EH
Po strzelonej bramce każdy marzy o wymyślnej celebracji, kolegach wpadających w objęcia, płaczącej ze wzruszenia matce i dumnym ojcu. Nikt nie myśli, że tak jak w przypadku bramki na 3:2 Coreya Perry’ego chwile po udanym strzale przyjdzie Ci zaliczyć glebę i mało co nie połamać sobie żeber na twardym lodzie. Corey to jednak nie nowicjusz i nie miał do nikogo pretensji, po prostu zawadził o próbującego interweniować obrońcę Connora Murphy’ego. Na koniec spotkania Ducks cieszyly się z szóstej z rzędu wygranej, tym razem nad Coyotes 5:2. Ta bramka Perry’ego okazała się game-winnerem na dobre oddalającym Kaczory od stanu remisowego 2:2.