Czekałeś na ten moment, gdy Raffi Torres powróci po kontuzji na lód? Byłeś ciekaw, czy jego forma będzie wzrastać, jak to miało miejsce przed urazem? Czekałeś, aż po nie przepisowym ataku, Raffi znów wyśle kogoś do szpitala? Na to trzecie krewki Kanadyjczyk nie kazał nam długo czekać.

 

O ile w Polsce nazwisko Torres kojarzy się z kubańskim muzykiem oraz perkusistą zespołu Afromental, o tyle w USA za chwilę będzie ono synonimem słowa „wykluczenie”. Wydawało się, że po ataku na Mariana Hossę, i karze 21 spotkań kilka lat temu, Torres naprawdę dorównał już takim sławom jak Dale Hunter czy Chris Simon. Jednak w tym roku, lista jego ofiar powiększyła się o napastnika Ducks – Jakoba Silfvelberga. Co sprawia, że napastnik Sharks ciągle stara się śrubować swój rekord?

 

Jak na swoje warunki fizyczne, 33-letni Torres wybrał sobie trudną działkę hokejowego rzemiosła. 182 cm wzrostu może wygląda dobrze na portalu randkowym, natomiast w świecie hokeja nie jest to imponująca liczba. Niecałe 100 kilogramów wagi to również wartość, która u wielu hokejowych „twardzieli” może wywołać ironiczny uśmiech.

 

To właśnie może być główna przyczyna nieopanowania Torresa. Filigranowy jak na rozrabiakę Kanadyjczyk musi nie tylko za każdym razem udowadniać, że sercem i siłą dorównuje największym „grinderom” ligi, ale musi wkładać w to więcej siły niż oni.

 

W 2012 roku Torres z całą parą wjechał w Mariana Hossę, wysyłając go do magicznej krainy, którą odwiedza każdy zawodnik ze wstrząsem mózgu. Torres nie tylko zaatakował głowę Hossy, ale podskoczył w momencie kontaktu, by zwiększyć impakt. Jest to jego standardowa technika, która docelowo ma zniwelować różnicę we wzroście i spotęgować siłę uderzenia. I być może celem Torresa nie jest wysłanie przeciwnika do owej magicznej krainy, natomiast takie „doskakiwanie” połączone z naturalną siłą fizyczną, daje rezultaty, dzięki którym Torres coraz więcej meczy ogląda z trybun.

 

Wiele wątpliwości co do intencji zainteresowanego dostarcza fakt jego spokoju po każdym zagraniu oraz, zdawałoby się, całkowita świadomość konsekwencji, które najwyraźniej nie robią na nim wrażenia. Po każdym faulu a’la Torres, ten rozgląda się już czekając na kolegów powalonej ofiary, którzy od tej pory zwykle polują na sprawcę. Niepokój budzi również z reguły kamienna twarz Torresa, brak jakichkolwiek emocji czy skruchy – czy to bezpośrednio po ataku, czy przy okazji kolejnego postępowania dyscyplinarnego.

 

Choć Raffi Torres nie zapisze się w historii olbrzymią liczbą minut kar, o tyle liczba spotkań, które opuścił z powodu zawieszeń może być już tematem wielu dyskusji przez wiele lat. Jednak rosnące grono fanów domagających się wyrzucenia 33-letniego napastnika z NHL może w końcu sprawić, że twardy napastnik Sharks, zamiast pucharów i video z ceremonii zakończenia kariery, będzie mógł pochwalić się wnukom jedynie listami z komisji dyscyplinarnej.

 

Niestety, wprost proporcjonalnie zmniejsza się również liczba tych, którzy wierzą że Torres kiedykolwiek się zmieni.