Mocno obsadzona filmami, gifami, memami dokładna pigułka informacyjna z wydarzeniami ze świata NHL!
Mecz: Red Wings vs Canucks
Ani to mecz dnia, ani mecz dla koneserów. Po prostu jedyne wczorajsze spotkanie, w Detroit gospodarze przegrali 1:4, a ja zastanawiam się, co nowego wiemy po takich zawodach. Myślę przede wszystkim co chciała uzyskać NHL, prezentując w ciągu jednego tygodnia dwa dni, w których daje kibicom jedno spotkanie i tą jedną rywalizacją w obu przypadkach jest pojedynek z udziałem Czerwonych Skrzydeł.
Z całym szacunkiem, nawet jeśli Red Wings i Canucks nie skończą w tym sezonie w bottom-5 ligi (bo jak się okazuje jest tu mocna konkurencja) to nie wyjdą raczej poza bottom-10. Zapowiedź ich starcia jest tak mało elektryzująca dla niedzielnego, a nawet dosyć aktywnego kibica, że trudno znaleźć powód, by oglądać to na żywo jeśli nie jest się wieloletnim fanem jednych lub drugich.
Ja znalazłem powody, by mecz obejrzeć tak mniej więcej w 2/3, z pominięciem martwej części tej konfrontacji, czyli całej 3T. Bramki padały bowiem tylko w tercji numer jeden i dwa, w tej drugiej Canucks odjechali z 1:1 na 4:1, ale po kolei. Na niektóre momenty rzeczywiście trudno było patrzeć, jak na wszystkie trzy power-plays. Nawet gol na 1:0, jedno z dwóch trafień Svena Baertschiego trochę zalatywało kupą. Serio, tak wygląda część goli w juniorach, w PHL i w innej rodzaju niższej klasy rozgrywkach. Po NHL spodziewamy się czegoś lepszego niż to, że łącznie piątka ludzi pomyli się na przestrzeni trzech sekund.
Trochę lepszy, ale bez przesady, był gol na 1:1 Anthony’ego Manthy. Henrik Zetterberg żwawo i w prosty sposób pokierował tym atakiem, skrzydłowy strzelił poprawnie, a
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
No właśnie ten terminarz jest nie przemyślany. Są dni że jest jeden mecz lub dwa a w kolejny dzień jedenaście. A w soboty to nawet piętnaście. Ułożyli by terminarz po 6 do 8 meczy dziennie a wtedy dałoby się tak zrobić że nikt by nie miał meczu dzień po dniu przez cały sezon. A co do Vegas to muszą kogoś na gwałt znaleźć do jutra na rezerwę na mecz z Chicago. Ciekawe kogo George znajdzie…?
To:
Im zostało w AHL (pierwszych dwóch) i juniorach (drugich dwóch)
Dzięki za wtajemniczenie w głębie lub jak kto woli piwnice Vegas.
A ja sobie włączyłem Mecz Red Wings bo był to free game , prócz wspomnianych ogólnie nieciekawych zawodów raziła fatalna frekwencja meczu . Miałem wrażenie se mecz sie toczy przy pustych trybunach
Fakt wydawało się dosyć pustawo – mimo wpisanego w protokół Attendance 19,515.
Też mnie to zainteresowało – wszystko wskazuje na to,że kibice zwiedzają obiekt zamiast oglądać mecz.Na początku myślałem,że to ściema mająca ukryć słabą frekwencje,ale znalazłem opinie ludzi,którzy tam byli i faktycznie publika jest bardziej zainteresowana atrakcjami w Little Caesars niż grą Red Wings.Z drugiej strony trudno się dziwić(mimo lepszego początku sezonu niż się spodziewano).
Derek Dorsett zasłużył sobie na duży kredyt zaufania, i nawet nie tym, że jest liderem zespołu w bramkach, a swoją determinacją. Po ubiegłorocznej koszmarnej kontuzji mógł równie dobrze zakończyć karierę, stał się takim zapomnianym graczem po opuszczeniu niemal całego sezonu, a mało kto sądził, że podniesie się z tego. Nigdy nie był strzelcem ani kreatorem ofensywy i nawet nie tego od niego oczekiwano jako typowego walczaka. Jednak teraz nie tylko wyprowadza ludzi z błędu, nie tylko dał radę wrócić do normalności, ale czyni to z ekstra bonusem w postaci regularnego punktowania. Ja jestem mile zaskoczony, że udało mu się tego dokonać.
Comments are closed.