1 . Da się też bez Jagra

Ruszyły finały MLB, wystartowała koszykarska NBA, ale przecież nasz świat i tak kręci się nadal i zawsze tylko dookoła NHL. Koniec tej optymistycznej nuty. Jaromir Jagr doznał kontuzji i wydaje się, że to jedna z najgorszych wieści jaką można przekazać nawet w tak ładny poranek jak dziś. Mamy nadzieje że z Czechem będzie ok i skończy się co najwyżej na „day-to-day”.

Jagr zagrał tylko przez 2:30 min i wziął udział w zaledwie czterech zmianach na lodzie, później zniknął z boksu Panter. Między jego trzecim i czwartym wyjściem na lód była 10 minutowa przerwa, zapewne już wtedy znano problem. Ostatnia zmiana trwała tylko sześć sekund, Czech przekonał się że problem jest poważniejszy i nie da mu grać.

Uraz legendy to był prawdziwy test dla Florida Panthers i sprawdzian został zdany na czwórkę. Tyle bowiem bramek bez Jagra w składzie zdołały uzyskać Pantery. Roberto Luongo uzyskał 404 zwycięstwo w karierze wyprzedzając na stałe Granta Fuhra i obejmując dziewiąte miejsce w all-time wins u bramkarzy. Luongo zanotował też asystę przy golu na 1:0. Nice.

Bramki na 1:0 i 2:0 dzieliła prawie 24 minutowa przepaść, ale łączyła postać Vincenta Trochecka i to że padły w przewadze. To był dobry dzień dla formacji specjalnej Kotów, bo padł jeszcze jeden power-play goal i jeden short-handed goal. Konkluzja jest więc taka że w grze 5 on 5 wynik brzmiałby 1:0 dla Colorado Avalanche. To jest jednak hokej, a nie zaawansowana statystyka, więc było 4:1. Nerwowy uśmieszek Patricka Roya, ciekawe czy równie przyjemną minę zaprezentował swoim chłopakom w szatni:

Tak szarmancko z pewnością nie było, zwłaszcza że to był mecz do wygrania. Pomijając już fakt że Panthers byli bez Jagra i Barkova, czyli bez 2/3 pierwszej formacji. Był w pierwszej tercji moment gdy trzeba było zdobyć gola, dwa power play z rzędu. Zmarnowane, zemściły się zaraz później straconym golem w penalty kill. W drugiej tercji był prawie minutowy okres w 5 na 3 ale też bezowocny (a mogło być 1:1). Ogólnie było 0/5 gdy liczba hokeistów była korzystna dla Avs. Na minus na pewno Francois Beauchemin, jego sprowadzenie póki co nic nie dało w zakresie lepszej kontroli nad grą Avalanche.

2 . Przypomnieli sobie jak strzelać, ale nie jak wygrywać

Witaj ciemności idę do Ciebie ♫ .♪ .♫ .♪ .♫ .♪  Ta melodia grała w sercu Bruce’a Boudreau na koniec przegranego przez Anaheim Ducks meczu z Dallas Stars 3:4. Po pierwszej tercji po głowie Boudreau mogła grać inna nuta, coś w stylu „Moja i Twoja nadzieja” zespołu Hey. Kaczory wygrywały 3:0, przypomniały sobie jak strzelać i to miał być ten breakout moment kampanii.

NAH

W następnej odsłonie było już po staremu 3:3. Patrzymy na Bruce’a Boudreau i wszyscy wiemy że to dobry trener, ale nachalne wmawianie Ducks w tej chwili że zmiana trenera jest przedwczesna i niepotrzebna jest już irytująca. Nie może być tak, że wszyscy patrząc na trenera contendera Zachodu widzą tylko „biednego” Pana ze smutną miną. Trzeba tam energii, kogoś z uśmiechem i mocą. Hej hej hej… czy tylko ja pomyślałem o Patricku Royu? Co to byłby za „swap!”.

Jamie Benn był wszędzie w tej najlepszej dla Stars drugiej tercji (gdy z 0:3 zrobili 3:3). Kapitan asystował przy wszystkich trzech golach i znalazł jeszcze czas by dwukrotnie być w boksie kar. Patrick Sharp strzelił pierwszego gola w barwach Stars, ekipa z Teksasu zdobyła też trafienie w osłabieniu. W trzecie tercji gdy grało się przy remisie Gwiazdy zmiażdżyły system przeważając w strzałach 17 do 2 a w corsi 24 do 7. Padł też game-winner francuskiego napastnika Antoinne’a Rousella

3 . Kilka mniej ważnych i bardziej ważnych milestones

Było dziesięć meczów, ale czasem nawet w takiej dziennej dawca nie ma żadnych przekroczonych barier, żadnych all-time history. Tym razem było ich kilka, niektórych mniej innych więcej istotnych. Za najważniejszą należy chyba uznać 1400 występ Jarome Iginli w Colorado Avalanche. To nie mały wyczyn, tylko 35 graczy NHL wytrzymało taką dawkę „sportu”, z aktywnie grających tylko Jaromir Jagr i Shane Doan mają przebieg dłuższy niż Iginla. Oprócz zasłużonego Iginlii był też wspomniany już w pierwszym akapicie wygrany mecz Luongo między słupkami. Zach Parise i Andrew Ladd grali też swoje 700 mecze w NHL. CSXQs06VAAEk2hx

