Mocno obsadzona filmami, gifami, memami szybka ale i dokładna pigułka z nocnych wydarzeń ze świata NHL!

Mecz dnia: Penguins vs Predators

Pamiętacie pięć minut w trakcie których Penguins przeszli z 0:0 na 3:0 w meczu numer jeden? To znowu się stało, ale tym razem w 3:28 z 1:1 obrońcy mistrzowskiego tytułu zrobili 4:1 i to był kluczowy moment tego pojedynku. Tym razem po okresie pasywności w bramce nie ostał się Pekka Rinne, ale Juuse Saros wszedł i też przepuścił do bramki krązek (gol na 5:1 nie został jednak uznany z powodu spalonego na linii niebieskiej).

Znowu nie pozwolę pastwić się jednak nad samym Rinne, trzech różnych obrońców podejmowało błędne decyzje odnośnie swojego zaangażowania przy trzech akcjach ze straconymi bramkami. To były tzw. odd man rush, a więc akcje szybkie z przewagą w ataku Penguins. Rinne mógł ale wcale nie miał obowiązku ratować tutaj swojego zespołu:

Na tym podobieństwa się nie kończą, bo 1T wystartowała bardzo podobnie. Skoncentrowani i szarżujący Predators dominują pierwszy kwadrans, strzelają gola (tym razem zaliczony). Potem pięciominutowy kryzys w końcówce tercji i Jake Guentzel o którym więcej w rubryce „Bohater Dnia” robi z dobrej odsłony gości tylko 1:1.

Identycznie zachowywali się nawet sędziowie – znowu podyktowali dwie kary na jednej zmianie, tym razem jednak na korzyść Predators – podobieństwo kończy się jednak na tym że Nashville swojej szansy nie wykorzystują. Chociaż do obu gwizdków nie mogę się mocno przyczepić, to zaczyna mi mocno doskwierać brak konsekwencji sędziowskiej. Za lekkie zahaczanie na środku lodowiska są kary, a za oczywiste rozbijanie kogoś o bandę (atack from behind) nie ma.

Skoro jesteśmy przy karach to nawet podoba mi się agresja z jaką grają NSH, ale musi być ona dobrze sfokusowana. Kary czasami są nieuniknione, ale to muszą być odpowiednie przewinienia dokonane przez właściwych ludzi na właściwych ludziach i przede wszystkim – w odpowiedniej chwili.

Na pewno nie jest dobrą chwilą wybijanie się z momentum i łapanie dwóch minut przez Ryana Ellisa na półtorej minuty po tym jak wyszło się na prowadzenie 1:0… Chwilę przed tym Calle Jarnkrok marnuje 100% okazję na 2:0. Tak tworzą się historię „co by było gdyby”:

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

4 KOMENTARZE

  1. Finał przypomina mi trochę mecze Pittsburgha z Waszyngtonem z wcześniejszej fazy PO- Capitals wściekle atakowali, dużo strzelali, a cwaniaki z Pittsburgha wygrywały mecze skutecznością. Teraz Nashville są jak Washington, choć liczę że nie podzielą ich losów. U siebie są w stanie doprowadzić do stanu 2-2 i tego im życzę.

  2. Mimo niechęci do Caps uważam, że w meczach przeciwko Pens byli drużyną o klasę lepszą niż analogicznie Predators. Właściwie to był to przedwczesny finał i to nie tylko na papierze. To, że pingwiny wtedy wygrały jest wynikiem szczęścia a nie tego, że byli jakoś szczególnie lepsi. Tutaj, wbrew temu co wydaje się na pierwszy rzut oka (czasem istna dominacja drapieżców, super tercet w obronie, 37 minutowa niemoc strzelecka pingwinów itp.itd.), Nashville jest jak na razie po prostu słabszą drużyną, pewnie w dużej części wynika to z presji i braku doświadczenia w meczach o taką stawkę. I też im życzę wygranych… w przyszłym sezonie, bo w tym pingwiny zasługują na puchar jak nikt inny.

  3. Od Preds nikt nie oczekuje mistrza . To i tak super sezon w ich wykonaniu . Duzo kluczowych kontuzji . Rotacje w składzie Robią swoje . Zobaczymy co będzie w Nashville . Na razie postawa Preds bie jest tragiczna , zasługują na ten finał , pokonali solidne ekipy i brawo dla nich . Nie wiadomo czy każdy inny zespół zachodu by nie skończył z takim samym bilansem jak teraz na ich miejscu ale i tak brawa dla tych chłopaków starych i młodych w składzie ze chces grać i dają z siebie wszystko

    • Twój wpis rozumiem jak najbardziej jako fana. Jako człowieka który fanem żadnej z drużyn finałowych nie jest, moje oczekiwania względem tego etapu sezonu są bardzo wygórowane. Ciężko powiedzieć kto ich teraz nie zaspokaja mocniej, ale z pewnością mam jakiś niedosyt do obu stron. Ciesze się oczywiście historiami typu Guentzel i różnymi smaczkami, natomiast przywołałbym jednak Predators do tablicy i upomniał. Nie chcą chyba być zapamiętani jako ci, którzy dostali pierwszego sweepa w finałach od 1998, a tyle po tej historii zostanie w pamięci jeśli tak się stanie.

Comments are closed.