1 . Boston jest mój – „powiedział” swoją grą Jack Eichel

Dla większości graczy z ekipy Buffalo Sabres mecz z Boston Bruins był po prostu wyjazdowym pojedynkiem, dla Jacka Eichela czyli dwójki z ostatniego draftu był czymś więcej. Wychowany w stanie Massachusetts były zawodnik Uniwersytetu Bostońskiego odczuwał lekką tremę bo w TD Garden było wielu członków jego rodziny, znajomi ze studiów, pewnie też kilka byłych dziewczyn może kilka następnych. Przed tak spersonalizowaną widownią Amerykanin jeszcze nie grał, ale jak się okazało wymiatał. Dwa gole i dwie asysty oraz co najważniejsze zwycięstwo Sabres nad Bruins 6:3.

Scenariusz tego meczu nie był jednak usłany różami dla Szabel, na 10 minut przed końcem przegrywali jeszcze 1:3 z Niedźwiedziami.  Ryan O’Reilly był drugim z bohaterów Sabres, chociaż oczywiście główna narracja skupia się na młodej wschodzącej gwieździe, która na długi czas zniknęła nam z radaru. Nawet w kontekście Calder Trophy nie wymieniało się Eichela, który raczej był indywidualnym rozczarowaniem. McDavida tłumaczy kontuzja, ale Eichel jeszcze nie musi szukać wymówek i usprawiedliwień. Jeszcze jeden lub dwa takie czteropunktowe występy i znów będziemy mieli do czynienia z medialną Eichelomanią.

Drugą i trzecią tercję Bruins grali bez Toreya Kruga (kontuzja), ale to i tak nie usprawiedliwia stracenia pięciu kolejnych goli. Zdeno Chara miał najwyższe w meczu trzy straty i tylko dwa hits a w plus minus był najgorszy na -2. Powoli trzeba w Bostonie myśleć o limitowaniu czasu Słowaka na placu gry, bo więcej przynosi szkód niż korzyści. Seidenberg i McQuaid powinni stanowić pierwszą parę defensywy, ale oczywiście ostatnie zdanie należy do trenera Claude’a Juliena.

 

2. Hartnell odesłany pod prysznice, bo Bishop „przyaktorzył”?

Znowu piszemy o Columbus Blue Jackets w kontekście kary, brzydkiego faulu lub innej kontrowersji związanej z czymś innym niż zdobywane przez nich bramki, ładne akcje itp. Tym razem chodzi o ich lidera punktowego Scotta Hartnella (tak tak, jest aż tak źle). Charyzmatyczny napastnik zaatakował bramkarza Tampa Bay Lightning ciałem – bez dwóch zdań należy się za to kara. Czy jednak sędziowie nie przesadzili lekko z wykluczeniem z całego meczu? Patrząc na nagranie z całej sytuacji to po kilku odtworzeniach daje się zauważyć, że Bishop nie do końca odczuł to uderzenie tak mocno jak na to wskazywał. „Big Ben” ma już w swojej kartotece upomnienie od NHL za udawanie (finały Konferencji Wschodniej), a w tej sytuacji chyba coś jest na rzeczy. Będziemy mocno zdziwieni jeśli komisja dyscyplinarna podtrzyma zawieszenie meczu Hartnella. Blue Jackets ostatni na Wschodzie przegrali z Lightning 2:5.

3. Defensywne zagranie roku w wykonaniu Shattenkirka?

Aż dziewięć serii w rzutach karnych potrzebowali St. Louis Blues i Dallas Stars by rozsądzić spór o ligowe punkty. Ostatecznie zwycięstwo zgarnęli Bluesmani 3:2, którzy w trakcie rozgrywki prowadzili już 2:0.  

– Długo to trwało, najdłuższe karne w jakich brałem udział – powiedział Alexander Steen , który jako jeden z czterech zawodników Blues wykorzystał swój najazd. Wcześniej szwedzki hokeista otworzył wynik meczu na 1:0 bramką uzyskaną w przewadze.   Bluesmani pokonali najlepszych na Zachodzie hokeistów Stars, chociaż Ci podnieśli się ze stanu 0:2 i byli o włos od strzelenia decydującej bramki w dogrywce. Akcję dwóch na jednego przeprowadzili wtedy Jason Spezza i Patrick Sharp,  ten drugi był już niemal pewny zdobytej bramki, bo krążek po jego uderzeniu minął bramkarza Jake’a Allena. Okazało się jednak, że przy lewym słupku skutecznie wybijał go obrońca Kevin Shattenkirk.

Oba zespoły rywalizujące w Dywizji Centralnej zmierzą się ponownie w ciągu 24 godzin, tym razem w Teksasie.

4. Kings przełamują niemoc do Coyotes dzięki prędkości Kopitara

Pięć z siedmiu goli w meczu Los Angeles Kings kontra Arizona Coyotes padło w power play, ze stanu 1:3 na 3:3 w 30 sekund wyrównali Coyotes i wydawało się że realna stanie się trzecia w sezonie porażka Królów z Kojotami. Przed „dołkiem” Kings karę za atak na głowę rywala dostał Jake Muzzin, który w dosyć nietypowy sposób mógł zrobić krzywdę przeciwnikowi. Atakował bowiem… tyłkiem. Na zakończenie tych nieco dziwnych szalonych zawodów pięknego gola bazującego na płynnej i wysokiej prędkości zdobył Anże Kopitar

5. Słupek i poprzeczka porozbijały hokeistów w Vancouver Czasami słupek to najlepszy przyjaciel, czasami najgorszy wróg. Ale wczoraj w Vancouver obramowanie jednej ze „świątyń” było zwykłym chamem. Najpierw dało się we znaki bramkarzowi gości – Cam Talbot został nieco przygwożdżony do swojego prawego słupka przez Adama Cracknella.

 

Później bliska koleżanka prawego słupka pani poprzeczka zrobiła zupę pomidorową z czoła Jannika Hansena. Na szczęście Duńczyk się nie dał wrócił by odpłacić się czymś lepszym i uzyskał bramkę w dogrywce. Canucks wygrali pierwszy raz w tym sezonie w ósmej próbie w konfiguracji „trzech na trzech”. Ostatnio w Vancouver otwarcie przyznali się do taktyki „na przeczekanie”, tym razem się opłaciła.

Komplet wyników NHL z 26 grudnia:

Boston Bruins – Buffalo Sabres 3:6
Carolina Hurricanes – New Jersey Devils 3:1
Tampa Bay Lightning – Columbus Blue Jackets 5:2
Washington Capitals – Montreal Canadiens 3:1
Minnesota Wild – Pittsburgh Penguins 1:3
Nashville Predators – Detroit Red Wings 2:3
St.Louis Blues – Dallas Stars 3:2pen
Arizona Coyotes – Los Angeles Kings 3:4ot
Vancouver Canucks – Edmonton Oilers 2:1ot    

 

Dziękuje za przeczytanie