4. Canucks jako pierwsi postawili się Canadiens

Przed przyjazdem do Vancouver hokeiści Montreal Canadiens czuli się jakby to była ich własna liga. Bili każdego, a przez cały trwający już pełną parą sezon przegrywali w meczach przez niecałe trzy minuty ŁĄCZNIE! Nic dziwnego, że niektórzy wręcz oczekiwali na ich potknięcie i to nastąpiło. Nic zresztą w tym dziwnego, Carey Price pokazał ludzką stronę przepuszczając kilka bramek już w pierwszej tercji (dokładnie trzy). Myślisz o nim jak o ludzkiej istocie, ale potem dowiadujesz się, że wcześniej w 40 występach nie puścił żadnego gola w pierwszych tercjach… Oczywiście dla statystyków nieco szkoda bo start od dwucyfrówki 10-0 daje pole do popisów, dyskusji porównań z historią itp. I tak nie obyło się bez strachu, bo Canucks dwa poprzednie mecze również prowadzili do trzeciej tercji. Później je przegrywali. Więc sami pomyślcie co poczuli gdy 3T rozpoczęła się od gola Toreya Mitchella na 1:3. Najmocniejsza drużyna ligi zaczyna Cię cisnąć, a Ty jesteś słaby w te klocki na końcówkach. Było więc nerwowo.

Ale udało się z pomocą przyszła kara Habs taka trochę do nich nie podobna bo zgrany team rzadko w takich momentach robi „too many man on the ice”. Radim Vrbata ukłuł wtedy kiedy należało wbić nóz w serce i w zasadzie  to było end of the story. Jared McCann strzelił dwukrotnie, a na prawdę sprawnie w bramce uwijał się Ryan Miller z 25 sv.

4. Chad Johnson i Zegmus Grigerson pokazują się Danowi Bylsmie

Niektórzy na wstępie Dana Bylsmy do Buffalo Sabres dostali zielone światło na grę, a niektórzy znak stopu. Tak jest w każdej drużynie i u każdego trenera, wchodzą w grę własne „widzi mi się”, ale też dziesiątki treningów obserwacji analizy czego żaden dziennikarz i kibic nie mogą dostrzec i przewalutować tak jak szkolniowiec. Nie mniej przyklejenie Girgersona do ławki budzi pewne kontrowersje, bo Litwin dawał dobry progres w karierze do tej pory i był takim czarnym koniem wielu ekspertów. Spojrzenie trenera Bylsmy na tego chłopaka było nieco inne, jego minuty gry nie poszły do przodu, a co jeszcze ważniejsze jego starty w poszczególnych zonach (def/neutral/off) zostały bardzo przesunięte do tyłu. Zegmus pokazał jednak w meczu z Philadelphia Flyers że warto go puszczać na różne fragmenty i dawać trudne minuty także w ataku. Strzelił gola w dogrywce w swoim stylu:

Wiemy o nim bardzo dużo, między innymi to jak strzela bramki i to była jedna z tych akcji. Z 15 trafień poprzedniego sezonu aż sześć zdobył idąc „sam na sam” – Bylsma powiedział – Więc gdy dostał krążek i była szansa na taką akcję zaczął iść razem z nim w tym samym kierunku, obstawiałem że strzeli i tak się stało.

Drugim takim spychanym na boczny tor człowiekiem, który gra nieco z przypadku nieco z przymusu jest Chad Johnson. OK to miał być backup golkiper, ale po lamentach i szlochach za kontuzjowanym Robinem Lehnrem nie ma śladu. Czemu? Bo nie widać zbytniej różnicy w korzyściach dla drużyny pomiędzy grą jednego i drugiego. Ja nawet uparł bym się że Johnson ma większą aktualnie zdolność do robienia big time saves, jak na przykład tutaj w OT gdzie mogło być po wszystkim:

5. Kiedy masz metr pięćdziesiąt w kapeluszu, a chcesz pokazać twardość…

No właśnie, co w takim wypadku. Masz serce do walki, świerzbią Cię pięści, chcesz wyładować energie. To hokej, w tej grze to dozwolone, czasem nawet chwalebne. Tylko co z tym wzrostem? Ano musisz znaleźć sobie odpowiedniego przeciwnika, bo dużo większy albo Cie zniszczy albo wyśmieje (jedno z dwóch). Nathan Gerbe na co dzień ma ten problem, więc gdy powstał mały „beef” i uderzenie barkiem po spalonym z Tomasem Tatarem nawet się ucieszył.

Od początku widać że ta dwójka chciała pójść w tango, ten wzrok jaką ta dwójka się obdarzyła przecinał powietrze jak miecz Jedi. Walka jak walka, pierwsza w karierze Tatara, który mimo że nienajwiększy to i tak miał pewną przewagę nad Gerbe. No ale wracamy tu do punktu wyjścia, czyli jak masz 160 cm wzrostu…

Nie załapały się:

  • Matt Dumba z Minnesota Wild może być przesłuchany przez komórkę dyscyplinarną ligi za TO wejście
  • Brandon Prust z Vancouver Canucks paskudnie skręcił kostkę
  • Kyle Chipchura i Max Domi byli bohaterami w Toronto, ale w Bostonie obaj zaliczyli mecz na -3 w „plus/minus”