Jak wielki głód towarzyszy nam w kontekście występów Polaków w NHL, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Historie dotyczące Mariusza Czerkawskiego, czy Krzysztofa Oliwy opowiadane były już setki razy i analizowane na wszelkie możliwe sposoby. Okazuje się, że na długo przed 14 stycznia 2001 roku, kiedy The Polish Hammer zawitał do Miasta Stali, w Pingwinach występował inny nasz rodak z krwi i kości, a mianowicie Mikołaj Harbaruk.
Obrzydliwy gol, który przeszedł do historii
Dwa pierwsze sezonu Penguins w NHL zakończyły się fiaskiem, czyli brakiem awansu do play-offów. Wszystko zmieniło się w 1970 roku, w czasie debiutanckiej kampanii pod wodzą Reda Kelly’ego, przybyłego z Los Angeles Kings.
Jednym z elementów nowego krajobrazu Pingwinów w tej edycji był również Harbaruk, który stawiał swoje pierwsze kroki w najlepszej lidze świata. Mikołaj, bo tak brzmiało jego imię przed zmianą na lepiej brzmiące Nick, urodził się w czasie II wojny światowej w Drohiczynie, położonym na terenie obecnego województwa podlaskiego. Za ocean wyjechał wraz z rodzicami w wieku zaledwie pięciu lat, a ich ziemią obiecaną okazała się Kanada, gdzie poznał takie słowo jak hokej i zasmakował tej pięknej gry.
Wracając do debiutu Pingwinów w play-offach, warto wspomnieć, że polski skrzydłowy zapisał się w dziejach tego klubu jako pierwszy strzelec zwycięskiej bramki w fazie pucharowej. 8 kwietnia 1970 roku, Harbaruk w trzeciej tercji spotkania z Oakland Seals zamknął konto snajperskie swojej drużyny, dla której debiut w najlepszej ósemce ligi zakończył się triumfem 2:1.
Polak został bohaterem dnia w Civic Arena, gdzie zasiadło ponad osiem tysięcy kibiców, a burmistrz Pittsburgha ogłosił oficjalnie, iż jest to „Pittsburgh Penguins Day”. Pingwiny wygrały pomimo, iż w strzałach lepsi okazali się goście (38-36). Trafienie Harbaruka nie należało to pięknych. Po postu jakim szczęśliwym zrządzeniem losu udało mu się wcisnąć krążek za linię bramkową w zamieszaniu powstałym przed „świątynią” Gary’ego Smitha. Golkiper Fok miał pretensje do sędziów, którzy jego zdaniem nie interweniowali w sytuacji, gdy Glen Sather ewidentnie utrudniał jego pracę.
Trener Fred Glover grzmiał na łamach lokalnej „Oakland Tribune”, że bramka została zdobyta w sposób nieprawidłowy, a Sather specjalnie przeszkadzał jego ostatniej instancji. Smith obarczał winą za całe zło również naszego rodaka. Powiedział, że Harbaruk go przewrócił i trzymał, pytał retorycznie „Cóż mogłem zrobić w takiej sytuacji?” Gola nazwał „obrzydliwym”, dodając, że Harbaruk wręcz zajął jego bramkę.
Nazajutrz Pingwiny znów okazały się lepsze, a Smith dalej utyskiwał na łamach prasy. Tym razem mecz zakończył się wynikiem 3:1, choć to goście objęli prowadzenie po golu w przewadze Gary’ego Jarretta. Harbaruk był tym, który po zmianie stron doprowadził do wyrównania mocny strzałem z dystansu. Polak dał sygnał do zatopienia Fok. Po 41 sekundach od jego trafienia wynik spotkania był już zamknięty, a Seals nie zdołali się podnieść.
