O 16:05 wszyscy, z wyjątkiem jednego, „Kolejarze” byli już wewnątrz starego samolotu, spoglądając w dół na pusty pas startowy. W kabinie siedzieli zawodnicy Łokomotiwu – bogowie Jarosławia, których nazwiska skandowało i opłakiwało 600 tysięcy ludzi. Dwudziestu sześciu hokeistów oraz 11 trenerów i członków sztabu wyruszało w dwugodzinny lot do Mińska, na inaugurację sezonu.
Tuż za kokpitem siedzieli trenerzy. Był tam Brad McCrimmon, „Bestia” z Saskatchewan, jeden z nielicznych na pokładzie, który miał swoje nazwisko wygrawerowane na Pucharze Stanleya. W wieku 52 lat wciąż ambitny, opuścił niedawno swój dom w Detroit i przyleciał przez Atlantyk, by trenować tę drużynę. Obok niego siedział jego asystent, Igor Korolow, były zawodnik Maple Leafs, który przez 12 lat w NHL grał w pięciu różnych zespołach. Teraz był z powrotem w swojej ojczyźnie, ale daleko od rodziny w Toronto w ten dzień – dzień po swoich 41. urodzinach. Obok niego siedział jego stary przyjaciel Aleksandr Karpowcew, były zawodnik Rangers, który stał u boku Korolowa w dniu jego ślubu w Moskwie 21 lat temu. Był drugim człowiekiem na pokładzie tego samolotu, którego nazwisko znajdowało się na najświętszym hokejowym trofeum.
Za trenerami siedzieli zawodnicy. Młodzi i starzy, od byłych gwiazd po walczących o miejsce w składzie, wszyscy razem tworzyli jedną z najsilniejszych drużyn w drugiej najlepszej lidze na świecie.
Z przodu siedzieli liderzy. Był Pavol Demitra, zastępca kapitana słowackiej drużyny olimpijskiej z 2010 roku. Człowiek, który prowadził w klasyfikacji punktowej tego turnieju i dzięki bramce w rzutach karnych pomógł rodakom wyprzedzić Rosjan w rundzie wstępnej. Był Iwan Tkaczenko, twarz Łokomotiwu, który zdobył zwycięską bramkę w dogrywce w ostatnim meczu domowym swojego zespołu w poprzednim sezonie. Był Aleksandr Galimow, waleczny showman. Ten, który po każdej bramce posyłał pocałunek swojej żonie. A za nimi siedzieli debiutanci, w tym dwóch najbardziej utalentowanych w kraju: najlepsi przyjaciele, Jurij Uryczew i Daniił Sobczenko, członkowie rosyjskiej drużyny juniorów, która dziewięć miesięcy wcześniej w Buffalo pokonała Team Canada w meczu o złoty medal. Obaj marzyli o karierze w NHL. W pobliżu było też wolne miejsce, zarezerwowane dla ich przyjaciela, Maksima Zjuzjakina, który ostatecznie nie poleciał tym rejsem.
Dwadziestu trzech Rosjan, trzech Ukraińców, trzech Czechów, trzech Białorusinów, a także Słowak, Niemiec, Szwed, Łotysz i Kanadyjczyk. Jedna z najbardziej dumnych drużyn w Kontynentalnej Lidze Hokejowej. 52-letni klub o równie bogatej historii jak każdy inny w Rosji, który miał rozpocząć ośmiomiesięczną kampanię przeciwko 23 drużynom rozrzuconym na ośmiu strefach czasowych byłego Związku Radzieckiego. Każdy walczył o Puchar Gagarina, największą nagrodę hokejową w Rosji. Mieszkańcy Jarosławia mówili, że „Kolejarze” byli faworytami do zwycięstwa w Mińsku i w całym sezonie. To tej drużynie, jak mówili, było pisane, by napić się z Pucharu Gagarina. Teraz siedzieli razem, zmierzając na zachód ku czystemu horyzontowi nad wioską zbudowaną wokół kredowego kościoła i spokojnej odnogi rzeki płynącej do Wołgi.
Ale „Kolejarze” nie byli sami w kabinie. Trzy rosyjskie stewardesy siedziały wśród nich. Był też 52-letni inżynier pokładowy Aleksandr Sizow, jeden z dwóch inżynierów na pokładzie, który sprawdził samolot przed startem i teraz siedział za zawodnikami, z odpiętym pasem bezpieczeństwa. W kokpicie był pilot, Andriej Sołomencew, moskwianin z 6900 godzinami za sterami. Obok niego Igor Żewielow, jego drugi pilot i przyjaciel. Ich zadanie: pilotować RA-42434 z Moskwy do Jarosławia, a następnie do Mińska.
Na zewnątrz był piękny, późno-letni dzień. Prawie 18 stopni Celsjusza z lekkim północnym wiatrem, z kilkoma skupiskami ciemnych, zaokrąglonych chmur unoszących się kilometr nad ziemią. Gdy „Kolejarze” zajęli miejsca, wieża kontrolna zezwoliła kapitanowi na wjazd 18-letnim odrzutowcem na pas 23 i włączenie silników do startu na zachód. Tego popołudnia lotnisko było ruchliwe. Gdy trzy silniki zadrżały, zawodnicy mogli spoglądać przez okna na inne samoloty na płycie, przylatujące z całego świata z zagranicznymi dygnitarzami na globalne forum – byli wśród nich turecki i rosyjski prezydent.
Wtedy radio w kokpicie zaskrzeczało.
„Zezwolenie na start wydane”.

TO BYŁ DŹWIĘK SILNIKÓW, tak nisko nad ziemią i tak ryczący, że jako pierwszy zwrócił
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
86291000060000000003362403
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 60 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 108 zł |