami do tira w drugiej.

Gnash to jednak strzał w dziesiątkę – świetnie zaprojektowany, z ciekawą „historią”, która bawi i uczy najmłodszych fanów hokeja w Nashville.

1. Fin the Whale – maskotka Vancouver Canucks

vancouver

Gwiazda rocka wśród maskotek hokejowych. Podczas spotkań, sympatyczny przedstawiciel ssaków wodnych strzela z karabinu na koszulki w kierunku fanów i wyrzuca z siebie parę wodną. Jest jedną z niewielu maskotek „grającej” na pozycji bramkarza.

Fin doczekał się również serii kreskówek,w której jest głównym bohaterem. Świetnie przemyślana maskotka, będąca bardzo blisko dzieci – Fin odwiedza również hospicja dla dzieci nieuleczalnie chorych. Trudno znaleźć „haka” na tę maskotkę – Fin jest fenomenalnie wykonaną, doskonale „odgrywaną” postacią i z pewnością jednym z ważnych powodów, dla których hala Canucks jest zawsze pełna.

Najgorsze maskotki ligi

3. Louie – maskotka St.Louis Blues

blues

Najstarsi mieszkańcy St.Louis nie pamiętają obecności niedźwiedzi polarnych w swoim mieście. I choć postać sympatycznego (aczkolwiek chyba źle uszytego) miśka budzi sympatię najmłodszych fanów, to zdaje się, że maskotka powinna jakkolwiek wiązać się z wizerunkiem/logo drużyny. Być może założyciel drużyny lubił niedźwiedzie? Być może twierdził, że u niego w domu mieszka takowy w kolorze niebieskim? Tego się niestety nie dowiemy.

Propozycja: Nie… nie mam zamiaru proponować przerośniętej ćwierćnuty, saksofonu z nogami ani pluszowej podobizny Ryśka Riedla. Ale być może nawiązanie do samej muzyki byłoby bardziej trafne ?

2. Wild Wing – maskotka Anaheim Ducks

ducks

Wild Wing to stała maskotka Ducks od 1993 roku. I choć jej imię robi wrażenie, i kojarzy się trochę z komiksami pokroju „Avengers”, to jej wygląd niestety już nie. Plusem na pewno jest fakt, że zachowano tu postać kaczki i nie bawiono się w jakieś daleko idące metafory np. chodzącego gwizdka myśliwego albo klucza (formacja, w jakiej latają kaczki – nie tylko filmowe).  Niestety, mimika maskotki oraz jej spojrzenie przypomina raczej kibica przegrywającej mecz 3-ligowej drużyny piłkarskiej, niż zadowoloną maskotkę drużyny z USA.

Propozycja: Być może wystarczyło by nieco „uśmiechnąć” Wild Wing’a, a sprawa była by załatwiona. Pomysł na pupila jest ciekawy, wciąż kojarzy się ze świetnym, starym logo drużyny. Moim zdaniem jednak konieczna jest zmiana miny maskotki – z Polaka w długiej kolejce w supermarkecie – na uśmiechniętego, przyjaznego dzieciom kaczora.

1. Thunderbug – maskotka Tampa Bay Lightning

tampa

Z pewnością niełatwo wymyślić maskotkę dla drużyny o nazwie „Błyskawica”. Zapewne ani przerośnięty piorun, ani uśmiechnięty piorunochron, ani pogodynka nie zdały by tu egzaminu. Natomiast ciekawi fakt, dlaczego maskotką drużyny z Florydy został…. robak? Dlaczego nie żółw? A może nornica? Karol Strasburger? Wszyscy mają z „Błyskawicami” dokładnie tyle samo wspólnego.

Dodatkowo niepokoi fakt, że napis „Go Bolts”, ów robak ma umieszczony na… tyłku. Wygląda na to, że wybierając insekta na maskotkę drużyny, kierowano się dokładnie tym, czym Jerzy Stuhr wykrzykując słynne „A może Curie-Skłodowska też była kobietą?” No bo dlaczego robak nie może kojarzyć się z wyładowaniami atmosferycznymi?

Propozycja: Może Zeus byłby jakimś rozwiązaniem? Ciężko jednak wymyślić dobrą maskotkę dla drużyny, której nazwa i logo łączą się ze zjawiskiem dość niebezpiecznym – zupełnie jak niektóre robaki…