Hej fani NHL pamiętacie takiego gościa jak Martin Brodeur? Tak mówię o tym staruszku, który w zakończonym już 2015 roku przerwał na dobre karierę, w trakcie której dał się poznać jako najlepszy bramkarz NHL wszech czasów (w wielu wielu statystykach niedościgniony). Aktywnymi hokeistami pozostają jego synowie – między innymi Jeremy Brodeur broniący w OHL dla Oshawa Generals.
Wczoraj „poznać” Brodeura z bliska miał okazję Alan Łyszczarczyk i to starcie z synem legendy wypadło dla Polaka jak najbardziej korzystnie, chociaż dla jego drużyny tylko w ułamku dobrze. Sudbury Wolves przegrali czwarty raz z rzędu 2:3, ale dopiero po serii rzutów karnych. Wcześniej było ciekawie, a polski napastnik asystował przy golu na 1:0 Ryana Valentiniego. Na wideo poniżej możesz zobaczyć jak mądrze i szybko odgrywa Łyszczarczyk widząc szansę kolegi w okazji zagrania „1 na 1”. Niby mały dotyk ale jak dużo zrobił w tej akcji:
Późniejszy okres to przewaga Oshawa Generals, którzy byli najlepszą kanadyjską ekipą juniorską w poprzednim sezonie. W aktualnych rozgrywkach radzą sobie jednak dużo gorzej, a tuż przed spotkaniem z Wolves praktycznie zrezygnowali z walki o play-off potwierdzając to oddaniem swojego najlepszego zawodnika (Michael Dal Colle) do innej drużyny.
Generals strzelili dwie bramki z rzędu i prowadzili 2:1, aż do 52. minuty, w której 17-latek z Nowego Targu przedziera się pod bramkę Brodeura i jest faulowany od tyłu. Rzut karny wykonuje nie tylko skutecznie, ale też w pięknym stylu pokazując „miękkie” zwinne ręce i ciągle obserwując bramkarza wykazując się koordynacją i inteligencją.
Wynik remisowy utrzymał się do końca zawodów, a także przez dodatkowe minuty w dogrywce. W serii rzutów karnych trener Dave Matsos nie zdecydował się puścić Łyszczarczyka jako jednego z trzech głównych strzelców. Polak pojechał za to jako czwarty, bo konkurs wciąż był nierozstrzygnięty. Niestety tym razem pojedynek nerwów wygrał Brodeur, a Generals tuż po najeździe Alana świętowali już zwycięstwo 3:2.
To drugi mecz polskiego zawodnika z rzędu z punktami, a rozpoczęcie 2016 roku od gola i asysty można brać za dobry „omen”. Łyszczarczyk jest znowu liderem klasyfikacji kanadyjskie Wilków ze zdobyczą 29 punktów w 38 meczach (10 goli i 19 asyst). Więcej goli na koncie ma tylko Dmitrij Sokołow. „Łycha” trzykrotnie strzelał na bramkę Oshawy, a w klasyfikacji plus/minus zrobił korzystny wynik +2 (najlepiej w zespole).
Wilki wciąż są ostatnie na Wschodzie, ale ostatnim którego można za to winić jest Łyszczarczyk, podebrany przez drużynę jako wolny agent w obecnej chwili jeden z jej liderów.