Nadszedł czas przenosin rywalizacji do Oakland, gdzie nadzieje miejscowych były mocno rozbudzone. Nikt nie wierzył, że ich pupile na swoim terenie nie znajdą sposobu na ekipę z Pittsburgha. W tym przekonaniu dość szybko utwierdził ich Earl Ingarfield, no ale tym, który sprowadził na ziemię blisko dziewięciotysięczny tłum okazał się oczywiście chłopak z Podlasia. Harbaruk wyrównał na 1:1 w drugiej tercji, a goście wygrali spotkanie 5:2. Seria zakończyła się wygraną Pingwinów do zera, z decydującym trafieniem w dogrywce innego rookie, Michela Brière’a, któremu poświęciliśmy oddzielny tekst na naszym portalu.
https://nhlw.pl/2020/05/michel-briere-nadgarstki-hartowane-zelaznym-krazkiem/
Przygoda Penguins z ich pierwszymi play-offami zakończyła się w półfinale, gdzie polegli 2-4 St. Louis Blues. Była to seria pełna nieczystych zagrań i walki wszystkimi możliwymi sposobami. Polak o decydującym meczu powiedział „Rywale grali brudny hokej, ale my sami często tak robimy, więc nie możemy mieć pretensji. Przynajmniej wiedzą, że muszą nas szanować”. Harbaruk w klubowej klasyfikacji strzeleckiej play-offów z trzema trafieniami uległ tylko Brière’owi, który zgromadził pięć goli.
Był tak dobry, ale nie umiał jeździć do tyłu
Pan Mikołaj odszedł 10 marca 2011 roku w wieku 67 lat, przegrywając z nowotworem kości. Pamięć o nim jest wciąż żywa, a wiele ciekawych historii o jego osobie przekazała córka, Kim Salmon.
Ojca zapamiętała jako człowieka upartego w dążeniach do celu. Taki charakter kształtował się w nim od najmłodszych lat. Mając zaledwie osiem wiosen z uporem maniaka godzinami jeździł na jednym z odkrytych lodowisk w okolicach York Mills. Poruszał się w zasadzie tylko tyłem, a powodem tego bądź co bądź specyficznego kierunku, była chęć jak najszybszego wyeliminowania pewnej słabości. „Ojciec strasznie wstydził się, że nie umie jeździć do tyłu, dlatego też ćwiczył ten element do upadłego’ wspomina Salmon.
Nieustępliwy charakter zaprowadził go aż do NHL, a następnie do WHA. W obu ligach występował w roli defensywnie usposobionego prawoskrzydłowego. Innym sukcesem jego życia była bohaterska walka z chorobą. Zanim dopadł go rak kości, ćwierć wieku wcześniej zdiagnozowano u niego nowotwór żołądka. Harbaruk nie poddał się, wyszedł z tego, choć utracił trzy czwarte swojego organu.
Polski nie pamiętał, bowiem wraz z rodzicami i dwójką rodzeństwa opuścili Drohiczyn, gdy miał niespełna pół roku. Skierowali się do nazistowskich Niemiec, gdzie przeżyli pięć lat. Jego ojciec pracował w tym czasie w fabryce mundurów. Rodzina wystraszyła się wizji życia w państwie, które przegrało wojnę, stąd też podjęli decyzję o ucieczce aż do Kanady.
Salmon wspomina, iż jej przodkowie za Wielką Wodą nie znali absolutnie nikogo. Życie zaczynali tam od zera. Jej dziadek, a ojciec Mikołaja, zatrudnił się na farmie we wschodniej części kraju. Z czasem przedostali się w okolice Toronto, a tam panowały świetne warunki do zapoznania się hokejem.
Nick był na tyle dobry, że wzbudził zainteresowanie legendarnej drużyny Marlboros, będącej juniorskim zapleczem słynnych Maple Leafs. Po czterech sezonach w jej szeregach przeniósł się szczebel wyżej. Został zawodnikiem Tulsa Oilers, czyli filii Klonowych Liści w CPHL. W czasie pobytu w „papierosowej marce” zdołał zaliczyć nawet epizod w zawodowym hokeju. W drugim sezonie wypożyczono go na jedno spotkanie do AHL, gdzie wspomógł ekipę Pittsburgh Hornets.
Przyszłej żonie spodobały się jego szwy
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
Mbank: 32 1140 2004 0000 3102 8289 6261
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 19 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |
Biorąc pod uwagę miejsce urodzenia to trochę bronił w NHL Peter Sidorkiewicz
Świetny tekst Michał. Więcej takich ciekawostek poproszę.
Comments are closed.