Sport zawodowy w tym NHL uchodzi za domenę ludzi w pełni sprawnych fizycznie. Zwykle tylko kompletna sprawność i maksymalne wykorzystanie wszystkich zmysłów może zapewnić sukces w wymagającej sferze profesjonalnego sportu. Oczywiście, pomijając paraolimpijczyków i dyscypliny dostosowane dla osób z niepełnosprawnościami, generalnie nie ma miejsca na jakiekolwiek „defekty”. Można mieć problemy z czuciem w palcu, doświadczać bólu w kończynach czy uchu. W hokeju zawodowym zdarzają się nawet przypadki gry z chorobami wieńcowymi, cukrzycą, nowotworem jądra czy stwardnieniem rozsianym bocznym – przynajmniej do pewnego momentu. Jednakże, rywalizacja na lodowisku z uszkodzonym narządem wzroku przenosi ekstremalność hokeja na zupełnie nowy poziom.

https://nhlw.pl/2024/09/zamow-papierowy-skarb-fana-nhl-na-sezon-2024-25-hit-teraz-takze-audiobook/

Lekcja z przeszłości

Prawdopodobnie pierwszym zawodnikiem, który musiał zmierzyć się z takim wyzwaniem, był Willie O’Ree, legenda Boston Bruins. W wieku 19 lat stracił wzrok w jednym oku po uderzeniu krążkiem, co wydawało mu się wyrokiem końca kariery. Ponieważ ówczesna NHL nie zezwalała na grę zawodnikom z niepełnosprawnym wzrokiem, Willie znalazł rozwiązanie – nigdy nikomu o tym nie wspomniał.

Nigdy nie tłumaczył się z nietypowego obracania głowy o prawie 180 stopni, grając na lewym skrzydle, ale teraz wiadomo, że wynikało to z braku widzenia w prawym oku. Obecnie jest członkiem Galerii Sław i z uśmiechem opowiada o metodach przekonywania wszystkich, że widzi obojgiem oczu, gdy w rzeczywistości tak nie było. To jednak znana historia z odległej przeszłości. Skupmy się na bardziej współczesnych przypadkach.

Miłość jest ślepa. Ta do hokeja też

Mimo dostępności obrazów w dzisiejszym internecie czy świecie filmu, ta historia wciąż mrozi krew w żyłach, a jej graficzna reprezentacja jest niemal surrealistyczna. Szczególnie dla fanów z początku wieku, gdy MMA uważano za „walki zwierząt”, a pornografia ograniczała się do magazynów i ogłoszeń matrymonialnych w telegazecie. Taki widok był po prostu wstrząsający.

Gdyby 11 marca 2000 roku Marian Hossa, napastnik Ottawa Senators, uderzył z taką siłą w nogę Bryana Berarda, obrońcy Toronto Maple Leafs, najprawdopodobniej by ją złamał. Trafienie w nadgarstek skutkowałoby metalowym implantem, a uderzenie w tył głowy mogłoby spowodować poważny wstrząs mózgu i pęknięcie czaszki.

Hossa, próbując dobić lecący w jego kierunku krążek, odwraca się, wykonuje potężny zamach kijem i z całą siłą czołowego napastnika ówczesnej NHL trafia łopatką… w oko obiecującego obrońcy. Berard pada na lód jak rażony piorunem i wydaje się niemal tańczyć, leżąc na tafli. Po chwili oczom wszystkich widzów ukazuje się ogromna kałuża krwi. Masywny krwotok wyglądał wręcz nierealnie, biorąc pod uwagę, że ciemnoczerwona substancja wypływała z oka zawodnika. Ból, którego nie sposób opisać, towarzyszył mu przez kolejny rok.

Berard przechodzi siedem operacji, które pozwalają mu odzyskać niewielki procent widzenia. Liga nie dopuszcza go do gry. Zawodnik znajduje więc najlepsze dostępne soczewki, które zwiększają jego widzenie do poziomu akceptowalnego dla ligi nowego tysiąclecia. Co ciekawe, Bryan Berard otrzymał wcześniej sześć milionów dolarów odszkodowania, które zwrócił w momencie powrotu do ligi i ponownych prób gry.

Najbardziej zaskakujące jest to, że owego feralnego 11 marca, zawodnik z krwawiącym okiem powiedział głośno przy wszystkich: „wrócę do hokeja”. W tamtej chwili trudno było w to uwierzyć. Obrońca rozgrywa ponad 600 spotkań, praktycznie nie widząc na jedno oko, a jego kariera ponownie nabierała tempa, nawet gdy musiał zmieniać drużyny co sezon.

Przepis na grę z jednym okiem był prosty – zmień pozycję. Po utracie wzroku w prawym oku, lewy obrońca Bryan Berard nie miał szans na tej pozycji nawet na trzecim czy czwartym poziomie rozgrywkowym. Musiał więc przenieść się na prawą stronę. Po drugie, dał sobie bardzo mało czasu na pogodzenie się z faktem, że nigdy nie zagra już jak w pełni widzący zawodnik wybrany z numerem 1 w drafcie 1995 i że jego kariera będzie wisieć na włosku sezon po sezonie.

Jak przyznaje, z finansowego punktu widzenia powrót do gry był najgłupszą rzeczą, jaką mógł zrobić. Oddanie ponad sześciu milionów dolarów, wliczając kwestie podatkowe, sprawiło, że przez kilka lat zawodnik grał w NHL praktycznie za darmo, spłacając dług ubezpieczalni. Nigdy tego nie żałował, ponieważ miłość do hokeja była zbyt silna. Pozwoliło mu to uregulować zaległości i wyjść na pewien plus, by móc odejść z NHL na godną emeryturę.

Legenda bez wizji

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.

Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
86291000060000000003362403

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni60 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni108 zł
Anuluj