W 2004 roku miał miejsce jeden z najbardziej obrzydliwych incydentów w historii NHL i hokeja jako takiego. Jako zwolennik twardej gry uważam, że za takie wyskoki zawodników powinno się sterylizować. Todd Bertuzzi jednym głupim ruchem zakończył karierę Steve’a Moore’a. Wyrok? Śmieszny. Proces? Wieczny.

W skrócie

W 2004 roku, w spotkaniu pomiędzy Colorado Avalanche a Vancouver Canucks, Steve Moore staranował Markusa Naslunda kapitana Nucks, który w efekcie odniósł kontuzję. Wściekły Bertuzzi już krzyczał, że zemści się na młodziutkim napastniku, i słowa dotrzymał. Zajeżdżając go od pleców uderzył z całej siły dłonią w rękawicy w kark Moore’a, który nieprzytomny uderzył głową w lód. Z kałuży krwi wyniesiono go na noszach. Moore doznał bardzo poważnego urazu kręgosłupa, który wykluczył jego grę w hokeja w pierwszym sezonie w NHL.

Bertuzzi wyraził skruchę, otrzymał zawieszenie do końca sezonu, karę pól miliona dolarów oraz wyrok w zawieszeniu za czynną napaść  użyciem niebezpiecznego narzędzia i 80 godzin prac społecznych. Chyba tylko Polski poseł dostałby mniejszy wyrok za takie przewinienie.

Proces

Proces sądowy o odszkodowanie rozpoczął się bardzo szybko, aczkolwiek podobno sam Moore nie był chętny do tego, by musieć przeżywać to kolejny raz. Jak sam mówił, marzył o grze w NHL odkąd tylko pamiętał. Sprawa sądowa dotyczyła bardziej wynagrodzenia za zniszczone marzenia niż odszkodowania finansowego.

Ciągła skrucha, ale jednocześnie sprytny prawnik Bertuzziego sprawił, że proces trwał aż do 2014 roku. Bertuzzi został pozwany o odszkodowanie w wysokości kilku milionów dolarów – co z perpsektywy zarobków w NHL przez kilka lat nie jest sumą aż tak kosmiczną.

Wszystko zakończyło się ugodą, ale żadna ze stron nie zdecydowała się ujawnić żadnych liczb z nią związanych. Brad May – były zawodnik Canucks i jeden z największych twardzieli ligi w historii NHL wypowiadał się, jakoby cała sprawa była mocno niejasna. Moore podobno zrzekł się dalszej walki na własne życzenie. Z doniesień wynika, że psychicznie zmiażdżony Moore odpuścił walkę by pogodzić się do reszty z faktem, że jego kariera hokejowa brutalnie przerwana 10 lat temu musi iść w niepamięć.

Todd Bertuzzi już zawsze słyszał gwizdy przyjeżdżając do Colorado, a zmiana barw na Red Wings tylko spotęgowała niechęć fanów do niego. Znany z twardej gry zawodnik będzie już do końca świata kojarzył się z tym obrzydliwym incydentem, który zakończył karierę młodego chłopaka pełnego zapału i marzeń. Moore otrzymał duże pieniądze, ale wielu hokejowych opowieści dla swoic wnucząt mieć nie będzie.