Czy to sen? Jedna z najdłuższych transferowych sag w NHL wreszcie dobiegła końca. Jack Eichel zmienił klub! Amerykanin, którego era w Buffalo Sabres okazała się gigantycznym rozczarowaniem, skończyła się potężną kłótnią z szefostwem, uratą roli kapitana i – finalnie – transferem do Vegas Golden Knights. A jakże. Niezwykle aktywni przy każdym dużym nazwisku w NHL Złoci Rycerze dopięli kolejną wielką transakcję, lecz zanim Eichel dołączy do składu klubu z Nevady, najpierw przed nim długo wyczekiwana operacja uszkodzonych kręgów szyjnych. Jak rozegrał się ten transfer? Kto więcej zyskał, a kto więcej ryzykuje? Analizujemy ten gigantyczny transferowy hit pod każdym możliwym kątem.

Kwestia najważniejsza i absolutnie nadrzędna – dobrze dla Jacka, że ten koszmar wreszcie się kończy. Odejście z Buffalo było mu bardzo potrzebne nie tylko pod kątem sportowym, ale zwłaszcza zdrowotnym. Wreszcie będzie mógł poddać się planowanej operacji, którą tak długo i skutecznie blokowali Sabres. Eichel będzie miał teraz – cóż, dziwnie to zabrzmi, ale – luksus podjęcia zadowalającej go metody leczenia. I to jest rzecz fundamentalna, trudno było pogodzić się z myślą, że ktoś facetowi zabraniał prawowitej, medycznie uzasadnionej ścieżki leczenia.

W ogóle dobrze dla wszystkich zainteresowanych, że ta saga dobiega końca. Trwała stanowczo zbyt długo, wszak o transferze Amerykanina mówiło się niemalże od roku, a jego nieuchronność była oczywistością dla wszystkich już od sześciu-siedmiu miesięcy. Należy wyrazić ubolewanie, że nie dopięto tej kwestii wcześniej, przecież gdyby Sabres dobili targu z Knights czy kimkolwiek innym w czerwcu lub lipcu, Eichel właśnie sposobiłby się do powrotu do gry, o ile oczywiście wcześniej wszystko poszłoby pomyślnie na stole operacyjnym. Niestety dziś to już wyłącznie płakanie nad rozlanym mlekiem, chyba zatem lepiej skupić się na pozytywnej stronie i odetchnąć z ulgą, że wreszcie dotarliśmy do finału w myśl powiedzenia, że lepiej późno, niż wcale. Koniec sagi przynosi ulgę Jackowi, ale również postronnym obserwatorom. Jako ludzie piszący, mówiący i dyskutujący o NHL – chyba wszyscy możemy podpisać się pod tezą, że ta kwestia już dawno nam się przejadła, prawda? Najpierw była ekscytacja, potem zniecierpliwienie, wreszcie przeszliśmy do etapu irytacji i – końcowego – zobojętnienia, całkowitego zmęczenia materiału. Ileż można o tym gadać…

To naturalnie najmniej istotna sprawa, ale nie pozostawała ona bez wpływu na ogólne postrzeganie NHL. Topowy talent tej ligi „zawieszony” w nicości, zakleszczony na ziemi niczyjej? Wszyscy na tym traciliśmy. Rozumiem Buffalo, że zwlekali z transferem. To wielki ruch nie tylko w kontekście sportowym, finansowym i wizerunkowym, ale i

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni19 zł
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł

2 KOMENTARZE

  1. Chyba zaczyna tu być za dużo grzybów w barszczu. Coś mi się zdaje, że najlepsza (i do tego z nutką takiej naszej ułańskiej fantazji) wersja VGN to była ta pierwsza, bez gwiazd. Pożyjemy, zobaczymy…

  2. Tylko skąd ten hype? Jakby nagle wszyscy zapomnieli o tym, jak menedżerowie VGK traktują graczy – użytkowo. Jak Eichelowi pójdzie słabiej, to LTIR a potem śmietnik.

Comments are closed.