1. Seguin jak Czerkawski

Kiedy w 2010 roku Boston Bruins wydraftowali Tylera Seguina istniało duże prawdopodobieństwo, że będzie to najlepszy zawodnik tego draftu. W wielu rankingach znajdował się wtedy przed Taylorem Hallem, ale ostatecznie został numerem dwa. Koniec końców dla Bruins to było mniej ważne, bo i tak pozbyli się Seguina po trzech latach współpracy.

Doskonałym nowym domem dla uzdolnionego napastnika okazali się Dallas Stars i to właśnie z Gwiazdami przyjechał on wczoraj do Bostonu na mecz. W dwóch wcześniejszych kampaniach nie było mu dane strzelić nawet jednego gola przeciwko byłym pracodawcom. Wczoraj odbił sobie to jednak z nawiązką i ustrzelił hat tricka.

Tu następuje świetne nawiązanie do „polskiej sprawy”, bo ostatnim graczem Bruins, który wymierzył im taką „karę” jako ich były pracownik był… nasz Mariusz Czerkawski. To było w 1996 roku zaraz po tym, jak Niedźwiedzie oddały go do Edmonton Oilers.

Niektórzy z kibiców w TD Garden trochę w formie żartu trochę w formie żalu rzucili na lód czapki za ten hat trick Seguina. Sam zawodnik pokazał ogromną klasę spełniając życzenie 16-letniej fanki, która właśnie tego dnia obchodziła urodziny. Jej ulubiony hokeista obdarował ją krążkiem, so sweet.

Seguin i Benn to obecnie najlepszy duet ligi, obaj mają po 20 punktów i przewodzą w klasyfikacji kanadyjskiej. Po prawie sześciu latach od draftu mamy też prawo do ocenienia go i trzeba powiedzieć szczerze że Seguin wygląda na najlepszego gościa z tamtej klasy. Wczoraj jako pierwszy uzyskał 300. punkt. Taylor Hall nie jest dużo gorszy (dzisiaj miał gola na wagę zwycięstwa i asystę), ale on miał pecha i trafił do Oilers.

W tym meczu działo się tyle, że można by obdarzyć tym jeszcze punkty 2. i 3. a pewnie i tak by zostało. Gdyby dziś wypadałby „Miernik Dnia” dalibyśmy wysoką ocenę. Nie wszystko oczywiście było w tonie pozytywnym, bo ta kontuzja Chrisa Kelly’ego i złamana kość udowa to dla niego koniec sezonu.

Podobać się mogła i techniczna i fizyczna część zawodów, a nawet ta nie do końca czysta rywalizacja pomiędzy „grinder” players jak Antoine Roussel oraz Zac Rinaldo miała swój urok. Nawet jeśli grozi to poważną kontuzją to lubię patrzeć na walkę na całego, a ta dwójka nigdy nie odstawia nogi.

Loui Eriksson, który był częścią wymiany za Seguina strzelił w tym meczu dwa gole, jakby chcąc pokazać że to nie był tak jednostronny trade (jaki w rzeczywistości i tak był). Colin Miller z Bruins strzelił pierwszego ligowego gola, przypomnijmy kim jest Colin Miller – to gość który do B’s trafił w wymianie z Kings (za Lucicia). W tamtym roku w AHL All Stars wygrał konkursy na najszybszego gracza i na najsilniejszy strzał.

2. Aleksander Wielki i jego kuloodporne jaja

Nieważne jak bardzo jesteś utalentowany, jak silny i jak zdeterminowany. Porządny strzał prosto w klejnoty pozbawi Cie tchu. Wyjątkiem od tej ogólnoświatowej zasady może być Aleksander Owieczkin z Washington Capitals. Chociaż odbył się zamach na jego rodzinne klejnoty (asasynem był Marc Staal) to Rosjanin i tak wpisał się na listę strzelców w przegranym przez Stołecznych meczu z Strażnikami 2:5. Brooks Orpik był najgorszy w tym meczu z -4 w „plus/minus”.

Nie najlepiej bronił Braden Holtby w przeciwieństwie do swojego vis a vis Henrika Lundqvista. Rangers mieli w tym meczu ogromne problemy w fragmentach drugiej tercji, byli gnieceni, ale wyszedł cały spryt weterranów i trenera. Trzy uwolnienia z rzędu bardzo długie męczące zmiany i wybawiający wtedy być może od końcowej przegranej czas wzięty przez Alaina Vigneaulta. Do tego cwaniactwo tych starszych graczy, którzy kradli każdą nadarzającą się sekundę by przetrwać odpocząć i wybić z rytmu nacierających Caps.

