San Jose Sharks przegrali oba spotkania w Nowym Jorku. Najpierw polegli na Brooklynie z New York Islanders 3:6, a w jedynym meczu wczorajszej „kolejki” zostali pokonani przez New York Rangers 0:4. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest krok w tył jeśli chodzi o grę w „special teams”.
Kiedy grasz wyjazdową serię Twoje special teams prawdopodobnie odegrają dużą rolę. Jak to wypadło w przypadku Sharks i ich wizycie w Nowym Jorku? Kiepsko. Power play 0 na 4, a w PK stracili dwie bramki. Wcześniej w tym sezonie to był raczej solidny hokej Rekinów w fragmentach handikapu liczebnego jednej ze stron.
Bolało to w oczy zwłaszcza z Rangers. Ok nie było tych minut zbyt wielu w przewadze, ale było nawet 20 sekund w „pięciu na trzech”. Za to nie było żadnej jakościowej szansy, były za to przynajmniej dwa giveaway i strzały Dominica Moore’a oraz Dereka Stepana z Rangers. Mnóstwo drobnych niedokładności, które w połączeniu z aktywnością Strazników dały rezultat 0 z przodu.
W materiale wideo omawiam/komentuje ten krótki fragment meczu (sorki za błędy, nie było już czasu żebym mógł nagrać to ponownie):
Powody dla których nie padła w tej sekwencji bramka i był to kiepski fragment Sharks to według mnie: (nie nagrywałem już narracji na wideo bo strasznie boli mnie gardło – wybaczcie)
– brak Logana Couture’a (bez niego Patrick Marleau jest na -6 w dwóch ostatnich meczach!)
– mentalność „podaj” Joe Thorntona
– nieporadność w wyprowadzaniu krążka (straty, za dużo czasu to zajmuje)