Eh
Tę edycje podsumowań z cyklu Ahy, Ehy i Upsy poświęcimy niemal w całości biednym sędziom, którzy byli zdecydowanie w odwrocie w ostatnim dniu rozgrywek ligowych przed przerwą związaną z Meczem Gwiazd. Nie wiedzieć czemu to właśnie w ten jeden dzień zawodnicy mocno uwzięli się na Zebry i dali im się mocno we znaki.
Zaczniemy od najbardziej kontrowersyjnej sytuacji z udziałem Dennisa Widemana z Calgary Flames. Obrońca najpierw walczył we własnej strefie z przeciwnikiem Miikka Salomaki z Nashville Predators i został twardo przez niego potraktowany. Nie wiadomo czy Wideman miał pretensje do arbitra o nie zagwizdanie faulu rywala, wyglądało jednak na to że mocno odczuł jego hit i zmierzał na zmianę do swojego boksu w sposób sugerujący jakiś problem/ból. Po drodze napatoczył się sędzia Don Henderson i stało się to:
Zawodnik wygląda jakby dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę z tego co właściwie zrobił, a może rzeczywiście było to jak się tłumaczył zupełnie przypadkowe zagranie? Trudno powiedzieć, ale na nagraniu nie wygląda to tak jakby dobrze jeżdżący na łyżwach Kanadyjczyk zrobił wszystko aby uniknąć tego kontaktu z arbitrem. Wręcz przeciwnie można się dopatrzeć typowego cross-checking od tyłu, no bo co innego zderzyć się ale co tam robią ręce wypychające drugiego człowieka?
-Sam praktycznie się już przewracałem i wtedy dostrzegłem go. Nie mogłem już uniknąć zderzenia i nie udało mi się oddalić na tyle, by nie zdarzyło się to co się stało. Przez całą karierę szanowałem sędziów i nigdy nie próbowałbym celowo zrobić komuś krzywdy – zapewniał w rozmowie z mediami Wideman.
Według przepisów NHL za atak na sędziego grozi zawieszenie nie mniejsze niż 20 meczów. W trakcie spotkania nie potraktowano tego jako celową agresję, ale decyzję tę może jeszcze zmienić komisja dyscyplinarna NHL.
EH
Drugim odważnym w tej serii spotkań był Milan Lucic, który dopiero co odsiedział jednomeczowe zawieszenie i już w powrocie uderzył sędziego pięścią w twarz. Już ostatnio po wyrzuceniu go z lodowiska za cios w niespodziewającego się tego rywala Lucic nawrzucał trochę sędziom, usprawiedliwiał się że jest przez nich krzywdzony większością werdyktów. Teraz chyba wyżył się trochę na liniowym i chociaż nie wygląda na to aby celował akurat w zęby arbitra (była to typowa „sporna” sytuacja pod bramką po zamrożeniu krążka), to trudno nie doszukiwać się akurat w tym przypadku jakiejś teorii spiskowej.
AH
Na koniec o prawdziwym twardzielu, nie takim który „leje” nic nie spodziewającego się i niemogącego oddać sędziego (prawdopodobnie dla „zebry” taka reakcja oznaczałaby koniec kariery w zawodowym sporcie). Karl Alzner dorobił się bardzo fajnego tytułu – występując w meczu przeciwko Philadelphia Flyers został zawodnikiem z najdłuższą serią występów bez przerwy w całej historii Washington Capitals.
Dla obrońcy-wychowanka (piąty wybór draftu 2007), który jest raczej graczem typu „plaster” a nie jakimś ofensywnym punktującym graczem, to jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie można dokonać. Był to jego 423 mecz, nic nie przeszkodziło mu w występach non stop od sezonu 2010-11. Najdłuższy tego typu aktywny streak w całej lidze dzierży Andrew Cogliano z Anaheim Ducks, który gra nieprzerwanie od 669 meczów. Najdłuższy tego typu wyczyn wszech czasów należy do Douga Jarvisa i trwał 964 spotkania.
Komplet wyników z 27 stycznia w NHL:
Tampa Bay Lightning – Toronto Maple Leafs 1:0
Washington Capitals – Philadelphia Flyers 3:4 po dogrywce
Calgary Flames – Nashville Predators 1:2
Los Angeles Kings – Colorado Avalanche 3:4