3. Zamknięta lista Jarome Iginlii

Trzeba być nie lada snajperem na poziomie NHL, żeby móc pochwalić się strzelonymi bramkami przeciwko KAŻDEJ istniejącej drużynie w lidze. Jarome Iginla od wczoraj może się szczycić takim osiągnięciem. Ostatnimi na jego liście byli „jego” ukochani Calgary Flames, ekipa w której „Iggy” spędził najlepsze lata. Wczoraj w barwach Colorado Avalanche udało się weteranowi strzelić dwa gole, a jego Lawiny pokonały Płomienie 6:3.

W tym meczu działy się też inne ciekawe rzeczy, na przykład takie że Samuel Bennet dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców i dwukrotnie sędziowie anulowali jego trafienia. Bennet (to ten sam, który po drafcie na testach fizycznych nie umiał ani razu podciągnąć się na drążku) był jednak wytrwały i gdy za trzecim razem umieścił krążek w bramce arbiter nie miał już wyjścia – musiał uznać gola. Bennet już chyba potrafi zrobić podciągnięcie na drażku, może nawet nie jedno? Dennis Wideman był na -3 i nic dziwnego, że Flames myślą o jego wymianie.

4. Kanada wstrzymała oddech, NHL myśli o wstrzymaniu rozgrywek, bo McDAVID jest kontuzjowany

U nas jako punkt czwarty tej nocy, ale u większości kanadyjskich mass mediów zdecydowany punkt numer jeden. Kontuzja następcy hokejowego tronu, wielkiego i już nagrodzonego (co prawda to tylko rookie of the mont ale już!) Connora McDavida. Niestety to nie junior liga i tutaj gdy się rozpędzisz nikt nie będzie starał się zbytnio żebyś nie zrobił sobie krzywdy na końcu drogi.

W meczu Oilers z Flyers nikt specjalnie nogi McD nie podłożył, sam stracił równowagę po wrzuceniu sobie piątego biegu. Ci którzy starali się go dogonić nic nie mogli z tym faktem zrobić i cała trójka powędrowała prosto na bandę. W najgorszym położeniu znalazł się McDavid i chyba złamał obojczyk, co wykluczy go z gry na dobrych 8-12 tygodni. Czy już możemy rozpocząć debatę o tym, że chłopak jest injury prone? Nie to by była przesada. W tej kontuzji taki uraz mógł zdarzyć się każdemu i życzymy powrotu do zdrowia, zwłaszcza że dzięki niemu emocje wśród zwolenników i przeciwników jego postaci są na najwyższym poziomie.

A z Oilers jak to z Oilers, chyba nie ma sensu już grać tego sezonu więc tankujmy. Kolejny pick number 1 już na pewno zrobi z nich paczkę na play-offy. Oh wait a minute…

Żarty żartami, ale do składu ma ponoć na dniach wrócić Jordan Eberle. To kiepska wymiana stracić 1C i dostać w zamian zmęczonego kontuzją RW, ale lepszy rydz niż nic. Z tej prostej matematyki wynika też, że Eberle i McDavid będą mogli zagrać ze sobą dopiero w 2016 roku.

5. Jake Allen jest WOW i mówi tak nawet Anże Kopitar

Nie bez powodu Jake Allen został wyróżniony jako jeden z najlepszych graczy poprzedniego tygodnia. Bramkarz ekipy St. Louis Blues był olśniewający w meczu przeciwko Los Angeles Kings i nie wierzcie w to, że to shutout i 24 sv Jhonasa Enrotha były czymś na co ktokolwiek zwracał uwagę. Królowie grali lepszy mecz i nacierali z 34 uderzeniami. Jedną ze znakomitych okazji miał Anże Kopitar, ale Allen wybronił wtedy niemal niemożliwą sytuację:

Kopitar który jest w roku kontraktowym i ma tylko cztery punkty w 12 meczach (czy warto mu dawać kontrakt porównywalny do tego Toewsa i Kane’a?) mógł być wkurzony, ale był tylko pod wrażenie. Dużym wrażeniem. Takim na WOW. Wspominałem już, że Allen ma ksywę „Jake the Snake”? Jaram się tym pseudo!

Kopitar nie dokończył tych zawodów bo dostał trzonkiem kija w twarz od Ryana Reavesa – zły dzień dla Słowenii. Ogólnie to Blues nie mają dużej radości z tego spotkania bo przegrali 0:3, ale tylko jeden gol wpadł za plecy Allena po konfrontacji 5on5. Gorzej jest w ataku, gdzie brakuje po prostu rąk do gry. Lista kontuzjowanych jest już bardzo długa i to przełożyło się na season-low tylko 24 strzały.

Dziękuje za przeczytanie