NHL miała swojego kowboja. W latach 30. minionego stulecia kanadyjskie Scarborough było miasteczkiem, jakich wiele w tamtej części Ontario. Pozostające w bliskich relacjach ze swoim wielkim sąsiadem, Toronto, liczyło sobie kilkanaście tysięcy mieszkańców i dynamiczny rozwój wciąż był przed nim. Próżno było tam jednak szukać wielkich rolniczych farm, ogromnych stad bydła czy bezkresnych prerii. Tymczasem tam właśnie na świat przyszedł hokejowy „Kowboj”, którego szacunkiem obdarzyli członkowie plemienia Nawaho z dalekiego Nowego Meksyku.
Waleczny dzieciak
Jak wielu jego rówieśników od dziecięcych lat Howie Young uwielbiał uganianie się za hokejowym krążkiem. Szybko okazało się, że los obdarzył go całkiem sporym talentem, a życie na przedmieściach wielkiego miasta nauczyło go być twardym. Już jako nastolatek imponował swoją fizycznością, a grając w ekipie Scarborough Scouts pokazywał, że na lodzie nie boi się niczego i nikogo. Miał 17 lat, gdy trafił do grających w Ontario Hockey Association Kitchener Canucks. Od razu zaskarbił sobie sympatię miejscowych kibiców, którym podobała się bezkompromisowa postawa Younga na tafli. Nie notował zbyt wielu goli czy asyst, ale przeciwników punktował w kolejnych starciach przy bandach.
Po przenosinach do Hamilton stał się prawdziwym postrachem ligowych rywali. Niemal 230 karnych minut w nieco ponad 50 spotkaniach czyniło z niego rekordzistę nie tylko wśród graczy Tiger Cubs. Juniorska kariera Younga niebawem dobiegła jednak końca, a profesjonalne oferty nie zasypały jego skrzynki pocztowej. Swoich sił przyszło mu więc próbować m.in. w Quebec Hockey League, gdzie przez kilka miesięcy reprezentował barwy Chicoutimi Sagueneens. Potwierdził, że także wśród seniorów potrafi być tym, który rozstawia swoich przeciwników po kątach.
Wielka NHL, nadchodzę!
Szansą na zawodową karierę stały się dla Younga decyzje rodziny Smythe’ów w Toronto. Maple Leafs w 1959 roku wykupili większość udziału w Rochester Americans, lokując tam swoją farmę. Organizacja postanowiła jednocześnie dać w AHL szanse młodym graczom z okolic Toronto. Grający w defensywie Howie Young został zaproszony do udziału w obozie, a następnie podpisano z nim umowę. Miał 22 lata, gdy znalazł się o krok od wymarzonej NHL.
Maciaś podbija Florydę i NHL! ZAMÓW replikę koszulki lub bluzy!
Jesienią 1960 roku jego osobą zainteresowali się Detroit Red Wings. Mający już opinię jednego z najtwardszych graczy, ale jednocześnie zawodnika niezwykle utalentowanego i perspektywicznego, podpisał kontrakt ze Skrzydłami, choć początkowo z myślą wyłącznie o występach w AHL-owych Hershey Bears. Trenersko-menedżerski legendarny duet Sid Abel-Jack Adams dostrzegał ogromny potencjał 23-latka, który swoją postawą na lodzie potrafił przerazić największych ligowych twardzieli. Spędzanie dziesiątek minut na ławce kar nie było jednak największym kłopotem Younga. Jego alkoholowe ekscesy i poważny problem z uzależnieniem od mocnych trunków stawały się nie do zniesienia.
Gin pity kuflami
Niebawem okazało się, że młody obrońca ma kłopoty z uzależnieniem od lat. Już jako 16-latek, nim nawet na dobre zaczął przygodę z juniorskim hokejem, pił dużo i często. Wychowywany przez dziadków nie był zdyscyplinowanym dzieciakiem. Chodził własnymi drogami, które wyznaczały procenty i pięściarskie pojedynki. Gdy znalazł się w NHL, wraz z pieniędzmi z kontraktu dostęp do alkoholu stał się znacznie prostszy. Regularnie pochłaniał zawartość kufli do piwa, gdzie jednak zamiast chmielowego napoju gościł znacznie mocniejszy gin. Wielu zaczęło kwestionować nie tylko jego charakter, ale i możliwości fizyczne.
Adams z Abelem długo go jednak bronili. Miewał słabsze momenty, gdy na tygodnie czy nawet miesiące lądował na klubowej farmie w Hershey oraz Edmonton, ale zawsze wracał. W sezonie 1962/63 stał się etatowym graczem Skrzydeł. Sezon zasadniczy skończył z 273 karnymi minutami (bijąc ligowy rekord należący do Lou Fontinato), a w play-offach był ważnym ogniwem drużyny, która po roku przerwy nie tylko wróciła do decydującej fazy zmagań o Puchar Stanleya, ale nawet dotarła do ścisłego finału.
Twardziel z okładki „Sports Illustrated”
Howie Young miał przy tym swoje własne 5 minut sławy. Największego ligowego rozrabiaka tamtego sezonu magazyn Sports Illustrated zaprosił do współpracy, umieszczając jego zdjęcie na styczniowej okładce. Jak po latach przyznał Young, pozował fotografowi chwilę po zakończeni porannego treningu, na który dotarł niesamowicie skacowany. Jego alkoholowe kłopoty zaczynały destrukcyjnie wpływać na rozwój kariery. Nic dziwnego. Sam wspominał: „Najpierw modliłem się do Boga, by pozwolił mi przetrwać ten mecz. Potem zaczynałem modlitwę od prośby, by pozwolił mi przetrwać najbliższą tercję. W końcu błagałem Boga tylko o to, bym przeżył kolejne wejście na lód.”

W Detroit w końcu nie wytrzymano. Latem 1963 roku
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
ING: 55 1050 1562 1000 0097 7781 8684
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 60 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 108 zł |