Chociaż do końca sezonu pozostało jeszcze trochę czasu, wyścig o miano najlepszego pierwszoroczniaka NHL zbliża się do końca. Przed kilkoma dniami, po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, do zabawy powrócił Connor McDavid, żartobliwie nazywany także McJezusem czy bardziej uszczypliwie McDonaldsem. Do grona faworytów, dość niespodziewanie trafił także Shayne Gostisbehere. Młody defensor Philadelphia Flyers w późniejszej fazie sezonu został powołany z AHL i od razu odmienił oblicze swojej drużyny.

Zacznijmy jednak od początku i rzućmy okiem na obecną sytuację punktową kandydatów do zdobycia Calder Trophy. Pod uwagę bierzemy tylko zawodników z pierwszej dziesiątki, a tak naprawdę, gdyby nie wymieniony wyżej Gostisbehere, moglibyśmy zakończyć na numerze pięć, bowiem nikt z poza nich raczej w końcówce nie wysforuje się swoją grą na tyle, aby móc im zagrozić. Jest jeszcze oczywiście McDavid, jednak on z powodu kontuzji zagrał jedynie czternaście razy, piętnastokrotnie punktując.

Bez nazwy-1

Jak więc widzimy, gdybyśmy mieli patrzeć jedynie na dorobek punktowy, pewniakiem do zdobycia Caldera byłby Artemij Panarin, który aż o 12 oczek wyprzedza drugiego w klasyfikacji Jacka Eichela. Tak, tego Jacka, którego po bardzo słabym początku sezonu wielu skreśliło z walki o to trofeum. To na co warto zwrócić uwagę, to statystyka plus/minus, w której niepodzielnie króluje Dylan Larkin (swoją drogą jest drugi w całej lidze, ustępując jedynie skrzydłowemu Capitals – Kuźniecowowi). Center Detroit Red Wings doskonale wkomponował się w zespół i dzięki swojej niesamowitej szybkości jest motorem napędowym drużyny prowadzonej przez Jeffa Blashilla.

Jako, że punkty to nie wszystko, zajrzyjmy głębiej, do zaawansowanych statystyk.

tabela

Oś pozioma przedstawia ilość strzałów celnych, niecelnych oraz zablokowanych na 60 minut gry. Tutaj z napastników bezsprzecznie najlepiej prezentuje się Panarin, który oddaje nieco ponad 60 takich strzałów. Co ciekawe, bardzo blisko Rosjanina znajduje się w tej klasyfikacji Gostisbehere, który jak na obrońcę wykręca świetny wynik, uderzając prawie 60-krotnie. Gdyby nasz wykres uwzględniał także grę w przewadze, wynik Shayne’a o wiele przewyższałby całą resztę stawki.

Prawdziwy nokaut obrońcy Flyers zaobserwujemy jednak kiedy zwrócimy uwagę na oś pionową. Ta przedstawia groźne szanse na zdobycie bramki, kiedy dany zawodnik znajduje się na lodzie. Tutaj Gostisbehere nie ma sobie równych, a przed Panarinem znajdują się jeszcze  Larkin, Duclair i Domi. Biorąc pod uwagę różnicę jakościową partnerów z którymi każdy z zawodników jest ustawiany, łatwo zauważyć, że Blackhawks od Panarina nie są tak bardzo uzależnieni, jak Red Wings i Coyotes od swoich młodych gwiazd.

Rozmiar okręgów, którymi zaznaczeni są poszczególni zawodnicy, oznacza ilość punktów zdobywanych na 60 minut gry. Jak widzimy i tutaj Panarin (2.17 P/60) ustępuje młodemu centrowi Red Wings(2.50 P/60), a jedynie nieznacznie lepszy jest od Duclaira (2.10 P/60). Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy dodamy do tego punkty zdobywane w okresach gry w przewadze swojej drużyny. Wtedy zawodnicy Ci notują odpowiednio 2.83, 2.41 oraz 2.25 P/60. Największą różnicę zaobserwować można jednak w poczynaniach Gostisbehere’a 1.18 w grze 5on5 do 2.51 wliczając grę w power-play.

Ostatnim widocznym wskaźnikiem jest PDO – tak zwany współczynnik szczęścia. Według niego, największe szanse na utrzymanie obecnej skuteczności strzeleckiej mają Jack Eichel i Artemij Panarin, których PDO wynosi praktycznie równe 100%. Najbardziej „szczęśliwym” strzelcem jest natomiast Dylan Larkin (106,65%) i to u niego powinniśmy zaobserwować ewentualną obniżkę formy strzeleckiej. Powinniśmy ale wcale nie musimy. Jak widzimy bowiem na załączonym poniżej wykresie, Larkin utrzymuje swój współczynnik PDO na wysokim poziomie od początku sezonu.

Bez nazwy-2

Kolejnym ważnym elementem, który liga powinna wziąć pod uwagę jest forma zawodników na przestrzeni całego sezonu. Wezmę pod uwagę ilość stwarzanych groźnych szans na zdobycie bramki. Tutaj, poza fenomenalnym Gostisbeherem, który niestety rozegrał tylko 30 spotkań (przy 54 Panarina), brylują Duclair i Larkin. Jeżeli chodzi o corsi, tutaj zdecydowanie przewodzi właśnie Panarin, jednakże ciężko aby było inaczej, zważywszy na fakt, o którym wspominałem już wcześniej – Rosjanin ma u swego boku zdecydowanie lepszych partnerów niż reszta stawki. Patrick Kane i Artiom Anisimow to zupełnie inna liga. Rozszerzenie tych statystyk na dwóch wykresach poniżej.

Bez nazwy-4

Bez nazwy-3

 

Jak widzimy dorobek punktowy Rosjanina nie oddaje w pełni tego co dzieje się na lodzie. Chicago Blackhawks są dużo mniej uzależnieni od niego, niż Detroit Red Wings od Larkina, Arizona Coyotes od Domiego i Dulcaira czy Flyers od Gostisbehere’a. Najmniej w całym zestawieniu zajmowałem się Jackiem Eichelem, który najmniej również się wyróżnia, zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie. Mimo dość okazałego dorobku punktowego, jego gra również nie daje poczucia jakoby był on najlepszym możliwym kandydatem do zdobycia Calder Trophy.

Na dzień dzisiejszy, gdybym to ja miał rozstrzygać, kto sięgnie po owe trofeum, postawiłbym na Larkina. Dlaczego nie Gostisbehere spytacie? Z prostego powodu. Rozegrał on o wiele mniej spotkań od reszty chłopaków i o wiele krócej walczy o uznanie. Jeżeli jednak do końca sezonu utrzyma on formę, którą prezentuje, nie widzę powodów dla których jego osoba nie miałaby zostać przedłożona ponad resztę ze wspomnianych wyżej hokeistów.

Dane i wykresy zaczerpnięte z serwisu War-on-ice. Są to dane aktualne na dzień 04-02-2016, kiedy to popełniony został ten tekst.